Po raz pierwszy ujrzał polskie wybrzeże w lipcu 1939 roku. Nagły rozkaz odwołał go z Krynicy do Gdyni. Od tego momentu jego nazwisko na zawsze związało się z naszym miastem, bo chociaż przeżył tu zaledwie niespełna dwa ostatnie miesiące życia – za Gdynię walczył i umarł. W chwili śmierci liczył nieco ponad 47 lat...
Urodził się w 1892 roku, w chłopskiej
rodzinie, w galicyjskim Nisku. Maturę uzyskał w 1911 roku, by
następnie podjąć studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim.
Wybuch 1 wojny światowej pokrzyżował jego życiowe plany.
Już w 1914 roku zostaje powołany do
austriackiego wojska, jako tak zwany jednoroczny ochotnik. Od tego momentu los związał go z
wojskiem. Jako chorąży walczył na froncie karpackim, gdzie zostaje
ciężko ranny w nogi. Przed amputacją i kalectwem uratowali go
krakowscy lekarze.
Po rekonwalescencji wraca na front –
tym razem na front włoski, nad rzekę Piawę, w pobliżu Wenecji.
Wojnę kończy w stopniu porucznika. Wraca do kraju, lecz pozostaje w
armii – teraz w tworzącym się Wojsku Polskim. Dzięki dużej
wiedzy wojskowej i ogólnej oraz predyspozycją psychicznym szybko
awansuje. Wkrótce dowodzi batalionem w 8 pułku piechoty.
W roku 1926 jest już majorem i
zastępcą dowódcy 7 Pułku Legionów Piechoty. W tym samym roku zawiera związek małżeński z panią
Ireną Polaczek – absolwentką Wydziału Prawa Uniwersytetu
Lubelskiego. Piękna i wykształcona żona oraz szybkie awanse
służbie rodzą zawiść kolegów oficerów. Pomimo intryg i
pomówień nasz bohater dalej awansuje. Niebawem jest
podpułkownikiem. Budzi to kolejną falę zawiści i intryg oficerów,
którzy nie mogą pogodzić się z faktem, że ktoś spoza grona
legionistów robi pomyślną i szybką karierę.
W wyniku tych usunięty zostaje ze
swojego stanowiska w pułku i przeniesiony na komendanta kursów dla
podchorążych rezerwy do Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie do
Zambrowa. Funkcję tę – z dużym powodzeniem – pełni w latach
1928 – 29. W roku 1930 awansuje do stopnia pułkownika i wraca do
Chełmna na stanowisko dowódcy 7 Pułku Legionów Piechoty.
Zaczynają się kolejne intrygi.
Nasyłane są kontrole, które tygodniami szukają błędów i
uchybień w pułkowej dokumentacji. Wszystko nadaremnie. Wreszcie
dochodzi do otwartego konfliktu pomiędzy płk Dąbkiem, a niechętnym
mu gen. Bortnowskim – dowódcą 3 DP, któremu podlega 7 Pułk
Legionów. W wyniku interwencji Ministerstwa Obrony płk Dąbek
zostaje przeniesiony do Złoczowa, na równorzędne stanowisko.
Obejmuje dowodzenie 52 pułku strzelców.
Również tu – podobnie jak
poprzednio – bez reszty poświęca się sprawą pułku. W
międzyczasie rodzina państwa Dąbków powiększyła się. Na świat
przychodzi jedyna ich córka Teresa. Tak upływają kolejne lata...
W lipcu 1939 roku płk Dąbek udaje się
na krótki wypoczynek do Krynicy. Tu odnajduje go wezwanie do
natychmiastowego udania się na Wybrzeże. W niedzielę, 23 lipca,
Pułkownik przybywa do Gdyni, aby objąć stanowiska p.o. dowódcy
Lądowej Obrony Wybrzeża. Do wybuchu wojny z Niemcami pozostało
pięć tygodni!
Na Wybrzeżu wszystko jest dla naszego
bohatera nowe i nieznane. Trzeba poznać z marszu nowych ludzi,
teren, struktury organizacyjne i braki... pracy jest wiele i to
różnorodnej. Pułkownik pracuje więc po kilkanaście godzin na
dobę, dwoi się i troi. Niebawem inspekcję Lądowej Obrony Wybrzeża
przeprowadza gen. Bartnowski, teraz przełożony płk Dąbka – jako
Inspektor Armii w Toruniu. Nadal nie kryje swojej niechęci wobec
Pułkownika!
Tymczasem płk Dąbek i jego sztab
pracują nad ostateczną wersją planu obrony Wybrzeża. Jego
zatwierdzenie następuje w dniu 18 sierpnia 1939 roku w Toruniu u
gen. Bartnowskiego. Do napaści hitlerowskiej na Polskę pozostały
niespełna dwa tygodnie...
Akceptowany plan obrony Wybrzeża
stanowił wycinek ogólniejszej koncepcji obronnej Polski, przyjętej
w głównych założeniach już w marcu 1939 roku przez Głównego
Inspektora WP w Warszawie. Koncepcja ta 30 lipca 1939 roku została
uszczegółowiona i zatwierdzona do wykonania w zakresie dotyczącym
obronności Wybrzeża. Zakładano, że głównym terenem oporu na
Wybrzeżu będzie Hel i Półwysep Helski. W tym
aspekcie, na przedpolach Gdyni zakładano prowadzenie walk obronnych
– opóźniających posuwanie się Niemców, oraz uniemożliwienie
połączeń komunikacyjnych na trasie Wejherowo – Gdańsk. Dalej
zakładano utratę Gdyni i walki na Kępie Oksywskiej.
Założenia takie rodziły szereg
konsekwencji. Decydowały o ilości i jakości sił i środków,
wyznaczonych do obrony Wybrzeża i Gdyni, a w szczególności
przejawiały się w fakcie podwójnego podporządkowania LOWyb. - z
jednej strony Sztabowi Marynarki Wojennej w Helu, z drugiej – Inspektorowi Armii w
Toruniu. Konsekwencją tego był np. brak do dnia 25 sierpnia służb
kwatermistrzowskich przy sztabie LOWyb., co nie było bez wpływu na
stan uzbrojenia, umundurowania i wyposażenia 15000 żołnierzy
podległych płk Dąbkowi! Oddzielny problem stanowiły braki
kadrowe, spowodowane częściowo tym, że w ramach mobilizacji
części specjalistów – artylerzystów, łącznościowców itp.,
ćwiczonych uprzednio w jednostkach na Wybrzeżu, otrzymała
skierowanie do centralnej Polski...
Płk Dąbek dostrzegał te błędy, w
miarę swoich możliwości zapobiegał im i niwelował ich skutki.
Ale wiele z nich leżało poza sferą jego oddziaływania. Tak było
tuż przed wybuchem wojny, jak i w czasie jej trwania. Pułkownik starał
się być wszędzie. Przy słabej łączności i braku rozpoznania
lotniczego (bowiem zorganizowany dopiero 31 sierpnia pluton lotniczy
nie spełnił pokładanych w nim nadziei) płk Dąbek podejmował
próby osobistego dowodzenia na wielu odcinkach frontu. Narażał się
przy tym na śmierć i eksploatował swoje siły ponad miarę.
Wielotygodniowy wysiłek, doprowadziły do tego, że w nocy z 12/13
września, z wyczerpania stracił przytomność.
Dnia 13 września dowództwo LOWyb.
Przeniesione zostało z Grabówka na Kępę Oksywską. 14Września
rano do Gdyni wkraczają Niemcy. Walki obronne toczą się nadal na
Oksywiu, w Kosakowie.. Płk Dąbek i zmniejszająca się z każdym
dniem garstka obrońców kontynuuje walkę!
Bronił polskiego Wybrzeża tak, jak
pozwalały na to ówczesne realia, z których większość
ukształtowana została poza Polską i naszym Wybrzeżem. Gdy
podejmował ostatnią w swoim życiu decyzję, losy wrześniowej
batalii były już przesądzone. Z zachodu nacierali Niemcy, ze
wschodu nacierała na nasze ziemie Armia Czerwona...
Gdy 19 września, około godz. 17 na
Babich Dołach, zdecydował się na samobójczą śmierć, zdecydował
również o tym, że na zawsze pozostanie na naszym Wybrzeżu...
Pięknie pisze Pan o Gdyni i ludziach, którzy wpisali się w jej dzieje. W moim posiadaniu jest książka z roku 1979 "Gdynia - sylwetki ludzi, oświata i nauka, literatura i kultura" pod red. Andrzeja Bukowskiego oraz sprawozdanie Filii Państwowego Zakładu Higieny w Gdyni za rok 1938. Gdyby był Pan zainteresowany tymi publikacjami proszę o osobisty kontakt pod nr tel. 600 811 388. Pracuję w Inspekcji Sanitarnej, która to powstała na podwalinach PZH w roku 1954 i która długie lata zajmowała ten sam budynek co Instytut Medycyny Morskiej przy ul.Starowiejskiej 50.
OdpowiedzUsuńz poważaniem Małgorzata Stupakowska