wtorek, 17 czerwca 2014

Flak – działo obrony przeciwlotniczej

W połowie 1943 roku, gdy nasiliły się naloty alianckie na nasze miasto, Niemcy wzmogli swoją obronę przeciwlotniczą. Zwiększono ilość punktów zamglenia, wybudowano schron przeciwlotniczy, a także w mieście i na jego obrzeżach rozmieszczono większą ilość dział obrony przeciwlotniczej. Działa te zwane przez Niemców flakami (skrót od Fliegerabwehrkanone) ustawiano na dachach niektórych budynków, na okolicznych wzgórzach, a nawet na polach i łąkach. Stosowano działa jednolufowe, a także działa wielolufowe. W użyciu były także ciężkie karabiny maszynowe. Gdy warunki pozwalały obok dział stawiane były reflektory nazywane Scheinwerfer. Zapewne w użyciu był też radar, bowiem o pojawieniu się alianckich samolotów syreny powiadamiały ze znacznym wyprzedzeniem, niekiedy godzinnym.

Stosowana przez Niemców obrona przeciwlotnicza była dość skuteczna, bowiem według dostępnych źródeł, w pierwszym okresie wzmożonych nalotów, dochodziło aż do 15% zestrzeleń samolotów biorących udział w nalocie. Była to zasługa wyłącznie owych dział przeciwlotniczych, bowiem w naszym rejonie nie dochodziło do obrony przy użyciu myśliwców.

W czasie, o którym tu mowa, naloty alianckie odbywały się przez całą dobę. We dnie atakowali Amerykanie, zaś nocami angielski RAF, który docierał nad Gdynię trasą przez Morze Północne i Bałtyk.

W pobliżu mojego miejsca zamieszkania, w Cisowej, flak i reflektor ustawiony był na łąkach, za torem kolejowym, około kilometra od osiedla. Dziwna to była lokalizacja. Teren był odsłonięty, niezadrzewiony, widoczny już z dużej odległości, a więc łatwy do skutecznego zaatakowania. Obok działa były jakieś drewniane baraki czy ziemianki, w której mieli kwatery żołnierze obsługujący działo i reflektor. Tę niemiecką placówkę omijano z daleka, obawiając się ewentualnych szykan. Dopiero po wojnie, my dzieciarnia chodziliśmy tam, aby na pozostawionej przez Niemców armacie bawić się w karuzelę. Działo osadzone było na stałe, na betonowym fundamencie. Reflektora nie było, widocznie Niemcy uciekając zabrali go ze sobą, baraki rozebrali miejscowi na opał lub budulec.


W odległości około kilometra od tego działa, w kierunku na Rumię, tuż przy nasypie kolejowym z Rumi do Oksywia, znajdowały się szczątki radzieckiego samolotu. Aluminiowe blachy i fragmenty ludzkiego szkieletu leżały w wypełnionym wodą leju. Przypuszczam, że samolot ten, już w marcu 1945 roku, w czasie walk o wyzwolenie Gdyni, strącił ów flak z naszych łąk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz