Patrząc z perspektywy lat na zmagania Lądowej Obrony Wybrzeża
we wrześniu 1939 roku, zdumiewać mogą liczne improwizacje jakie wdrożono z
myślą o poprawie naszej sytuacji. Improwizacjom tym patronował i zwykle był
inicjatorem pułkownik Dąbek. Będąc zwolennikiem aktywnej obrony, powołał do
życia oddział cyklistów i Krakusów, wykorzystał w walce dwa pociągi pancerne,
skorzystał z oddziałów kosynierów, a wcześniej utworzył służbę
kwatermistrzowską LOW. Tym razem o mniej znanej inicjatywie, dowódcy Obrony
Wybrzeża, mianowicie o wykorzystaniu transportu miejskiego dla celów
wojskowych.
Pomysł to nie był nowy, bowiem już w czasie I wojny światowej
Francuzi skorzystali z paryskich taksówek dla przerzutu wojsk na front.
Pułkownik Dąbek wykorzystał do tego celu nie taksówki, a autobusy komunikacji
miejskiej. Sporo informacji z tego zakresu znajdujemy w tomie pt. „Gdynia 1939
– relacje uczestników walk lądowych” zredagowanym przez Wacława Tyma i Andrzeja
Rzepniewskiego. Jest tam relacja kapitana marynarki inż. Mieczysława Iwańskiego
na interesujący nas temat. O tym kim był kapitan Iwański dowiadujemy się już z
jego wypowiedzi. Otóż oficer ten powołany został na dowódcę kolumny autobusów
LOW. Nominacja ta nastąpiła tuż przed wybuchem wojny, mianowicie 28 sierpnia
1939 roku Miejskie Towarzystwo Komunikacyjne liczyło 33 autobusy. Dysponowało
garażami, warsztatami i magazynami. Zatrudniało 140 osób, kierowców i
konduktorów. Siedziba tej firmy mieściła się nieopodal ul. Harcerskiej. Kapitan
Iwański był jedynym oficerem skierowanym do tej służby, na niego więc w całości
spadły sprawy dowodzenia i kierowania tym zmilitaryzowanym, cywilnym oddziałem.
Na nim spoczął ciężar utrzymania dyscypliny, a także gotowości technicznej
autobusów. Podporządkowany został bezpośrednio pułkownikowi Dąbkowi. Ponieważ
autobusy parkowały na wolnym powietrzu i nie były zabezpieczone przed atakami
lotniczymi, jedną z pierwszych decyzji Kapitana było przemieszczenie całego
taboru w rejon ul. Tatrzańskiej.
Tam zamaskowano autobusy pod drzewami i w zaroślach.
Szefostwo kolumny zakwaterowało się na Placu Kaszubskim. Łączność z kolumną
utrzymywano za pomocą telefonów.
Ponieważ każdy autobus mógł jednorazowo zabrać 50 uzbrojonych
żołnierzy, przyjmując teoretycznie, że wszystkie pojazdy były sprawne
technicznie i miały paliwo, kolumna ta była zdolna przewieźć jednorazowo, aż
1650 osób, a więc pułk wojska.
Jak wiadomo takiej operacji nigdy w czasie obrony Wybrzeża
nie przeprowadzono. Mniejsze oddziały np. plutony bądź kompanie, były
przerzucane z frontu „redłowskiego” w rejon Łężyc, Redy i Rumi. Z autobusów
korzystano też do ewakuacji rannych z frontu, między szpitalami itp. Korzystano
z nich również w działaniach logistycznych.
Przypuszczać można, że z autobusów tych skorzystano też przy
wycofaniu naszych pododdziałów na Kępę Oksywską. Jak spożytkowano ten transport
w obrębie Kępy Oksywskiej, jakie były zniszczenia tego taboru, ilu wreszcie
zginęło pracowników MTK w tych walkach, nie zdołałem ustalić.
Drugie zdanie: ImprowizacjOM tym itd... - bardzo proszę poprawić.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za bardzo interesujące teksty.
Już poprawione. Cieszę się, że teksty się podobają.
Usuń