poniedziałek, 3 marca 2014

Wrześniowe improwizacje

Patrząc z perspektywy lat na zmagania Lądowej Obrony Wybrzeża we wrześniu 1939 roku, zdumiewać mogą liczne improwizacje jakie wdrożono z myślą o poprawie naszej sytuacji. Improwizacjom tym patronował i zwykle był inicjatorem pułkownik Dąbek. Będąc zwolennikiem aktywnej obrony, powołał do życia oddział cyklistów i Krakusów, wykorzystał w walce dwa pociągi pancerne, skorzystał z oddziałów kosynierów, a wcześniej utworzył służbę kwatermistrzowską LOW. Tym razem o mniej znanej inicjatywie, dowódcy Obrony Wybrzeża, mianowicie o wykorzystaniu transportu miejskiego dla celów wojskowych.

Pomysł to nie był nowy, bowiem już w czasie I wojny światowej Francuzi skorzystali z paryskich taksówek dla przerzutu wojsk na front. Pułkownik Dąbek wykorzystał do tego celu nie taksówki, a autobusy komunikacji miejskiej. Sporo informacji z tego zakresu znajdujemy w tomie pt. „Gdynia 1939 – relacje uczestników walk lądowych” zredagowanym przez Wacława Tyma i Andrzeja Rzepniewskiego. Jest tam relacja kapitana marynarki inż. Mieczysława Iwańskiego na interesujący nas temat. O tym kim był kapitan Iwański dowiadujemy się już z jego wypowiedzi. Otóż oficer ten powołany został na dowódcę kolumny autobusów LOW. Nominacja ta nastąpiła tuż przed wybuchem wojny, mianowicie 28 sierpnia 1939 roku Miejskie Towarzystwo Komunikacyjne liczyło 33 autobusy. Dysponowało garażami, warsztatami i magazynami. Zatrudniało 140 osób, kierowców i konduktorów. Siedziba tej firmy mieściła się nieopodal ul. Harcerskiej. Kapitan Iwański był jedynym oficerem skierowanym do tej służby, na niego więc w całości spadły sprawy dowodzenia i kierowania tym zmilitaryzowanym, cywilnym oddziałem. Na nim spoczął ciężar utrzymania dyscypliny, a także gotowości technicznej autobusów. Podporządkowany został bezpośrednio pułkownikowi Dąbkowi. Ponieważ autobusy parkowały na wolnym powietrzu i nie były zabezpieczone przed atakami lotniczymi, jedną z pierwszych decyzji Kapitana było przemieszczenie całego taboru w rejon ul. Tatrzańskiej.

Tam zamaskowano autobusy pod drzewami i w zaroślach. Szefostwo kolumny zakwaterowało się na Placu Kaszubskim. Łączność z kolumną utrzymywano za pomocą telefonów.

Ponieważ każdy autobus mógł jednorazowo zabrać 50 uzbrojonych żołnierzy, przyjmując teoretycznie, że wszystkie pojazdy były sprawne technicznie i miały paliwo, kolumna ta była zdolna przewieźć jednorazowo, aż 1650 osób, a więc pułk wojska.

Jak wiadomo takiej operacji nigdy w czasie obrony Wybrzeża nie przeprowadzono. Mniejsze oddziały np. plutony bądź kompanie, były przerzucane z frontu „redłowskiego” w rejon Łężyc, Redy i Rumi. Z autobusów korzystano też do ewakuacji rannych z frontu, między szpitalami itp. Korzystano z nich również w działaniach logistycznych.


Przypuszczać można, że z autobusów tych skorzystano też przy wycofaniu naszych pododdziałów na Kępę Oksywską. Jak spożytkowano ten transport w obrębie Kępy Oksywskiej, jakie były zniszczenia tego taboru, ilu wreszcie zginęło pracowników MTK w tych walkach, nie zdołałem ustalić.

2 komentarze:

  1. Drugie zdanie: ImprowizacjOM tym itd... - bardzo proszę poprawić.
    I dziękuję za bardzo interesujące teksty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawione. Cieszę się, że teksty się podobają.

      Usuń