Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Śródmieście. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Śródmieście. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 czerwca 2014

Starowiejska – jedna z najstarszych ulic Śródmieścia

Chronologicznie sprawę ujmując najstarszą ulicą Śródmieścia Gdyni jest ul. Świętojańska i jej przedłużenie ul. Portowa. Początek Świętojańskiej znajdował się przy figurze św. Jana. Tu droga wiodąca z Gdańska i Oliwy rozdzielała się. Lewy szlak (o czym już wcześniej pisałem na blogu) zmierzał przez Grabówek, Chylonię, Cisowę, Rumię do Pucka, bądź przez Redę do Wejherowa. Natomiast odgałęzienie prawe wiodło przez osadę Gdynia i Oksywskie Piaski na Kępę Oksywską, do znajdujących się tam posiadłości cysterskich i do starego oksywskiego kościoła pw. Michała Archanioła. Tak było zapewne już od połowy XIII wieku (oliwski zapis o Gdyni pochodzi już z 1253 roku), gdy klasztor oliwski obdarowywany książęcymi nadaniami z roku na rok powiększał swój stan posiadania.

Osada gdyńska znajdowała się wtedy w rejonie obecnego Placu Kaszubskiego, nieopodal brzegu Zatoki, której wody sięgały obecnej ul. Waszyngtona. Ulica Starowiejska przypuszczalnie jeszcze wtedy nie istniała, bowiem jej powstanie wiąże się ściśle z Kartuzami i tamtejszym klasztorem, a te jak wiadomo powstały w 1382 roku, po sprowadzeniu tu przez Jana z Rusocina zakonników z Pragi Czeskiej. Wtedy to przybył na Pomorze saksończyk Jan Deterhus, a gdyński kupiec wybudował w tym miejscu świątynię i 12 eremów. Przeor Deterhus jako uposażenie dla klasztoru otrzymał trzy wsie – Kiełpino, Czaple i Gdynię. To zapewne spowodowało potrzebę wytyczenia szlaku komunikacyjnego z Kartuz do Gdyni. Biegł on wysoczyzną gdańską, lasami, łącząc ze sobą kolejne wsie i osady. Do Gdyni dochodził obecną ul. Wolności i przez tereny dworca Gdynia Główna kierował się w stronę Zatoki i osady Gdynia, mniej więcej trasą obecnej ul. Starowiejskiej. W rejonie Placu Kaszubskiego szlak ten łączył się z drogą do Oksywia. W tym miejscu, w rejonie dzisiejszej ul. Derdowskiego, tam gdzie zbiegały się drogi, ukształtowało się targowisko, miejsce wymiany towarów pomiędzy kaszubskimi rybakami i rolnikami.

O ile moje rozumowanie jest słuszne, to ul. Starowiejska (a wynika to z porównania w/w dat) młodsza jest od ul. Świętojańskiej o około 150 lat. Jej bieg różnił się nieco od dzisiejszego, co między innymi widać na przykładzie usytuowania budynku tzw. Domku Abrahama przy Starowiejskiej 30 oraz domów Schroedera i Kura, przy tejże ulicy, pod numerami 10 i 12. W latach 20 – tych ubiegłego wieku ulicę Starowiejską „wyprostowano” w kilku miejscach, nadając jej aktualny przebieg.


W czasie okupacji nazwę ulicy zmieniono na Gotenstrasse. Po wojnie powrócono do nazwy przedwojennej. W latach 70 – tych ubiegłego wieku zamierzano zamknąć tę ulicę dla ruchu kołowego i przekształcić ją w pieszy ciąg handlowy. Od koncepcji tej jednak odstąpiono. Wprowadzono natomiast tu jeden kierunek ruchu od dworca w stronę Placu Kaszubskiego.

niedziela, 3 marca 2013

Zmienne losy jednego budynku

Według pierwotnych założeń pana Jaszczyńskiego właściciela budynku przy ul. 10 lutego róg ul. Abrahama, miał być kawiarnią. I w takim też charakterze został zagospodarowany wiosną 1935 roku. Jak donosiła ówczesna prasa lokalna w budynku tym uruchomiono największą w Gdyni kawiarnię pod nazwą „Europa”. Komfortowo urządzony lokal mieścił restaurację, salę dancingową, salę bilardową i lokale biurowe, a od strony ul. Abrahama również pomieszczenia mieszkalne to więc, używając dzisiejszego nazewnictwa, rodzaj kombinatu gastronomicznego. W tym kształcie budynek „Europy” działał do 1938 roku, kiedy to zrodziła się myśl, aby ten jednopiętrowy budynek rozbudować poprzez dobudowanie kolejnych kondygnacji i przekształcić go w hotel. Zakładano, że uruchomienie tego monumentalnego, sześciopiętrowego gmachu, nastąpi w październiku 1939 roku. Do realizacji tego planu jednakże nie doszło i wybuch wojny zastał budynek w dotychczasowym kształcie.

Jak zagospodarował ten obiekt okupant nie zdołałem ustalić (może ktoś z czytających coś wie to proszę o kontakt).

Po wyzwoleniu do budynku wprowadziła się Polska Partia Socjalistyczna, która gospodarzyła tu do grudnia 1948 roku, czyli do zjednoczenia z PPR.

PZPR w tym obiekcie nie „zamieszkała”, zajmując budynek przy ul. Świętojańskiej 3 (później przy tejże ulicy pod nr 9).

Budynek przy ul. 10 lutego zajęły dwie organizacje młodzieżowe – Związek Młodzieży Polskiej i Powszechna Organizacja „Służba Polsce”. Większość pomieszczeń zajmowała ZMP, łącznie z dużą świetlicą na piętrze, natomiast SP miała swoje biura i pomieszczenia między innymi magazyn broni i sprzętu na parterze i w pomieszczeniach piwnicznych.

Po październiku 1956 roku, gdy obydwie te organizacje uległy rozwiązaniu, budynek zagospodarował Związek Zawodowy Marynarzy i Portowców, który zorganizował tu znany powszechnie „Inter Club”. Poza administratorem tego obiektu, czyli poza wymienionym związkiem zawodowym, sponsorowali ten klub tacy potentaci jak PLO, Dalmor i Zarząd Portu.

Wstęp do klubu odbywał się za specjalną klubową kartą, którą otrzymywali członkowie w/w związku, lub członkowie ich rodzin. Marynarze obcych bander wchodzili do klubu za okazaniem książeczki żeglarskiej. Taka była teoria, w praktyce wejście do lokali klubowych w dużej mierze zależało od kaprysów bramkarza.

Teoretycznie klub miał zapewnić obcym marynarzom godziwą rozrywkę – filmy wyświetlane na I piętrze w świetlicy, prasa zagraniczna, dobrze zaopatrzony bufet i sprawna kuchnia, programy rozrywkowe typu estradowego to miało odciągać przybyszy ze świata od gdyńskich knajp i prostytutek. W praktyce do lokalu trafiały nie tylko żony marynarzy, ale także miejscowe „mewki” czekające na klientów.

Zakładano też, że klub spełniać będzie pewną rolę polityczną między innymi przez pokazywanie dostatku w naszym mieście – tu bowiem kierowano z rozdzielnika kawę, piwo importowane, szynkę konserwową, wędliny I klasy, inne specjały których nie było na co dzień w sklepach detalicznych, a dostępne były np. sklepach Baltony za tak zwane bony.

Tymczasem z dóbr tych mogli korzystać wszyscy, którym udało się wejść do klubu. Wnet klub stał się jednym z wielu lokali gastronomicznych – tyle, że dla wybrańców.

Tak było do czasu transformacji ustrojowej 1989 roku. Wtedy to klub zaprzestał swojej działalności , a teraz w pomieszczeniach jest bank, telefonia komórkowa, bar jarski i pomieszczenia biurowe.

Do pomysłu, aby w tym miejscu wybudować wielopiętrowy hotel, już nie powrócono.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Cmentarzyk przy Urzędzie Miasta w Gdyni


Już przed kilkoma laty opublikowałem tekst o wyzwoleniu Gdyni spod hitlerowskiej okupacji, w którym między innymi za komandorem E. Kosiarzem podałem daty wyzwolenia kolejnych dzielnic naszego miasta. Tam tez przytoczyłem nieco faktów dotyczących walk o Gdynię w marcu 1945 roku. Niektóre tam podane fakty przypominam poniżej. Otóż – co powszechnie wiadomo – walki o wyzwolenie toczyły oddziały 2 Frontu Białoruskiego dowodzone przez marszałka K. Rokosowsskiego. Konkretnie w walkach o Gdynię walczyły dwie armie tego frontu – 19 i 70 armia oraz pancerniacy Wojska Polskiego. Walki o Gdynię rozpoczęły się 12 marca i trwały aż do 5 kwietnia – gdy wyzwolono Kępę Oksywską.

Rosjanie nacierali na Gdynię z dwóch stron – od Redy i Rumi i od strony Kartuz, w rejonie Wzgórz Kolonii Chwaszczyńskiej. W Rumi bastionem niemieckiej obrony było wzgórze Markowca, a w okolicach Chwaszczyna rolę taka spełniało wzgórze Donasa. Oba odcinki frontu ze strony obrońców czyli Niemców wspierał ogień artylerii okrętowej kierowanej z lądu.

Wzgórza Donasa bronił 366 Pułk Piechoty na terenie dobrze ufortyfikowanym. Zaciekłe walki trwały tu od 12 do 21 marca 1945 roku i pochłonęły tysiące ofiar. Według moich szacunków – na obu odcinkach frontu (pod Rumią i Chwaszczynem) poległo łącznie od 8 do 10 tysięcy Rosjan. Potwierdzają to cmentarze w Łężycach i Żukowie, a także cmentarz żołnierski w Redłowie, gdzie pochowano aż ponad 1300 Rosjan poległych w bezpośrednich walkach o nasze miasto.

Jak wiadomo, Rosjanie posiadali specjalne „oddziały cmentarne”, które posuwając się za frontem, dokonywały pochówków swoich poległych. Oddziały te tworzyły improwizowane cmentarze, zwykle w miejscach, gdzie poległych było najwięcej. Cmentarze te były niejako „znormalizowane”, ogrodzone estetycznymi płotkami, a na nagrobkach ustawiano jednakowe postumenty drewniane, zwykle zwieńczone pięcioramienną gwiazdą, oraz opatrzone tabliczkami z danymi osobowymi poległego. Cmentarze te bez względu na ich wielkość były zadbane i uporządkowne. Również po wojnie – gdy pieczę nad cmentarzami przyjęły polskie władze cywilne, nadal dbano o porządek i estetykę tych miejsc.

Niemcy natomiast grzebali swoich zabitych na istniejących cmentarzach. Również oni oznaczali mogiły swoich poległych. Ustawiali na mogiłach krzyże w kształcie „żelaznego krzyża”, a także na zamieszczonych poniżej tabliczkach wypisywali dane osobowe poległego. Tuż po wyzwoleniu krzyże te miejscowa ludność cywilna, pałając nienawiścią do wszystkiego co niemieckie, niszczyła.

A wracając do cmentarzy rosyjskich, to jeden, niewielki znajdował się vis a vis Urzędu Miejskiego – dokładnie na rogu ul. Świętojańskiej i ówczesnej Alei Czołgistów. Zajmował niewielki, kwadratowy trawnik. Znajdowało się tam zaledwie kilka mogił ogrodzonych drewnianym płotkiem. Cmentarzyk ten istniał przez około 20 lat, bo o ile dobrze pamiętam, zlikwidowano go jesienią 1965 roku. Wtedy to przeprowadzono ekshumacje szczątków poległych Rosjan i przeniesiono je na cmentarz w Redłowie.

W książce Zbigniewa Flisowskiego „Pomorze – reportaż z pola walki” (wyd. MON Warszawa 1979), na wklejce fotosów, między stronami 304 – 305, znajduje się między innym zdjęcie tego cmentarzyka na tle udekorowanego gmachu Zarządu Miasta Gdyni. Zdjęcie to przy niniejszym tekście zamieszczam.

Mogiła poległych w walkach o Gdynię czołgistów przed budynkiem Zarządy Miejskiego (Flisowski, 1979, Pomorze - reportaż z pola walki).
Aktualnie – już od kilkunastu lat – na trawniku, gdzie kiedyś był omawiany cmentarz – w lecie znajduje się rabatka kolorowych kwiatów, a przed Bożym Narodzeniem, każdego roku, stoi okazała choinka, zapalana uroczyście 6 grudnia każdego roku.