Wśród moich licznych lektur
natrafiłem ostatnio na bulwersującą opinię dotyczącą sprawy
spalenia Gdańska wiosną 1945 roku. Twierdzi się powszechnie, i
taka też jest moja opinia, że dokonali tego Rosjanie. Tymczasem
autor, o którym tu mowa (a książkę wydano 2012 roku) stwierdza:
„(...) już po zakończeniu działań wojennych krążownik
niemiecki „Prinz Eugen” ostrzeliwał Gdańsk Brantgranatami,
czyli granatami zapalającymi (...)”. Wypowiedź to szokująca i w
dodatku mało precyzyjna, bowiem o ile działania wojenne były już
zakończone, to dlaczego „Prinz Eugen” nadal ostrzeliwał Gdańsk.
Dziwi mnie też stwierdzenie, że owe pociski zapalające pochodziły
właśnie z tego, a nie innego okrętu niemieckiego. Kto to ustalił?! I jak tego dokonano? A także, czym kierowali się Niemcy
ostrzeliwując w ich mniemaniu pragermański gród? Pytania można
mnożyć, ja zadam tylko jeszcze jedno czy kościół położony w
pobliżu dworca głównego, w którym schronili się cywilni
gdańszczanie też podpalili Niemcy?
Na temat podpalenia Gdańska wiosną
1945 roku pisałem już wcześniej (patrz w nr 4 z 2001
roku „Wiadomości Gdyńskich”, gdzie jest mój tekst pt. „A
Motława wciąż płynie”). Tam zaprezentowałem szereg osobistych
odczuć naocznego świadka tego pożaru z odległego gdyńskiego
przedmieścia i widzianego oczami 11 letniego chłopca. Tam też
powołując się na publikację B. Szermera pt. „Gdańsk –
przeszłość i współczesność” przytoczyłem nieco liczb
dotyczących strat gdańskich. Liczby te tu powtórzę, bo są one
zarówno szokujące jak i interesujące. Otóż według tego autora
straty osobowe gdańszczan ocenia się na 27,7% mieszkańców, co
znaczy, że zginął prawie co trzeci mieszkaniec tego miasta.
Śródmieście uległo zniszczeniu prawie w 100%, urządzenia portowe
w 70%, a portowe magazyny w 90%. W basenach portowych leżało 60
wraków statków, poza minami i niewypałami. Jeszcze dymiły
zgliszcza, gdy 13 kwietnia 1945 roku ogłoszono zapisy młodzieży do
polskich szkół.
Już w maju naukę w szkołach
rozpoczęło 616 uczniów. W lipcu 1945 roku ruszyły w Gdańsku
tramwaje na trasie do Wrzeszcza. Trwał też napływ ludności
polskiej do miasta. Do końca 1945 roku przybyło do miasta około 70
tys. osób, a pierwszy statek do gdańskiego portu zawinął już 11
lipca. Podobnie jak w Gdyni, był to statek bandery fińskiej.
Tak więc na ruinach i zgliszczach
wyrosło nowe polskie życie...
A kończąc – tylko jedno pytanie do
Autora, na którego na wstępie się powołałem.
Czy kolejne pomorskie miasta Słupsk,
Koszalin, Lębork itp., też spalili Niemcy, i jakie okręty
ostrzelały te miasta Brantgranatami?