Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nebenstelle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nebenstelle. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Zmagania wywiadów w przedwojennej Gdyni - część 3

Poza wymienionym Horyńskim, w Gdyni działał też niejaki Gregoraszczuk, hitlerowski agent, z zawodu kuśnierz. Po wkroczeniu hitlerowców do Gdyni zgłosił się on do dyspozycji Gestapo, w celu kontynuowania walki z polskimi mieszkańcami miasta. Natomiast na terenie Wolnego Miasta Gdańska, na politechnice działał Ukrainiec Andrzej Fedyna. Jego działalność była wielostronna – był ,,skrzynką kontaktową” dla innych agentów ukraińskich z terenu całej Polski, zajmował się przerzutem ,,spalonych” agentów i terrorystów przez port Gdański na zachód, rozprowadzał nacjonalistyczne materiały propagandowe, a nawet zorganizował w Gdańsku dwutygodniowy kurs wywiadowczy dla chetnych do takie działalności ukraińców. Fedyna przez długi czas współpracował ściśle z oficerem wywiwdu wojskowego R. von Jary, do którego zadań należała współpraca z ukraińskimi nacjonalistami.

Przykładów takich jest wiele. Wynika z nich oczywisty wniosek, że Abwehra z pełna świadomością sięgała do tzw. mniejszości narodowych, grających na ich nacjonalizmie i animozja w stosunku do swoich polskich gospodarzy. Jak już wyżej wspominałem, do prac wywiadowczych przeciwko Polsce byli także często obywatele polscy narodowości niemieckiej lub obywatele Wolnego Miasta. Jednym z nich był Werner Freyer, gdańszczanin pracujący w Gdyni. Był on z zawodu maklerem i z racji swoich obowiązków zawodowych miał możliwość poruszania się po naszym porcie. Ustalono, że przekazał on Abwehrze dużo informacji o naszych morskich umocnieniach oraz wiadomościach z terenu Gdyni, a zwłaszcza Oksywia.

Głośna przed wojną sprawa szpiegowska, ujawniona przez nasz kontrwywiad była sprawa Martina Engelinga i jego grupy. Był on masarzem – rzeźnikiem, prowadzącym sklep tej branży przy ul. Portowej w Gdyni. Do jego informatorów należał gdyński handlarz węglem nazwiskiem Eckert, kapitan statku Franz Jaeger oraz syn młynarza z Pucka – Priebe. Interesowały ich sprawy lotnisk i lotnictwa morskiego, co potwierdziły znalezione w czasie przeprowadzonej rewizji szkice, zdjęcia i notatki. Wszyscy oni przyznali się do współpracy z hitlerowskim wywiadem.

Poza angażowaniem do prac wywiadowczych osób indywidualnych Abwehra wciągała też do tego procederu właścicieli firm i i ich pracowników. Szczególnie użyteczne były tu firmy transportowe, spedycyjne i handlowe, które w swojej działalności wychodziły poza granicę Wolnego Miasta. Ich działalność gospodarcza była doskonałą przykrywką szpiegowskiego procederu. Na przykład Zakłady Tłuszczowe produkujące w Wolnym Mieście olej i margarynę ,,Amada” wyspecjalizowały się w przemycie broni i szpiegów do Gdyni i do innym Polskich miejscowości. Używany do tego celu był transport firmy, który codziennie dostarczał tłuszcz do polskich sklepów. Sprzyjała temu zażyłość kierowców i konwojentów z polską strażą graniczną, która bagatelizując swoje obowiązki, bez kontroli przepuszczała ciężarówki na polska stronę.

Podobny proceder uprawiała firma Kannenberga z Gdańska, której właściciel posiadał przedstawicielstwo ,,Opla” na cały nadmorski rejon Bałtyku. Samochody tej firmy pod pozorem przewozu części samochodowych szmuglowały w skrzyniach broń na obszar nie tylko Pomorza, ale całej Polski...

Duże zasługi w rozpracowywaniu agentury hitlerowskiej na terenie Gdyni i Wybrzeża odnosiła Paulina Tyszewska, Polka mieszkanka Sopotu, którą w 1936 roku udało się naszemu 2 Oddziałowi umieścić w gdańskiej Nebenstelle. Jako pracownik biurowy tej placówki i kochanka komandora porucznika Renholda Kohtza (z którym miała nieślubne dziecko i z którym żyła w konkubinacie) miał przez wiele lat dostęp do dokumentów Abwehry. To dzięki niej między innymi rozpracowana została w Gdyni sprawa Englinga. Zdemaskowanie Tyszewskiej jako naszej agentki nastąpiło dopiero w czasie wojny, gdy w ręce niemieckiego wywiadu wpadły niektóre materiały naszego 2 Oddziału.

W latach dwudziestych i w pierwszej połowie lat trzydziestych Bydgoska Ekspozytura nr 3 koncentrowała się w swoich działaniach wywiadowczych głównie na rozpracowywaniu agentury niemieckiej Wolnego Miasta. Wynikało to zarówno z charakteru gdańskiej Nebenstelle, jej ekspansji, a także z naszych trudności kadrowych. Dopiero z początkiem stycznia 1935 roku, szef Ekspozytury major Zychoń polecił Placówce Okręgowej nr 2 w Gdyni zorganizowanie ,,morskiego” wywiadu w porcie gdyńskim, wykorzystując w tym celu niektóre instytucje i przedsiębiorstwa morskie oraz zawijające tu statki. Zainteresowano się przede wszystkim statkami bandery niemieckiej, których rocznie zawijało tu średnio około 700 jednostek. Za ich pośrednictwem istniała możliwość szybkiego przerzutu informacji i ludzi pomiędzy Gdynią a portami niemieckimi i odwrotnie (wystarczy wspomnieć, że rejs z Gdyni do Kielu wynosi jeden dzień do Hamburga dwa dni).

Od tego czasu wywiad nasz korzystał z informacji portowych pilotów, z danych Kapitanatu Portu i Urzędu Morskiego, a także z usług marynarzy i oficerów floty handlowej, których udało się zwerbować do współpracy. Pozyskano też bardzo cennych współpracowników w osobach dyrektora GAL komandora Jacynicza, wicedyrektora ,,Polskarob” Raczewskiego oraz dyrektora Polskiej Agencji Morskiej nazwiskiem Cienciała. Szczególnie ten ostatni kontakt był bardzo cenny, ponieważ Agencja Morska dysponowała w licznych portach Europy i Świata swoimi placówkami i przedstawicielami, których można było wykorzystywać dla celów wywiadowczych.

Całą tę sieć udało się uruchomić zaledwie w ciągu kilku tygodni, tak więc do połowy 1935 roku napływać zaczęła istna lawina informacji, z którą PO nr 2 w Gdyni z ledwością sobie radziła. W tym czasie nawiązane zostały kontakty wywiadowcze ze skandynawami i rezydującymi w Skandynawii Japończykami. Z wszystkich tych kontaktów skorzystać miał w niedalekiej przyszłości nasz wywiad, który w czasie wojny funkcjonował przy Naczelnym Wodzu naszego Rządu na emigracji. Z kontaktów tych – w pewnej mierze – korzystano w czasie wojny przy organizowaniu przerzutu ludzi i materiałów wywiadowczych przez Gdynię na Zachód.

Przy pisaniu powyższej publikacji posiłkowałem się książkami pana Gondka pod tytułami ,,Wywiad polski w 3 Rzeszy 1933 – 1939” i ,, Działalność Abwehry na terenie Polski” oraz książką pana Poplońskiego pod tytułem ,,Wywiad Polskich Sił Zbrojnych”.

sobota, 14 kwietnia 2012

Zmagania wywiadów w przedwojennej Gdyni - część 2

Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej placówkom wywiadowczym i kadrze Abwehrstelle w Królewcu i Nebenstelle w Gdańsku.

Gdańska placówka Abwehry z siedzibą w Gdańsku – Wrzeszczu rozpoczęła swoją działalność w 1935 roku. Wcześniej – już od 1923 roku – funkcjonowała jako oddział wywiadowczy przy gdańskim Prezydium Policji, a jeszcze wcześniej w czasach Republiki Waimarskiej – działała przy niemieckim konsulacie.

Pierwszy zespół pracowniczy agentów Abwehry rekrutował się z miejscowych policjantów, a jego kierownikiem został także policjant, komisarz Oskar Reile. Poważną zaletą w pracy takiego zespołu była znajomość gdańskich i pomorskich realiów, jak również znajomość języka polskiego. W1934 roku gdański zespół wywiadowczy został poważnie wzmocniony kadrowo, bowiem zasilili go zawodowi oficerowie wywiadu oddelegowani tu ze Szczecina i Królewca, w tej liczbie kapitana Siegfrieda Cartellieri, który za szpiegowskie ,,zasługi” niebawem awansował do stopnia pułkownika.

W tym czasie nastąpił dynamiczny rozwój sieci niemieckiego wywiadu na terenie 2 RP. Według niemieckich opracowań (tzw. memoriał Kirchoffa), w maju 1938 roku Niemcy posiadali poza swoimi granicami przeszło 5 tysięcy płatnych agentów, z których znaczna liczba penetrowała Polskę.

Hitlerowcy wysoko cenili pracę gdańskiej Nebenstelle, a także królewieckiej placówki Abwehrstelle. Dowodem tego niech będą błyskotliwe kariery zawodowo zatrudnionych tam oficerów. I tak np. ppor. Hans Horaczek był już w 1937 roku podpułkownikiem, a od czasu wrześniowej klęski, szefem Abwehry w Warszawie. Aktywnie działający przed wojną przeciwko Polsce porucznik Heinrich Rauch w czasie wojny awansował do stopnia generała. Podobnie potoczyła się kariera kapitana Waltera Weissa, który pod koniec lat dwudziestych organizował gdańska Nebenstelle, a w czasie wojny awansował do stopnia generała pułkownika i dowódcy armii.

Jak już wyżej wspomniałem, pokaźnym źródłem wywiadowczych informacji byli przedstawiciele mniejszości niemieckiej. Osób takich na terenie Polski zamieszkiwało w latach trzydziestych około 750 tysięcy, z czego na Pomorzu około 190 tysięcy. To spośród nich rekrutować się mieli działacze Piątej Kolumny i tzw. Selbstschutzu, którzy w czasie pokoju byli zaangażowanymi współpracownikami Abwehry, a z chwilą wybuchu wojny z Niemcami, ujawnili swoja agresję wobec polskich sąsiadów, współdziałając z Eisatzgrupen i Gestapo.

Całej tej wielotysięcznej, tajnej i profesjonalnie przygotowanej armii szpiegów i ich współpracownikom, stawić musiał czoła nasz 2 Oddział Sztabu Generalnego WP. Składał się on z Wydziału 2 i kilku pod wydziałów, były też Ekspozytury. Jedynie Marynarka Wojenna, była jedynym rodzajem wojska posiadającym samodzielną, wyeksponowana placówkę kontrwywiadu, co dowodziło dużej rangi tej formacji wojskowej.

Praca naszego kontrwywiadu na przestrzeni lat trzydziestych nasilała się. I tak dla przykładu tylko w 1933 roku na Pomorzu pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Trzeciej Rzeszy aresztowano 35 osób. Sądy Okręgowe na Pomorzu i Sąd Admiralski w Gdyni wydały w tych sprawach trzy wyroki śmierci, które wykonano i jeden wyrok śmierci zamieniony z łaski Prezydenta RP na dożywocie oraz dużo wyroków wieloletniego więzienia.

W następnym roku Samodzielny Rejon Informacji (SRI) Dowództwa Floty w Gdyni zlikwidował 5 spraw, w których zapadł jeden wyrok śmierci wydany na ppor. mar. Wacława Śniechowskiego wydany przez Sąd Admiralski w Gdyni. Wyrok został wykonany. W pozostałych sprawach zasądzono wyroki wieloletniego więzienia. Jak ustalono w trakcie śledztwa, terenem szpiegowskiej działalności objęta była Gdynia, Oksywie, Obłuże, Hel, Puck a nawet daleki Pińsk, gdzie jak wiadomo stacjonowała nasz rzeczna flotylla.

Łącznie w tym czasie nasz wywiad i kontrwywiad na terenie Pomorza zlikwidował 8 spraw szpiegowskich na rzecz Niemiec, w których zapadły dwa wyroki śmierci – oba wykonane. W czasie śledztw ujawniono, że gdańska agentura Abwehry wychodzi w swoich działaniach poza obszar Wybrzeża i Pomorza (sprawy Janiny Festenburg i Władysława Kończykowskiego), pozostawia swoim agentom znaczną swobodę w doborze współpracowników, a także wykazuje znaczne zainteresowanie naszym rozwojem formacji pancernych.

Okazało się również, że od 1934 roku Abwehra wykazuje duże zainteresowanie naszym lotnictwem. W przypadku stacjonującego w Pucku Morskiego Dywizjonu Lotniczego podległego Dowództwu Marynarki Wojennej interesowano się głównie stanem technicznym naszych wodnosamolotów.

Ustalono też, że ważną rolę w funkcjonowaniu gdańskiej Nebenstelle spełnia sopockie Kasyno Gry. Placówka ta była dosłownie naszpikowana niemieckimi agentami i informatorami. Tu przekazywano sobie wytyczne i materiały szpiegowskie, pieniądze i szyfry, a nie przebierając w środkach (szantaż, kompromitujące pożyczki itp.), starano się werbować nowych współpracowników i zdobywać interesujące wywiad wiadomości.

Rozpoznano także, elementy niemieckiej inspiracji i dezinformacji stosowanej przez Abwehrę. Między innymi chodziło w tym przypadku o wytworzenie wśród polskiego społeczeństwa wrażenia wszechobecności i wszechmocy hitlerowskiego wywiadu. Zapewne temu celowi służyły próby majora Zychonia szefa Ekspozytury 2 Oddziału w Bydgoszczy, a także przekazanie w 1937 roku naszemu wywiadowi trafnych zresztą charakterystyk naszej generalicji...

W drugiej połowie lat trzydziestych działalność hitlerowskiego wywiadu w Polsce nasilała się z roku na rok. Jak ustalono, od wiosny 1938 roku interesowano się między innymi, gdzie na Pomorzu odbywają się manewry, jakimi mapami posługują się nasze oddziały, w jakich miejscowościach odbywają się ćwiczenia broni pancernej, jaka atmosfera panuje w polskich oddziałach, jaka jest wysokość żołdu, jak oznakowane są samochody wojskowe, jakie są racje mięsa w wyżywieniu żołnierzy i wiele innych. Specjalnie przytoczyłem dość długą listę tematów interesujących Abwehrę, aby uzmysłowić ich wielostronność.

W tej sytuacji uaktywnić musiał się nasz kontrwywiad. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zaczęto uważnie przyglądać się miejszościom narodowym zamieszkującym Gdynię, Wybrzeże i Pomorze. Niebawem ujawniono szereg rewelacji. I tak niejaki Robert Wilke, mieszkaniec Gdyni, właściciel motorówek służących do zwiedzania portu, w koszach z rybami przewoził materiały szpiegowskie do Gdańska. Mieszkaniec Gdyni pochodzenia ukraińskiego Johann Szmidt, plażą w Orłowie przewoził w wózku dziecięcym materiały szpiegowskie do Sopotu. Zniemczony Żyd Franciszek Hirszfeld jeżdżący często na trasie Gdynia, Toruń, Gdańsk okazał się wieloletnim łącznikiem i werbownikiem Abwehry, utrzymującym kontakty z konsulatem niemieckim w Toruniu, placówką Abwehry w Gdańsku i swoimi informatorami w Gdyni, między innymi z niejakim Bernardem Eckertem. Ujawniono też współpracę powstałego w Gdyni Komitetu Ukraińskiego zrzeszającego około 120 nacjonalistów, z niemiecki wywiadem. Założycielem tej organizacji był praktykujący w Gdyni doktor medycyny Horyński, którego kilkupiętrowa kamienica do dzisiaj stoi na ulicy Abrahama. Komitet Ukraiński kontynuował swoja działalność w czasie okupacji – wtedy już w sposób jawny i nieskrępowany wspierał hitlerowców, a Ukraińcy korzystali w Gdyni z licznych przywilejów (między innymi otrzymywali ,,niemieckie” kartki żywnościowe). W okresie poprzedzającym wybuch wojny, nacjonaliści ukraińscy wspierani byli finansowo przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) ściśle współpracujący z Abwehrą. Na przykład organizowane przez OUN ukraińskie bojówki prowadzące szeroko zakrojoną działalność wywiadowczą i terrorystyczną na naszych ziemiach, wyposażone były sukcesywnie w broń i materiały wybuchowe przez gdańską Abwehrę.

Ciąg dalszy nastąpi....