W październiku 1946 roku odbyła się
w lesie piaśnickim częściowa ekshumacja. Zidentyfikowano wtedy
zwłoki kilkunastu gdynian. Ich uroczysty pogrzeb odbył się 26
października 1946 roku. Gdynianie wrócili do swojego miasta.
Pochowano ich na cmentarzu w Redłowie. Było ich zaledwie
kilkunastu, podczas gdy wiadomo, że zamordowano w Piaśnicy co
najmniej kilkudziesięciu mieszkańców naszego miasta. Miejsce
pochówku pozostałych jest nadal nieznane.
Na Kępie Oksywskiej i na półwyspie
Hel trwały jeszcze walki, gdy do lasu piaśnickiego przybyła
niemiecka grupa rekonesansowa. Szukano odpowiedniego miejsca do
przeprowadzenia masowych rozstrzeliwań. Konsultantem tej grupy i jej
przewodnikiem był niemiecki leśniczy z pobliskiego Warszkowa –
Stockel.
Wytypowany teren został urzędowo
zaakceptowany przez namiestnika Gdańska i Prus Wschodnich Alberta
Forstera. Na wykonawców mordu wyznaczono esesmanów z Gdańska i
Wejherowa oraz cywilnego Selbstschutzu (samoobrony). W powojennym
procesie gauleitera A. Forstera, który odbył się w Gdańsku w
okresie od 5 do 27 kwietnia 1948 roku udało się ustalić 28 nazwisk
morderców i ich pomocników. Ich imienny wykaz znajduje się w tomie
VI akt z tego procesu – karty nr 1516, 1527, 1569, 1572 i 1575. W
tymże tomie można również znaleźć relacje świadków
piaśnickiej zbrodni. Oto fragmenty zeznań niektórych świadków.
Strzały było słychać przez parę
godzin.
Niemiec Walter Mahlka z Leśniewa
zeznaje: „W okresie kopania ziemniaków w 1939 roku przybył do wsi
Oberwachmeister Wittke z Wejherowa z leśniczym Stockiem z leśnictwa
Warszkowo i wezwał mnie i mojego syna Wernera, Emila Reinera i Paula
Litzowa i wszystkich robotników z Leśniewa, abyśmy stawili się do
pracy w lesie. Nie objaśniono nas do jakiej pracy idziemy. Było to
o zmierzchu, leśniczy odprowadził nas do lasu leśnictwa
piaśnickiego i tam sam oznaczył przestrzeń długości 8 metrów,
szeroką na 4 metry i polecił wykopać dół głębokości 2,5
metra. Nie objaśniał nas Stockel, do jakiego celu mają służyć
te doły, tylko zapowiedział, że mamy zachować w tajemnicy to, iż
wykonujemy tę pracę. Dół taki kopaliśmy przez jedną noc przy
świetle ogniska. Każdemu z nas wypłacił Stockel rano po 10 – 15
zł od wykopanego dołu. (...) W tym składzie wykopaliśmy około 10
dołów o powyższych rozmiarach. Pierwszy dół, gdy szykowaliśmy,
w dwa lub trzy dni później w porze południowej słychać było
strzały karabinowe, a następnie karabiny maszynowe. Strzały trwały
przez godzinę. Odgłos strzałów dochodził od strony gdzie właśnie
kopaliśmy dół. (...) Wieczorem znów przybył po nas Stockel,
przyprowadził nas z rydlami do tego dołu i polecił go zasypać.
Dół był już częściowo zasypany i pozostawało jeszcze około
półtora metra do zasypania. Spod piasku wystawały nieznacznie
kończyny ludzkie lub części odzieży cywilnej. Wokół dołu w
promieniu do 10 m widziałem krew, zęby, kawałki szczęk z zębami,
a nawet kawałki kości czaszek ludzkich. Na pniach drzew przy dole
widziałem kawałki mózgu, tak na wysokości do 1,5 m. (...) U nas
we wsi ludność niemiecka opowiadała między sobą, że w lesie tym
rozstrzeliwuje się Polaków i wojskowych polskich. Z momentem, kiedy
nastały mrozy i śniegi, zaprzestaliśmy prac tych w lesie
piaśnickim, wtedy ustały odgłosy wystrzałów. Ja niejednokrotnie
widziałem jadące w kierunku lasu samochody ciężarowe, pokryte
brezentem. Przez otwór z tyłu samochodu widziałem, że była w
nich ludność cywilna i to wyłącznie mężczyźni, a eskortowali
ich SS – mani w czarnych uniformach. Ja osobiście widziałem około
20 takich samochodów, jadących w kierunku tego lasu szosą wiodącą
z Wejherowa oraz szosą od Pucka. Faktu zabijania ofiar nie
widziałem. (...)”.
Zamordowano co najmniej 50 tys. osób...
W piaśnickich lasach w ramach tzw.
Intelligenzaktion mordowano księży, nauczycieli, uczniów
gimnazjów, harcerzy, działaczy polskiego Związku Zachodniego,
lekarzy, urzędników, prawników a nawet członków Towarzystwa
Gimnastycznego „Sokół”. Oddzielną grupę ofiar stanowili
zakładnicy wzięci z różnych miast pomorskich.
Z materiałów opracowanych po wojnie
na procesie Gaulaitera Forstera na zlecenie Okręgowej Komisji
Badania Zbrodni Hitlerowskiej wynika, że w rejonie Pomorza
Gdańskiego (bez okolic Torunia i Bydgoszczy ) zamordowano około
1270 zakładników. Liczba ta nie uwzględnia ofiar z Gdańska, Gdyni
i Sopotu.
Ogółem w rejonie gdańskim i
pomorskim jesienią 1939 – przełom roku 1940 – Niemcy
zamordowali około 50 tys. osób. Około 1/5 tej liczby ofiar
pochłonęła Piaśnica. Na drugim miejscu – bo zaledwie około 7
tys. ofiar zajmuje las szpęgowski nieopodal Starogardu Gdańskiego...
Jak wynika z dokumentów i z relacji
świadków, egzekucje przeprowadzano prawie codziennie, w okresie od
października 1939 roku do kwietnia 1940 roku. Intensywnością
morderstw wyróżniają się dwie daty – 11 listopada i 8 grudnia
1939 roku. Tak było w Piaśnicy, w Stutthofie i w lasach
szpęgowskich. Był to hitlerowski sposób czczenia polskich świąt
i zbliżających się pierwszego, wojennego Bożego Narodzenia!
Ciąg dalszy nastąpi...
W przytoczonych cytatach zachowano
oryginalny styl, interpunkcję i słownictwo.
Tekst opracowano na podstawie między
innymi książki W. K. Sasinowskiego pt. „ Piaśnica 1939 - 1944”,
wydanej w Wejherowie w 1956 roku.
Ile ciekawostek i przydatnych informacji, ciekawy blog, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń