Nastąpiło to wiosną 1997 roku i
dziś, po latach, tylko starsi gdynianie pamiętają, że przez
długie lata mieściła się tam restauracja, która swoją nazwę
wzięła od kandelabrów ustawionych na jej tarasie.
Knajpa ta wystartowała już na
początku lat 50 – tych ubiegłego wieku, gdy cały kompleks
parzystej strony Alei Piłsudskiego (wtedy Czołgistów) zabudowano
blokami przeznaczając ich większość na mieszkania dla rodzin
wojskowych. Położona na uboczu restauracja, ledwo zipała, bowiem
wojskowi i ich rodziny stołowali się bądź to w jednostkach
wojskowych bądź też w kasynach, gdzie serwowano smaczne posiłki
za znacznie niższe ceny.
I wtedy jakoś tak samorzutnie,
początkowo przy okazji meczy piłkarskich na stadionie „Arki”
przy ul. Ejsmonda, do restauracji zaczęli trafiać kibice tego klubu
sportowego. Tu przy piwie komentowano przebieg meczy, przeklinano
klęski i świętowano zwycięstwa piłkarskie. Były to lat 60 –
te ubiegłego wieku, gdy „Arka” dość wysoko plasowała się w
piłkarskich rankingach, a lokalny patriotyzm gdynian sprawiał, że
sukces „Arki” był sukcesem naszego miasta.
Lokal wtedy był wypełniony po brzegi,
okupowano też stoliki na przyległym tarasie, na którym pod
parasolami stało parę stolików.
Głośno zachowujący się kibice
często przeszkadzali mieszkańcom. Wprawdzie lokal był czynny tylko
do godz. 22, to o spokoju w tym rejonie nie było mowy. Okolice
stadionu i restauracji były przedmiotem ciągłej troski milicji
obywatelskiej.
W tej sytuacji zdecydowano się, aby
lokal oddać w ajencję, co miało z jednej strony odciążyć od
odpowiedzialności za porządek dyrekcję GZG, a z drugiej przerzucić
wszelkie kłopoty na barki agenta. Agentem tym został pan Jan
Mazurowski, wcześnie dyrektor Gdyńskich Zakładów Przemysłu
Piekarniczego, który poważnie chory na serce, był już wtedy na
rencie inwalidzkiej. Pan Jasiu, bo tak go powszechnie nazywano, przy
pomocy członków swojej rodziny, znalazł wspólny język z kibicami
i znacznie „wyciszył” atmosferę tego lokalu.
Pozwoliło mu to prowadzić ten lokal
jeszcze przez następnych kilka lat. Później, obniżka lotów
„Arki” i likwidacja stadionu sprawiły, że restauracja „Pod
Kandelabrami” umarła śmiercią naturalną.
witam serdecznie! bardzo ciekawa strona dziekuje!!:-) mam pytanie dotyczace kawiarni muszelka znajdujacej sie w latach 60/70-tych przy kinie warszawa, czy posiada pan jakiekolwiek informacje/zdjecia na jej temat. internet milczy a pamiec mojej babci, ktora tam pracowala w tych latach wlasnie, troche zawodzi... bede niesamowicie wdzieczna! pozdrawiam, kasia
OdpowiedzUsuń