Przed wojną mieliśmy 5 okrętów
podwodnych, które po krótkich zmaganiach z Luftwaffe we wrześniu
1939 roku, opuściły nasze wody terytorialne. Spośród tej piątki
najlepiej znane są dzieje ORP „ Orła”, nie tylko na jego
nieznany finał, lecz głównie dzięki fabularnemu filmowi, który z
mistrzostwem prezentuje prolog jego wojennych losów.
O okręcie podwodnym ORP „Jastrząb”
przeciętny Polak wie niewiele. Zdawał sobie z tego sprawę Jerzy
Pertek, który w swojej poczytnej książce pt. „Wielkie dni małej
floty” poświęcił mu cały rozdział (str 317), noszący tytuł
„Jastrząb – zapomniany okręt podwodny”. Tam znaleźć można
dane techniczne tego okrętu oraz barwny opis jego krótkiej służby
pod naszą banderą.
Dla tych, którzy po książkę z
różnych względów nie sięgną, poniżej nieco informacji o tym
okręcie zaczerpniętych z książki pana Pertka. Ten niewielki
(66,8 m długości) okręt zbudowali Amerykanie w latach 1918 – 22,
jako USS – 25. Załoga liczyła 5 oficerów i 39 marynarzy. Napęd
to silnik Diesla 1200 KM i elektryczny 1500 KM. Na powierzchni przy
prędkości 10,5 węzła osiągał zasięg 5000 mil morskich.
Uzbrojony był w 1 działo 102 mm i 4 wyrzutnie torpedowe.
Marynarce polskiej przekazany został w
listopadzie 1941 roku i otrzymał numer taktyczny P – 551. Dowódcą okrętu został kpt. mar.
Bolesław Romanowski. Pod koniec miesiąca okręt przepłynął
Atlantyk i przybył do Wielkiej Brytanii. Tu poddano go niewielkiemu
remontowi i włączono do służby. Od samego początku przysparzał
kłopotów natury technicznej. Jak powiada J. Pertek „...na okręcie
wciąż się coś psuło. Złamał się lewy ster głębokości (...)
Wciąż były trudności z wyważeniem okrętu”.
Okręt wysłano na Północny Atlantyk,
gdzie asekurować miał konwój nr PQ – 15 zmierzający do
Murmańska. Gdy konwój atakowany przez Niemców zboczył z
wyznaczonej trasy znalazł się w sektorze ORP „Jastrzębia”, dwa
nawodne okręty osłaniające konwój, a mianowicie niszczyciel „St.
Albans” i trałowiec brytyjski „Seagull”, pomyłkowo wzięły
„Jastrzębia” za niemiecki U – Boot i zaatakowały go bombami
głębinowymi, a następnie po wynurzeniu, również bronią
pokładową. Na ORP „Jastrzębiu” byli zabici i ranni, między
innymi dowódca okrętu kpt. Romanowski. Zanim wyjaśniono pomyłkę
straty i uszkodzenia narastały.
Rannych w konwoju dostarczono do
Murmańska, gdzie przeszli kilku tygodniowe leczenie, zaś okręt z
poważnymi uszkodzeniami zatonął 2 mają 1942 roku, na wysokości
norweskiego Narwiku.
ORP „Jastrząb” nigdy nie zawinął
do Gdyni, chociaż był przez krótki czas Okrętem Rzeczypospolitej,
ale na jego pokładzie z pomiędzy 44 osobowej załogi byli gdynianie
i z tego powodu niniejszy tekst znalazł się na moim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz