We wrześniu 1939 roku znalazł się w
szeregach obrońców Oksywia. Zwolniony z niewoli, pływał w
gdyńskim porcie na bunkierce (między innymi jako kucharz). Tuż po
wojnie powrócił do rybaczenia. Znalazł się w grupie pionierów w
tym zawodzie, którzy już w kwietniu – maju 1945 roku rozpoczęli
połowy na Zatoce Gdańskiej, a nieco później już na kutrach, na
wodach Bałtyku.
Był rybakiem z powołania. Dużo
czytał. Grał dobrze w szachy i karty. Kończył kolejne kursy
zawodowe w Szkole Morskiej. Zawodowo związał się z gdyńską
„Arką”, gdzie pływał jako szyper. Później gdy firmę tę
rozwiązano, przeniósł się na Hel, do „Kogi”. Ale wcześniej
jeszcze w latach 50 – tych ubiegłego wieku w „Arce”,
penetrował bałtyckie łowiska śledzi, przecierając szlaki innym
kutrom tej firmy.
Z tego czasu zachował się artykuł w
„Rybaku morskim” nr 50/1955 rok, pióra H. Kabata i zdjęciem M.
Syrowatki, pt. „Wyprawa na wody Skagerraku”. Zdjęcie, którego
kserokopię zamieszczam, przedstawia Feliksa wraz z żoną Wandą i
córką Krystyna, które przybyły na kuter pożegnać wypływających
na wody cieśnin duńskich rybaków. Nie przypadkowo na wyprawę tę
wytypowano Feliksa, znał on przecież tamtejsze łowiska, jeszcze z
czasów przedwojennych, z czasu wypraw „Starnią”. Teraz celem
wyprawy było także przetestowanie sposobów użytkowania nowych
urządzeń połowowych – tuki pelagicznej i specjalnych echosond
produkcji norweskiej. W zależności od wyników połowów, w 1956
roku przewidywane było wypłynięcie na tamtejsze wody dalszych
kutrów „Arki”.
O wadze tej eskapady może świadczyć
fakt, że uczestniczyli w niej: jeden z dyrektorów firmy B. Ilski,
inż. W. Maćkowiak z MORS – u i mgr W. Sienkiewicz – specjalista
od technologi sprzętu połowowego z „Arki”. Wymowny jest także
fakt, że pomimo obowiązujących przepustek na wejście na statki –
pozwolono pożegnać szypra jego rodzinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz