Na moim blogu o gdyńskich restauracjach i kawiarniach pisałem wielokrotnie. Dziś nieco wspomnień o nietypowych knajpach jakie funkcjonowały przed laty w Gdyni. Knajp tych było zaledwie parę, bowiem większość gastronomii otwartej nastawiona była na żywienie zbiorowe - sztampowe oraz na wyszynk wódki i piwa.
Już z początkiem lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku przy ulicy Szkolnej czynny był "Bar pod ryjkiem". Nigdy z jego usług nie korzystałem, bo w okresie jego działalności, jako uczeń, a później jako student, nie interesowały mnie bary i knajpy. O istnieniu tego baru dowiedziałem się już po podjęciu pracy zawodowej od starszych kolegów. Bar ten serwował głównie "krótkie dania", takie jak tatar, flaczki i świńskie ryjki - stąd nazwa baru. Głównym "daniem" baru była oczywiście czysta wódka. Podobny bar istniał podobno w Warszawie i był on pierwowzorem dla gdyńskiego baru. Przyczyną likwidacji baru była reglamentacja mięsa jaką wprowadzono w czasie tak zwanej wojny koreańskiej. Także żywot tego baru był krótki.
Mniej więcej w tamtym czasie na ul. Świętojańskiej działała restauracja "Tatarska", serwująca dania wyłącznie z koniny. Podawano tam tatara, zrazy i gulasz z końskiego mięsa, no i oczywiście wódkę. Popyt na dania z mięsa końskiego był spadkiem po okresie powojennym, gdy dobijano ranne konie, a mięso przecież nie mogło się zmarnować, więc było go bardzo dużo. Wtedy też na terenie Hali Targowej funkcjonowało stoisko z koniną i wędlinami z koniny (np. kiełbasa "Belgijska"). Po jakimś czasie smakoszy mięsa końskiego ubyło, knajpa stała się deficytowa co doprowadziło do jej przebranżowienia, czyli poszerzenia asortymentu dań z mięsa innego niż końskie. Równocześnie zmieniono też nazwę, o ile dobrze pamiętam na "Śródmiejską".
Po kilku latach, w ramach akcji "frontem do klienta", otwarto w Śródmieściu na ulicy Abrahama rób ul. 22. lipca (obecnie ulica Armii Krajowej) restaurację "Dietetyczną". Miała ona służyć osobom chorym i starszym bowiem serwowała, zgodnie z nazwą, głównie dania dla osób na diecie. Po latach restauracja ta "umarła śmiercią naturalną", widocznie okazała się nierentowna.
Podobnie nierentowna okazała się restauracja "Śródmiejska", którą z początkiem lat 70. XX wieku Gdyńskie Zakłady Gastronomiczne przekazały w ajencję. Przejął ją znany gastronomik Czesław P. (późniejszy kierownik "Róży Wiatrów" na Skwerze Kościuszki). Wprowadzone zmiany w "Śródmiejskiej" okazały się korzystne. Jedną z nich było ustawienie w lokalu dużego akwarium z żywymi karpiami. Klient wskazywał rybę którą chciał zjeść i ta była odławiana przez obsługę i w kuchni przygotowywana. Akwarium to okazało się strzałem w dziesiątkę i magnesem przyciągającym klientów, zapewniło zwiększenie obrotów.
W drugiej połowie lat 70. XX wieku na rynku pojawiły się pizze. W Gdyni pierwsza pizzeria pojawiła się przy ul. Starowiejskiej 58 (?). Lokal uruchomiło gdyńskie "Społem", a jego kierowniczką została Anna M., która wcześniej pracowała w GZG (Gdyńskie Zakłady Gastronomiczne). O ile dobrze pamiętam serwowano tam 5 rodzajów pizzy, które pieczono w specjalnych piecach. Lokal jako nowość nie wymagał specjalnej reklamy i cieszył się dużą frekwencją.
Również w latach 70., przy ulicy 10. lutego Zakłady Rybne uruchomiły zespół handlowo-gastronomiczny pod nazwą "Aloza". Obok sklepu z przetworami rybnymi (konserwy, marynaty rybne oraz ryby wędzone, a także importowany z ZSRR kawior) prowadzono restaurację z daniami rybnymi, Bywały tam takie egzotyczne dania jak płetwa rekina, potrawy z ośmiornicy itp. "Aloza" cieszyła się dużym powodzeniem zarówno wśród gdynian jak i przyjezdnych. Była niewątpliwą atrakcją dla turystów odwiedzających nasze miasto. Szkoda, że została zlikwidowana.
Witam Szanownego Pana!
OdpowiedzUsuńCzy zna Pan historię pochodzenia nazwy terenu między portem a dworcem, Międzytorze?
Serdecznie Pozdrawiam!
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńCzy można prosić o jakiś bezpośredni kontakt do Pana - mail wystarczy :) Chciałbym porozmawiać o Cisowej :)
Mój mail - pawel.gdynia@gazeta.pl
Pozdrawiam,
Proszę o kontakt przez formularz kontaktowy.
UsuńPozdrawiam
Drogi Panie Michale. Z przyjemnością czytam Pana teksty. Też jestem jeszcze "przedwojenny" i sporo widziałem i sporo pamiętam. Ale teraz mam jedno tylko pytanie dot. lokalu Bar Pod Ryjkiem na ul.Szkolnej (nr .. ?), o którym Pan powyżej pisze. Czy to może ten lokal w którym w latach 50. (2. połowa i chyba trochę później) była "Magnolia". Grałem tam jakiś czas z naszym zesp. muz. - przełom lat 57/58. - SzEd
OdpowiedzUsuńW latach o których Pan wspomina byłem uczniem, a następnie studentem. W związku z czym z gdyńskich lokali nie korzystałem. Posiadaną przeze mnie wiedzę o "Barze pod Ryjkiem" czerpię "z drugiej ręki". Według mnie "Bar pod Ryjkiem" znajdował się w pobliżu ul. 10 lutego, podczas gdy "Magnolia" (kawiarnia) była na drugim końcu ul. Szkolnej róg Starowiejskiej i mieściła się w parterowym pawilonie. Jednym z właścicieli "Magnolii" był pan Lewandowski.
UsuńDo Dietetycznej wybraliśmy się rodzinnie pod koniec lat 70-tych na obiad. Ja miałem szczególny powód do dumy ponieważ miałem na sobie nowy skafander. Niestety przy próbie odbioru skafandra z szatni rozegrała się scena jako żywo jak z "Misia". Skafandra nie było choć miałem numerek. Do domu wróciłem w swetrze. Rodzice wpisali się do Książki Skarg i Zażaleń. Niestety, było już po skafandrze. Miałem wówczas 12-14 lat.
OdpowiedzUsuńW Dietetycznej byla tez dieta "dla ciezko pracujacych" Najczesciej zurek, bigos i schabowy z ziemniakami. Naprawde mozna sie bylo najesc za umiarkowana cene.
OdpowiedzUsuń