Logo Koła Starych Gdynian przedstawia rozłożysty dąb. To
symboliczna pamiątka po dębie, który przez stulecia rósł przy drodze do
Oksywia, nieopodal Oksywskich Piasków, tu gdzie dziś jest ul. Portowa. Kolorowy
wizerunek tego dębu znaleźć można na okładce „Rocznika Gdyńskiego” nr 13, gdzie
jest barwna reprodukcja obrazu znanego gdyńskiego malarza Henryka
Baranowskiego. Obraz utrzymany w nostalgicznej, jesiennej tonacji, przedstawia
nie tylko dąb z resztkami jesiennych liści, ale także fragment starej Gdyni,
kilka domów stojących do dziś, a na ulicy ówczesne, przedwojenne samochody,
kogoś pchającego w kierunku Placu Kaszubskiego ręczny wózek, dorożkę, a nawet
miejscowe psy... Ot, scenka rodzajowa z minionej epoki...
Dziś po tym dębie nie pozostał ślad, a przecież był czas, gdy
go opiewano i snuto związane z nim legendy. Grzegorz Winogrodzki w swoim
wydanym w 1937 roku przewodniku po naszym mieście pt. „Gdynia” tak pisze:
„Na ulicy Portowej stoi w środku miasta
Prastary dąb, rówieśnik królów z rodu Piasta,
(...) więc dąb, który pamięta te przepiękne słowa,
Czci się jako pamiątka Gdyni narodowa...”
To tyle fragment tego poematu, który w większym fragmencie wspomina
Napoleona odpoczywającego w cieniu tego dębu, a także Antoniego Abrahama,
prowadzącego w tym miejscu agitację na rzecz odrodzenia Polski.
Jakby nie patrzeć, ów dąb kojarzy się patriotycznie. Tak też
kojarzył się zapewne Niemcom, którzy ścieli go, a jego korzenie wykarczowali. Z
czasu września 1939 roku dębu nie pamiętam. Natomiast z czasu wojny, gdy
bywałem w tej części miasta, nie zachował mi się żaden obraz tego drzewa. Po
prostu, już go nie było... Przed kilkoma laty moją pewność podważył tekst
mieszkańca Kolonii Rybackiej, który twierdzi, że dąb ścieli Rosjanie w marcu
lub kwietniu 1945 roku.