piątek, 24 sierpnia 2012

Rozbudowa gdyńskiego portu przez Niemców.


W czasie drugiej wojny światowej port w Gdyni został przez okupanta poddany rozbudowie i modernizacji. Pracami tymi objęto zarówno obszar portu handlowego, port wojenny na Oksywiu, a także stocznię. Wszystko to spowodowane było tworzeniem i eksploatacją przez Niemców bazy morskiej Kriegsmarine.

Decyzja o zlokalizowaniu takiej bazy w Gdyni podjęto już jesienią 1939 roku. Zdecydowało o tym kilka czynników. Przede wszystkim nowoczesność naszego portu i jego wyposażenie, położenie geograficzne Gdyni (w pierwszej fazie wojny poza zasięgiem lotnictwa alianckiego) oraz stosunkowo mała odległość od granicy ZSRR, który w przyszłości zamierzano zaatakować.

Przystępując do rozbudowy i dostosowania portu dla swoich potrzeb Niemcy w pierwszej kolejności ograniczyli do niezbędnego obszaru tereny portu handlowego. Dla tych celów pozostawiono baseny 2 i 3, gdzie nadal zawijały statki fińskie, a przede wszystkim szwedzkie, dostarczające dla Niemców rudę żelaza. Równocześnie przejęto na rzecz Kriegsmarine wszystkie magazyny portowe i place składowe. Następnie przystąpiono do dostosowania dla swoich potrzeb nabrzeży i falochronów. Na prace te przeznaczono olbrzymią sumę 50 milionów ówczesnych marek niemieckich.

Plan portu w Gdyni.
Aby uniknąć falowania w basenach portowych, w których cumowały małe jednostki, takie jak trałowce i ścigacze, zwężono wejście do basenu 1 i 10, zamknięto przejście w falochronie południowo – wschodnim, a także wybudowano dwie ostrogi ograniczające wejście do portu wewnętrznego.

W niektórych basenach (10 i 11) wybudowano liczne dodatkowe pirsy dostosowane wysokością do wielkości małych okrętów. W rejonie „Pagedu” oraz w samym porcie wojennym wybudowano kilka pirsów o łącznej długości prawie 6 km, a także ciąg nabrzeży dla cumowania U – Bootów. Również na lądzie wybudowano szereg obiektów magazynowych. Większość basenów portowych pogłębiono, mając na uwadze głębokie zanurzenie dużych okrętów – pancerników, liniowców, torpedowców i inne. Tu przy nabrzeżach: Polskim, Indyjskim, Francuskim, Rumuńskim cumowały często takie kolosy jak: „Tirpitz”, „Prinz Eugen”, „Admiral Scherr”, „Koln”, „Leipzig”, a także „Schleswig – Holstein” (pisałem o nim w tym poście) oraz jego bliźniak „Schlesien”, a także „Gneisenau” (więcej o nim tutaj).

Pod koniec 1941 roku w Gdyńskim porcie budowało się 150 okrętów różnych typów. Umożliwiły to prace już wykonane i nadal kontynuowane, a także prowadzona z rozmachem budowa nowych basenów. Prace te koncentrowały się głównie w porcie wewnętrznym. Od podstaw wybudowany został basen 6 oraz częściowo basen 7 wraz z rozwiniętą lądową infrastrukturą. Tam usadowiła się stocznia „Deutsche Werke Kiel” nastawiona głównie na remonty i naprawy. Remontowano zarówno okręty nawodne jak i podwodne. Tych ostatnich wyremontowano tu około 300. Tu także wytwarzano dwa segmenty U- Bootów, które następnie wykorzystywano do montażu całych okrętów w gdańskiej stoczni Schichaua.

O rozmachu produkcji stoczni w Gdyni może świadczyć fakt, że pracowało tu wtedy około 7000 pracowników – niemieckich fachowców, jak też jeńców i więźniów różnych narodowości. Stocznia funkcjonowała do 18 grudnia 1944 roku – do czasu potężnego nalotu alianckiego, który spowodował duże zniszczenia i liczne ofiary w ludziach, w tym wśród niemieckich fachowców. W konsekwencji tego nalotu produkcyjna działalność stoczni została wstrzymana.

Rozpoczął się demontaż i ewakuacja maszyn, urządzeń i fachowców, a nawet zwykłych pracowników i jeńców.

Natomiast port gdyński funkcjonował do 25 marca 1945 roku, kiedy to zablokowano wrakiem „Gneisenaua” główne wejście do portu, a także realizując rozkaz Hitlera z dnia 19 marca 1945 roku, „o spalonej ziemi” - przystąpiono do konsekwentnego niszczenia falochronów, nabrzeży, magazynów, wiaduktów i urządzeń przeładunkowych ...

To miał być koniec naszego portu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz