Jak powszechnie wiadomo okręt ten
odegrał rolę „konia trojańskiego”. Pod pozorem wizyty
kurtuazyjnej, już w dniu 25 sierpnia 1939 roku przybył do Gdańska
i zakotwiczył w portowym kanale, jako okręt szkolny. Pod pokładem
ukrywał 225 osobową kompanię szturmową, która zaatakować miała
polskie placówki w Wolnym Mieście Gdańsku.
Okręt co prawda był stary –
zbudowano go z początkiem 20 wieku – ale całkowicie sprawny
technicznie. Jego wyporność wynosiła 12100 ton, moc maszyn 17000
KM, prędkość 16 węzłów, 725 osobową załogę oraz silne
uzbrojenie: 4 armaty 280 mm, 4 działa kaliber 88 mm jako działka
przeciwlotnicze, 10 armat 150 mm. Na marginesie wspomnieć wypada, że
potężnego okrętu, o takich parametrach i o takim uzbrojeniu nigdy
w czasie wojny nie posiadaliśmy.
Okrętem dowodził komandor Gustaw
Kleikamp, oficer o zrównoważonym charakterze, ostrożny, dbający
głównie o bezpieczeństwo powierzonego mu okrętu.
Schleswig – Holstein po uporaniu się
z naszą placówką na Westerplatte, wspierał ogniem swoich dział
operacje lądowe Wehrmachtu w rejonie naszego Wybrzeża. Ostrzeliwał
gdyński port, lasy w rejonie Witomina, Kępę Oksywską oraz Hel.
Swój ogień prowadził zwykle z gdańskiego kanału portowego. Tylko
kilka razy wyszedł na wody Zatoki Gdańskiej, już po opanowaniu
przez Niemców Kępy Oksywskiej, zawsze pod osłoną trałowców,
często też kryjąc się za zasłoną dymną. W dniu 25 września
przeprowadził atak na baterie Laskowskiego na cyplu helskim. Doszło
do pojedynku artyleryjskiego. Okręt niemiecki trafiony, szybko
wycofał się z walki, kryjąc się za zasłoną dymną.
Po zakończeniu wrześniowej batalii
Schleswig – Holstein pozostał w rejonie Zatoki Gdańskiej, gdzie
wraz ze swoim okrętem bliźniaczym „Schlesien” wykorzystywany
był do działań bojowych na Bałtyku. Jego portem bazowym, przez
cały czas wojny była Gdynia. Zwykle cumował przy nabrzeżu
Rumuńskim, w rejonie którego była wystarczająca głębokość. Tu
też w nocy 18 grudnia 1944 roku zatopiony został przez alianckie
bombowce, które tej nocy dokonały jednego z największych ataków
na miasto, port i stocznię w Gdyni (pisałem o tym już na blogu).
Okręt do walki już nie powrócił. Jego wrak przejęty został pod
koniec marca 1945 roku w momencie wyzwolenia miasta.
Losy wraku nie są mi znane (jeżeli
ktoś z czytających wie coś na ten temat to proszę o informacją w
komentarzach).
Schleswig-Holstein po podniesieniu, został przez sowietów przeholowany do Tallina, gdzie został włączony do floty radzieckiej. Wobec nieopłacalności remontu był używany jako okręt cel dla marynarki i lotnictwa. Do dziś szczątki okrętu spoczywają na mieliznie na wodacj estońskich.
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń