czwartek, 21 marca 2013

Czyhająca śmierć - iperyt

W numerze 11 z dnia 11 – 17.03.2013 roku w Tygodniku „Przegląd” ukazał się interesujący artykuł Bronisława Tumiłowicza pt. „Bałtyk pełen iperytu”. Ponieważ na ten temat pisałem już 13 lat temu („Wiadomości Gdyńskie” nr 4 z kwietnia 2000 roku, gdzie jest mój tekst pt. „Czyhająca śmierć – iperyt nadal groźny”) z dużym zainteresowaniem sięgnąłem do aktualnej publikacji. W moim tekście przed laty sugerowałem niezwłoczne zajęcie się tą problematyką, a także zorganizowanie międzynarodowego lobby, które wypracuje, w trybie pilnym, kompleksowy plan obrony Europy Północnej przed skażeniem oraz konsekwentne wdrożenie tego planu przez społeczność międzynarodową. Zwracałem też uwagę na szereg katastrofalnych następstw skażenia Bałtyku iperytem. Między innymi na zagrożenie dla rybołówstwa i przetwórstwa rybnego, zagrożenie dla żeglugi pasażerskiej, turystyki nadmorskiej, wędkarstwa sportowego i żeglarstwa.

Pisząc przed laty mój tekst nie dysponowałem danymi, które teraz przytacza pan Tumiłowicz. Nie wiedziałem o tym, że trujące gazowe ładunki, pozostałości po II wojnie światowej zatopiono na naszych wodach przybrzeżnych – w okolicach Rynny Słupskiej, w okolicach Dziwnowa, Darłowa, Helu i Głębi Gdańskiej, czyli dosłownie za naszą miedzą... Mówiło się wtedy o zatopionych trujących ładunkach u wybrzeży duńskich i w rejonie Bornholmu.

Byłem chyba jednym z pierwszych, którzy ten temat próbowali nagłośnić – tak więc myli się Autor obecnego tekstu, że sprawa iperytu i innych gazów bojowych zatopionych w Bałtyku wypłynęła dopiero przy okazji budowy tzw. rurociągu północnego łączącego Rosję z Niemcami. Sprawę tę wcześniej zgłaszali nasi rybacy, była ona też znana naszej Marynarce Wojennej, czego dowodem jest telefon jaki otrzymałem ze sztabu Marynarki Wojennej informujący mnie, że problem ten jest przez tę instytucję monitorowany.

Ucieszyła mnie natomiast informacja, że problemem tym wreszcie zajęto się poważnie, że powstały międzynarodowe komisje pod patronatem Unii Europejskiej, skalkulowano nawet ewentualne koszty utylizacji tych niebezpiecznych śmieci (około 5 mld dolarów), zainteresowano też tym problemem NATO – jako instytucji zdolnej się uporać się z tym kłopotliwym i skomplikowanym przedsięwzięciem.

Tak więc po latach udawania, że „nie ma sprawy” - wszystko wskazuje na to, że Bałtyk zostanie oczyszczony, a zagrożenie dla fauny, flory i ludzi zażegnane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz