wtorek, 5 marca 2013

Zrzutka na szpital.


Jak pamiętam w Gdyni zawsze brakowało miejsc szpitalnych, czyli tzw. łóżek. Miasto rozwijało się dynamicznie, przybywało ludności, a prawie do końca lat 50 – tych ubiegłego wieku szpital był jeden – ten przed wojenny, przy Placu Kaszubskim (nie licząc niewielkiego „szpitalika” chorób płucnych na Grabówku). A szpital miejski po wojnie był okaleczony. Jeden segment „starego Szpitala” zburzony został bombami w czasie wielkiego nalotu na nasze miasto w dniu 9 października 1943 roku i w tym stanie dotarł do wiosny 1975 roku, gdy udostępniono „narożnik szpitala” odbudowany przez Gdyńskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Mieszkaniowego.

Narożnik ten tylko nieznacznie poprawił sytuację, bowiem nadal na niektórych oddziałach ratowano się dostawianymi łóżkami na korytarzach.

Sytuację pogarszał fakt, że gdyńskie szpitale z reguły (i chyba z nakazu) obsługiwały – i nadal obsługują – mieszkańców Sopotu. W tej sytuacji kierownictwa gdyńskich szpitali ratowały się w różny sposób – kierowały chorych do Gdańskiej Akademii Medycznej, skracały czas hospitalizacji chorych, gdy to tylko było możliwe, odsyłały chorych do lecznictwa otwartego, czyli do przychodni itp. dopiero zniesieni obowiązkowej rejonizacji ten stan rzeczy poprawiło. Odtąd gdynianie trafiali do szpitali w Wejherowie, Kościerzynie itp., słowem do miast , które w międzyczasie dorobiły się nowoczesnych, przestronnych obiektów szpitalnych.

Natomiast wcześniej – mowa tu o latach powojennych, aż do połowy lat 50 – tych ubiegłego wieku sytuacja gdyńskiego szpitalnictwa w tym zakresie była wręcz dramatyczna.

O poprawie tego odcinka życia w naszym mieście pomyślano więc na „fali” popaździernikowych przemian społecznych – bo już w 1957 roku, gdy przejęto od Marynarki Wojennej obiekty po koszarach z 1938 roku, w których kwaterował 2 Morski Batalion Strzelców. Przejęte obiekty wymagały adaptacji i rozbudowy, a także uporządkowania przyległego terenu. Wszystko to wymagało sporych nakładów finansowych. Ówczesne władze miejskie podjęły więc szereg działań. Z Wojewódzkiej Rady Narodowej pozyskano 2,5 mln ówczesnych złotych, 600 tys. zł uzyskano z dopłat do sprzedaży wódki (?), a po dalsze 5 mln wybrała się do Warszawy specjalna miejska delegacja. Czerpano też ze wsparcia PCK, a także zaapelowano do gdyńskiego społeczeństwa z prośbą o wsparcie. W efekcie tych działań w połowie marca 1958 roku, szpital im. PCK przy ul. Powstania Styczniowego w Redłowie uruchomiono.

Już po 1989 roku – korzystając z pomocy sponsorów, a ostatnio także z pomocy unijnej – szpital jes nadal rozbudowywany, między innymi o nowoczesny ośrodek onkologiczny, który służy całemu naszemu regionowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz