W niedzielne popołudnie 27 października 2013 roku, kanał
National Geographic nadał program informujący o zagrożeniu jakie stwarzają gazy
bojowe (głównie iperyt), które po II wojnie światowej zatopiono w Bałtyku.
Pokazano szereg podwodnych zdjęć, zaprezentowano wypowiedzi naukowców, a lektor
zwrócił uwagę na poważne zagrożenie dla ludzi jakie stwarzają tysiące ton
trujących substancji. Jak poinformowano, badania przeprowadzone ostatnio między
innymi przez Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie wykazały, że złoża
trujących gazów zalegają nie tylko w rejonie akwenów w pobliżu Bornholmu i
Gotlandii, ale również w naszym sąsiedztwie, w Głębi Gdańskiej w Zatoce Gdańskiej.
Wypowiadający się naukowcy nie kryli zaniepokojenia tą
sytuacją. Wskazywano na narastające z każdym dniem zagrożenie jakie stwarzają
korodujące gazowe pociski, a jeden z nich wyraził pogląd, że uwolnienie tych
trucizn do przybrzeżnych wód może stworzyć większe zagrożenie niż katastrofa w
Czarnobylu.
W nieco okrojonej formie materiał ten wyemitowała dnia 30
października telewizja Regionalna Gdańsk, w wieczornej „Panoramie” o godz.
18.30. W komentarzu zwrócono uwagę na konsumpcję ryb łowionych na naszych
wodach, a szczególnie fląder, które zalegają na dnie, są wyjątkowo narażone na
skażenia. Wspomniano też, że uwolnienie trujących gazów może nastąpić w każdym
momencie, zwłaszcza przy pracach podwodnych jak np. układanie na dnie kabli lub
rurociągów.
Tym razem temat zagrożenia potraktowano z całą powagą,
chociaż nie przedstawiono żadnego programu mogącego zapobiec istniejącemu
zagrożeniu. Ale to i tak wiele, bowiem wcześniej temat ten zwyczajnie
ignorowano. Wiem co piszę, bo już w marcu 2013 roku zamieściłem na blogu tekst
„Czyhająca śmierć - iperyt”, który nie doczekał się żadnej reakcji, a wcześniej,
już w kwietniu 2000 roku, opublikowałem w „Wiadomościach Gdyńskich” tekst
poświęcony temu samemu zagrożeniu. Tekst nosił tytuł „Czyhająca śmierć - iperyt nadal groźny”.
Jedyną reakcją na mój tekst był telefon (na mój domowy numer)
wykonany przez oficera sztabowego Marynarki Wojennej. Oficer ten wyraził
niezadowolenie z powodu ukazania się mojego tekstu. Zapewnił mnie, że sprawy
zanieczyszczenia Bałtyku gazami bojowymi są przez Marynarkę Wojenną na bieżąco
monitorowane. A sam gaz nie stanowi żadnego zagrożenia.
Ciekawe, czy obecnie ów Oficer zmieni swój pogląd na ówczesny
mój sygnał?!
Jak znam życie władze zastostują starą i dobrze im znaną taktykę pt. "Jakoś to będzie". A jak się stanie to dopiero zaczną się martwić, tradycyjnie winnych zabraknie.
OdpowiedzUsuń