sobota, 14 kwietnia 2012

Zmagania wywiadów w przedwojennej Gdyni - część 2

Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej placówkom wywiadowczym i kadrze Abwehrstelle w Królewcu i Nebenstelle w Gdańsku.

Gdańska placówka Abwehry z siedzibą w Gdańsku – Wrzeszczu rozpoczęła swoją działalność w 1935 roku. Wcześniej – już od 1923 roku – funkcjonowała jako oddział wywiadowczy przy gdańskim Prezydium Policji, a jeszcze wcześniej w czasach Republiki Waimarskiej – działała przy niemieckim konsulacie.

Pierwszy zespół pracowniczy agentów Abwehry rekrutował się z miejscowych policjantów, a jego kierownikiem został także policjant, komisarz Oskar Reile. Poważną zaletą w pracy takiego zespołu była znajomość gdańskich i pomorskich realiów, jak również znajomość języka polskiego. W1934 roku gdański zespół wywiadowczy został poważnie wzmocniony kadrowo, bowiem zasilili go zawodowi oficerowie wywiadu oddelegowani tu ze Szczecina i Królewca, w tej liczbie kapitana Siegfrieda Cartellieri, który za szpiegowskie ,,zasługi” niebawem awansował do stopnia pułkownika.

W tym czasie nastąpił dynamiczny rozwój sieci niemieckiego wywiadu na terenie 2 RP. Według niemieckich opracowań (tzw. memoriał Kirchoffa), w maju 1938 roku Niemcy posiadali poza swoimi granicami przeszło 5 tysięcy płatnych agentów, z których znaczna liczba penetrowała Polskę.

Hitlerowcy wysoko cenili pracę gdańskiej Nebenstelle, a także królewieckiej placówki Abwehrstelle. Dowodem tego niech będą błyskotliwe kariery zawodowo zatrudnionych tam oficerów. I tak np. ppor. Hans Horaczek był już w 1937 roku podpułkownikiem, a od czasu wrześniowej klęski, szefem Abwehry w Warszawie. Aktywnie działający przed wojną przeciwko Polsce porucznik Heinrich Rauch w czasie wojny awansował do stopnia generała. Podobnie potoczyła się kariera kapitana Waltera Weissa, który pod koniec lat dwudziestych organizował gdańska Nebenstelle, a w czasie wojny awansował do stopnia generała pułkownika i dowódcy armii.

Jak już wyżej wspomniałem, pokaźnym źródłem wywiadowczych informacji byli przedstawiciele mniejszości niemieckiej. Osób takich na terenie Polski zamieszkiwało w latach trzydziestych około 750 tysięcy, z czego na Pomorzu około 190 tysięcy. To spośród nich rekrutować się mieli działacze Piątej Kolumny i tzw. Selbstschutzu, którzy w czasie pokoju byli zaangażowanymi współpracownikami Abwehry, a z chwilą wybuchu wojny z Niemcami, ujawnili swoja agresję wobec polskich sąsiadów, współdziałając z Eisatzgrupen i Gestapo.

Całej tej wielotysięcznej, tajnej i profesjonalnie przygotowanej armii szpiegów i ich współpracownikom, stawić musiał czoła nasz 2 Oddział Sztabu Generalnego WP. Składał się on z Wydziału 2 i kilku pod wydziałów, były też Ekspozytury. Jedynie Marynarka Wojenna, była jedynym rodzajem wojska posiadającym samodzielną, wyeksponowana placówkę kontrwywiadu, co dowodziło dużej rangi tej formacji wojskowej.

Praca naszego kontrwywiadu na przestrzeni lat trzydziestych nasilała się. I tak dla przykładu tylko w 1933 roku na Pomorzu pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Trzeciej Rzeszy aresztowano 35 osób. Sądy Okręgowe na Pomorzu i Sąd Admiralski w Gdyni wydały w tych sprawach trzy wyroki śmierci, które wykonano i jeden wyrok śmierci zamieniony z łaski Prezydenta RP na dożywocie oraz dużo wyroków wieloletniego więzienia.

W następnym roku Samodzielny Rejon Informacji (SRI) Dowództwa Floty w Gdyni zlikwidował 5 spraw, w których zapadł jeden wyrok śmierci wydany na ppor. mar. Wacława Śniechowskiego wydany przez Sąd Admiralski w Gdyni. Wyrok został wykonany. W pozostałych sprawach zasądzono wyroki wieloletniego więzienia. Jak ustalono w trakcie śledztwa, terenem szpiegowskiej działalności objęta była Gdynia, Oksywie, Obłuże, Hel, Puck a nawet daleki Pińsk, gdzie jak wiadomo stacjonowała nasz rzeczna flotylla.

Łącznie w tym czasie nasz wywiad i kontrwywiad na terenie Pomorza zlikwidował 8 spraw szpiegowskich na rzecz Niemiec, w których zapadły dwa wyroki śmierci – oba wykonane. W czasie śledztw ujawniono, że gdańska agentura Abwehry wychodzi w swoich działaniach poza obszar Wybrzeża i Pomorza (sprawy Janiny Festenburg i Władysława Kończykowskiego), pozostawia swoim agentom znaczną swobodę w doborze współpracowników, a także wykazuje znaczne zainteresowanie naszym rozwojem formacji pancernych.

Okazało się również, że od 1934 roku Abwehra wykazuje duże zainteresowanie naszym lotnictwem. W przypadku stacjonującego w Pucku Morskiego Dywizjonu Lotniczego podległego Dowództwu Marynarki Wojennej interesowano się głównie stanem technicznym naszych wodnosamolotów.

Ustalono też, że ważną rolę w funkcjonowaniu gdańskiej Nebenstelle spełnia sopockie Kasyno Gry. Placówka ta była dosłownie naszpikowana niemieckimi agentami i informatorami. Tu przekazywano sobie wytyczne i materiały szpiegowskie, pieniądze i szyfry, a nie przebierając w środkach (szantaż, kompromitujące pożyczki itp.), starano się werbować nowych współpracowników i zdobywać interesujące wywiad wiadomości.

Rozpoznano także, elementy niemieckiej inspiracji i dezinformacji stosowanej przez Abwehrę. Między innymi chodziło w tym przypadku o wytworzenie wśród polskiego społeczeństwa wrażenia wszechobecności i wszechmocy hitlerowskiego wywiadu. Zapewne temu celowi służyły próby majora Zychonia szefa Ekspozytury 2 Oddziału w Bydgoszczy, a także przekazanie w 1937 roku naszemu wywiadowi trafnych zresztą charakterystyk naszej generalicji...

W drugiej połowie lat trzydziestych działalność hitlerowskiego wywiadu w Polsce nasilała się z roku na rok. Jak ustalono, od wiosny 1938 roku interesowano się między innymi, gdzie na Pomorzu odbywają się manewry, jakimi mapami posługują się nasze oddziały, w jakich miejscowościach odbywają się ćwiczenia broni pancernej, jaka atmosfera panuje w polskich oddziałach, jaka jest wysokość żołdu, jak oznakowane są samochody wojskowe, jakie są racje mięsa w wyżywieniu żołnierzy i wiele innych. Specjalnie przytoczyłem dość długą listę tematów interesujących Abwehrę, aby uzmysłowić ich wielostronność.

W tej sytuacji uaktywnić musiał się nasz kontrwywiad. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zaczęto uważnie przyglądać się miejszościom narodowym zamieszkującym Gdynię, Wybrzeże i Pomorze. Niebawem ujawniono szereg rewelacji. I tak niejaki Robert Wilke, mieszkaniec Gdyni, właściciel motorówek służących do zwiedzania portu, w koszach z rybami przewoził materiały szpiegowskie do Gdańska. Mieszkaniec Gdyni pochodzenia ukraińskiego Johann Szmidt, plażą w Orłowie przewoził w wózku dziecięcym materiały szpiegowskie do Sopotu. Zniemczony Żyd Franciszek Hirszfeld jeżdżący często na trasie Gdynia, Toruń, Gdańsk okazał się wieloletnim łącznikiem i werbownikiem Abwehry, utrzymującym kontakty z konsulatem niemieckim w Toruniu, placówką Abwehry w Gdańsku i swoimi informatorami w Gdyni, między innymi z niejakim Bernardem Eckertem. Ujawniono też współpracę powstałego w Gdyni Komitetu Ukraińskiego zrzeszającego około 120 nacjonalistów, z niemiecki wywiadem. Założycielem tej organizacji był praktykujący w Gdyni doktor medycyny Horyński, którego kilkupiętrowa kamienica do dzisiaj stoi na ulicy Abrahama. Komitet Ukraiński kontynuował swoja działalność w czasie okupacji – wtedy już w sposób jawny i nieskrępowany wspierał hitlerowców, a Ukraińcy korzystali w Gdyni z licznych przywilejów (między innymi otrzymywali ,,niemieckie” kartki żywnościowe). W okresie poprzedzającym wybuch wojny, nacjonaliści ukraińscy wspierani byli finansowo przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) ściśle współpracujący z Abwehrą. Na przykład organizowane przez OUN ukraińskie bojówki prowadzące szeroko zakrojoną działalność wywiadowczą i terrorystyczną na naszych ziemiach, wyposażone były sukcesywnie w broń i materiały wybuchowe przez gdańską Abwehrę.

Ciąg dalszy nastąpi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz