Przykładów takich jest wiele.
Wynika z nich oczywisty wniosek, że Abwehra z pełna świadomością
sięgała do tzw. mniejszości narodowych, grających na ich
nacjonalizmie i animozja w stosunku do swoich polskich gospodarzy.
Jak już wyżej wspominałem, do prac wywiadowczych przeciwko Polsce
byli także często obywatele polscy narodowości niemieckiej lub
obywatele Wolnego Miasta. Jednym z nich był Werner Freyer,
gdańszczanin pracujący w Gdyni. Był on z zawodu maklerem i z racji
swoich obowiązków zawodowych miał możliwość poruszania się po
naszym porcie. Ustalono, że przekazał on Abwehrze dużo informacji
o naszych morskich umocnieniach oraz wiadomościach z terenu Gdyni, a
zwłaszcza Oksywia.
Głośna przed wojną sprawa
szpiegowska, ujawniona przez nasz kontrwywiad była sprawa Martina
Engelinga i jego grupy. Był on masarzem – rzeźnikiem, prowadzącym
sklep tej branży przy ul. Portowej w Gdyni. Do jego informatorów
należał gdyński handlarz węglem nazwiskiem Eckert, kapitan statku
Franz Jaeger oraz syn młynarza z Pucka – Priebe. Interesowały ich
sprawy lotnisk i lotnictwa morskiego, co potwierdziły znalezione w
czasie przeprowadzonej rewizji szkice, zdjęcia i notatki. Wszyscy
oni przyznali się do współpracy z hitlerowskim wywiadem.
Poza angażowaniem do prac
wywiadowczych osób indywidualnych Abwehra wciągała też do tego
procederu właścicieli firm i i ich pracowników. Szczególnie
użyteczne były tu firmy transportowe, spedycyjne i handlowe, które
w swojej działalności wychodziły poza granicę Wolnego Miasta. Ich
działalność gospodarcza była doskonałą przykrywką
szpiegowskiego procederu. Na przykład Zakłady Tłuszczowe
produkujące w Wolnym Mieście olej i margarynę ,,Amada”
wyspecjalizowały się w przemycie broni i szpiegów do Gdyni i do
innym Polskich miejscowości. Używany do tego celu był transport
firmy, który codziennie dostarczał tłuszcz do polskich sklepów.
Sprzyjała temu zażyłość kierowców i konwojentów z polską
strażą graniczną, która bagatelizując swoje obowiązki, bez
kontroli przepuszczała ciężarówki na polska stronę.
Podobny proceder uprawiała firma
Kannenberga z Gdańska, której właściciel posiadał
przedstawicielstwo ,,Opla” na cały nadmorski rejon Bałtyku.
Samochody tej firmy pod pozorem przewozu części samochodowych
szmuglowały w skrzyniach broń na obszar nie tylko Pomorza, ale
całej Polski...
Duże zasługi w rozpracowywaniu
agentury hitlerowskiej na terenie Gdyni i Wybrzeża odnosiła Paulina
Tyszewska, Polka mieszkanka Sopotu, którą w 1936 roku udało się
naszemu 2 Oddziałowi umieścić w gdańskiej Nebenstelle. Jako
pracownik biurowy tej placówki i kochanka komandora porucznika
Renholda Kohtza (z którym miała nieślubne dziecko i z którym żyła
w konkubinacie) miał przez wiele lat dostęp do dokumentów Abwehry.
To dzięki niej między innymi rozpracowana została w Gdyni sprawa
Englinga. Zdemaskowanie Tyszewskiej jako naszej agentki nastąpiło
dopiero w czasie wojny, gdy w ręce niemieckiego wywiadu wpadły
niektóre materiały naszego 2 Oddziału.
W latach dwudziestych i w pierwszej
połowie lat trzydziestych Bydgoska Ekspozytura nr 3 koncentrowała
się w swoich działaniach wywiadowczych głównie na rozpracowywaniu
agentury niemieckiej Wolnego Miasta. Wynikało to zarówno z
charakteru gdańskiej Nebenstelle, jej ekspansji, a także z naszych
trudności kadrowych. Dopiero z początkiem stycznia 1935 roku, szef
Ekspozytury major Zychoń polecił Placówce Okręgowej nr 2 w Gdyni
zorganizowanie ,,morskiego” wywiadu w porcie gdyńskim,
wykorzystując w tym celu niektóre instytucje i przedsiębiorstwa
morskie oraz zawijające tu statki. Zainteresowano się przede
wszystkim statkami bandery niemieckiej, których rocznie zawijało tu
średnio około 700 jednostek. Za ich pośrednictwem istniała
możliwość szybkiego przerzutu informacji i ludzi pomiędzy Gdynią
a portami niemieckimi i odwrotnie (wystarczy wspomnieć, że rejs z
Gdyni do Kielu wynosi jeden dzień do Hamburga dwa dni).
Od tego czasu wywiad nasz korzystał
z informacji portowych pilotów, z danych Kapitanatu Portu i Urzędu
Morskiego, a także z usług marynarzy i oficerów floty handlowej,
których udało się zwerbować do współpracy. Pozyskano też
bardzo cennych współpracowników w osobach dyrektora GAL komandora
Jacynicza, wicedyrektora ,,Polskarob” Raczewskiego oraz dyrektora
Polskiej Agencji Morskiej nazwiskiem Cienciała. Szczególnie ten
ostatni kontakt był bardzo cenny, ponieważ Agencja Morska
dysponowała w licznych portach Europy i Świata swoimi placówkami i
przedstawicielami, których można było wykorzystywać dla celów
wywiadowczych.
Całą tę sieć udało się
uruchomić zaledwie w ciągu kilku tygodni, tak więc do połowy 1935
roku napływać zaczęła istna lawina informacji, z którą PO nr 2
w Gdyni z ledwością sobie radziła. W tym czasie nawiązane zostały
kontakty wywiadowcze ze skandynawami i rezydującymi w Skandynawii
Japończykami. Z wszystkich tych kontaktów skorzystać miał w
niedalekiej przyszłości nasz wywiad, który w czasie wojny
funkcjonował przy Naczelnym Wodzu naszego Rządu na emigracji. Z
kontaktów tych – w pewnej mierze – korzystano w czasie wojny
przy organizowaniu przerzutu ludzi i materiałów wywiadowczych przez
Gdynię na Zachód.
Przy pisaniu powyższej publikacji
posiłkowałem się książkami pana Gondka pod tytułami ,,Wywiad
polski w 3 Rzeszy 1933 – 1939” i ,, Działalność Abwehry na
terenie Polski” oraz książką pana Poplońskiego pod tytułem
,,Wywiad Polskich Sił Zbrojnych”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz