Gdynia, początkowo zwana przez
Niemców Gdingen, od 19 września 1939 roku przemianowana została na
Gotenhafen – czyli Port Gotów. Zmiany tej dokonano z myślą o
sprawieniu przyjemności Hitlerowi, który pod koniec drugiej dekady
września przybył na Wybrzeże. Zakwaterował się w sopockim Grand
Hotelu, uczestniczył w uroczystościach ,,powrotu” Gdańska do
Rzeszy, w dniu 20 września - dzień po zaprzestaniu walk –
lustrował pole bitwy na Oksywiu, a także odebrał defiladę swoich
oddziałów w Gdyni, na Alei Marszałka Piłsudskiego.
Już w pierwszym dniu po zajęciu
Gdyni przez Niemców, Wehrmacht i oddziały policyjne przystąpiły
do planowanej wcześniej eksterminacji. Z marszu przeprowadzono
rewizję mieszkań i zabudowań. Zabezpieczono gmachy urzędów,
pomieszczeń biurowych w mieście i porcie, a także ważniejszych
obiektów komunalnych. Równocześnie spędzono do licznych punktów
zbornych mężczyzn w wieku od 16 do 65 lat, i przystąpiono do ich
selekcjonowania. Punkty takie uruchomiono w niektórych gdyńskich
kościołach, między innymi w kościele po wezwaniem Najświętszej
Marii Panny przy ulicy Świętojańskiej oraz w kościele pod
wezwaniem Świętej Rodziny przy ulicy Morskiej w Gdyni – Grabówku.
Dla celów tych wykorzystywano także niektóre kina i kawiarnie (na
przykład znaną kawiarnię Fangrata przy Skwerze Kościuszki), a
nawet stadion i korty tenisowe. Największy punkt internowania
zorganizowano w obiektach Etapu Emigracyjnego na Grabówku przy ulicy
Wąsowicza, oraz w redłowskich koszarach. Dla zakładników –
pomieszczenia Komisariatu Rządu przy ulicy Świętojańskiej róg
Alei Marszałka Piłsudskiego.
W Gdyni, mieszkańców ogarnął
smutek i strach. Do powszechnego szoku wywołanego naszą klęską
militarną, doszły osobiste nieszczęścia setek rodzin. Niebawem
okazało się, że owe internowania i aresztowania to nie przelewki.
Niemcy dysponowali tak zwanymi ,,czarnymi księgami”, w których
odnotowane były nazwiska faktycznych i potencjalnych wrogów
Niemiec i hitlerowców. W oparciu o te księgi selekcjonowano
mieszkańców, kwalifikując ich do określonej kategorii. Najbardziej
groźnych kwalifikowano do fizycznej likwidacji, innych do
unieruchomionego już w dniu 2 września obozu w Stutthofie, a
pozostałych – niegroźnych – zwalniano z myślą o ich
wykorzystaniu jako siły roboczej dla Trzeciej Rzeszy.
W kolejnym etapie, tych ostatnich
selekcjonowano na dwie grupy – na osoby przeznaczone wraz z
rodzinami do wysiedlenia, do Wielkopolski i tworzonej właśnie
Generalnej Guberni oraz na urodzonych w byłym zaborze pruskim,
których zamierzono zgermanizować.
Te politykę germanizacyjną na
terenie, wcielonego do Rzeszy, Pomorza realizował namiestnik Hitlera
– Gauleiter Albert Forster. Ten fanatyczny hitlerowiec z
gorliwością zmierzał do utworzenia z Pomorza i Wybrzeża
Gdańskiego strefy wolnej od obcych, słowiańskich wpływów. Cel
ten miał być osiągnięty w ciągu najbliższych 10 lat...
Jak wspomniano, obok germanizacji
środkiem do tego celu miały być wysiedlenia. Na terenie Gdyni
objęto nim 2/3 ludności, bowiem z 127 tys. mieszkańców miasta w
1939 roku wysiedlono około 80 tys. Osiągnięto to w ten sposób dwa
cele - ,,oczyszczono” Gdynię z rdzennych Polaków oraz uzyskano
mieszkania dla napływających z Rzeszy i Wolnego Miasta rodowitych
Niemców.
Pozostawionych w mieście Polaków w
ilości około 40 tys. zdecydowano się wykorzystać do prac w porcie
i gospodarce komunalnej Gotenhafen, szczególnie do ciężkiej pracy
fizycznej, a także jako fachowców w gospodarce morskiej (port,
stocznie, rybołówstwo) oraz do prac niegodnych dla Niemców, ja
zamiatanie ulic, odśnieżanie, ciężkie roboty ziemne i budowlane.
Osoby przewidziane do pozostania w
mieście zewidencjonowano i początkowo skierowano do prac
zastępczych. W miarę stabilizowania się niemieckiej gospodarki w
mieście kierowano je do pracy zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami
bądź z predyspozycjami. Obowiązkiem pracy ojęto wszystkich bez
względu na stan zdrowia i płeć, w wieku od 14 do 65 lat. Ze
zwolnień korzystały tylko kobiety wychowujące dzieci w wieku
przedszkolnym.
Ewidencją siły roboczej i jej
wykorzystywaniem zajmował się Arbetsamt czyli Urząd Pośrednictwa
Pracy, który mieścił się na Grabówku przy ul. Morskiej 89
(przemianowanej przez Niemców na Albert Forster Strasse).
Praca na rzecz okupantów stała się
odtąd jednym z elementów eksterminacji i terroru. Obowiązek pracy
był przez Niemców regorystycznie przestrzegany, a uchylanie się od
niego było karane skierowaniem do obozu Stutthof. Terror
narodowościowy i polityczny inspirowało i nadzorowało Gestapo,
które w Gdyni zagnieździło się na Kamiennej Górze przy ul.
Korzeniowskiego (niemiecka nazwa ulicy Prinz Eugee Strasse).
Panoszyła się tam również jednostka specjalna, której celem była
eksterminacja, tak zwane Einsatzkommando 16. Jej gdyńskim oddziałem
czyli Teilkommando kierował Friedrich Class. To ten oddział
inicjował aresztowania, kierował selekcją mieszkańców, wyznaczał
zakładników, a w dniu 11 listopada 1939 roku – w rocznicę
uzyskania przez Polskę niepodległości – doprowadził do masakry
patriotów pomorskich w lesie koło Wejherowa, w Piaśnicy.
Einsatzkomanndo 16 przybyło do Gdyni
tuż za frontowymi oddziałami Niemców i rozpoczęło swoją
działalność już 15 września. Jego działalność trwała do
późnej jesieni 1939 roku. Po zaprzestaniu funkcjonowania
internowania i selekcji w kościołach, kinach, kawiarniach i na
stadionach, nadal działały zaimprowizowane więzienia w redłowskich
koszarach (dziś tam mieści się Szpital Morski im. PCK) oraz w
Etapie Emigracyjnym na Grabówku. Początkowo więziono tam gdynian,
a w okresie późniejszym obrońców Oksywia i Helu (po 2
października 1939 roku) to jest po kapitulacji tej ostatniej reduty
obrony Wybrzeża. Wtedy to znacznie wzrosła tam ilość jeńców
często traktowanych jak więźniów.
Dokładna liczba osób internowanych
i aresztowanych, a nawet zakładników nie jest do końca znana.
Podjęte po wojnie próby ustalenia tych liczb nie powiodły się i
maja charakter szacunkowy. W ostatnim czasie – od kilku lat –
działa przy Towarzystwie Miłośników Gdyni zespól wolontariuszy,
który próbuje zebrać dane dotyczące określenia ilości ofiar
śmiertelnych wśród gdynian. Dotąd opublikowano kilka edycji
broszury imiennej ofiar z podaniem daty i miejsca śmierci.
Wykaz ten, obejmujący nazwiska poległych obrońców, ofiar nalotów
alianckich, ofiar eksterminacji i więźniów zamordowanych w
obozach, a także poległych na morzach i oceanach jest nadal
uzupełniany, chociaż już dawno przekroczył tysiąc nazwisk.
Nazwiska dalszych ofiar są nadal zgłaszane bądź odnajdywane w
dokumentach.
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz