wtorek, 3 kwietnia 2012

Roboty niewolnicze i przymusowe w okupowanej Gdyni - część 1

Niemcy wykorzystując swoją przewagę militarną po dwóch tygodniach walki wkroczyli do Gdyni. Na polskim Wybrzeżu broniło się tylko Oksywie i Hel.

Gdynia, początkowo zwana przez Niemców Gdingen, od 19 września 1939 roku przemianowana została na Gotenhafen – czyli Port Gotów. Zmiany tej dokonano z myślą o sprawieniu przyjemności Hitlerowi, który pod koniec drugiej dekady września przybył na Wybrzeże. Zakwaterował się w sopockim Grand Hotelu, uczestniczył w uroczystościach ,,powrotu” Gdańska do Rzeszy, w dniu 20 września - dzień po zaprzestaniu walk – lustrował pole bitwy na Oksywiu, a także odebrał defiladę swoich oddziałów w Gdyni, na Alei Marszałka Piłsudskiego.

Już w pierwszym dniu po zajęciu Gdyni przez Niemców, Wehrmacht i oddziały policyjne przystąpiły do planowanej wcześniej eksterminacji. Z marszu przeprowadzono rewizję mieszkań i zabudowań. Zabezpieczono gmachy urzędów, pomieszczeń biurowych w mieście i porcie, a także ważniejszych obiektów komunalnych. Równocześnie spędzono do licznych punktów zbornych mężczyzn w wieku od 16 do 65 lat, i przystąpiono do ich selekcjonowania. Punkty takie uruchomiono w niektórych gdyńskich kościołach, między innymi w kościele po wezwaniem Najświętszej Marii Panny przy ulicy Świętojańskiej oraz w kościele pod wezwaniem Świętej Rodziny przy ulicy Morskiej w Gdyni – Grabówku. Dla celów tych wykorzystywano także niektóre kina i kawiarnie (na przykład znaną kawiarnię Fangrata przy Skwerze Kościuszki), a nawet stadion i korty tenisowe. Największy punkt internowania zorganizowano w obiektach Etapu Emigracyjnego na Grabówku przy ulicy Wąsowicza, oraz w redłowskich koszarach. Dla zakładników – pomieszczenia Komisariatu Rządu przy ulicy Świętojańskiej róg Alei Marszałka Piłsudskiego.

W Gdyni, mieszkańców ogarnął smutek i strach. Do powszechnego szoku wywołanego naszą klęską militarną, doszły osobiste nieszczęścia setek rodzin. Niebawem okazało się, że owe internowania i aresztowania to nie przelewki. Niemcy dysponowali tak zwanymi ,,czarnymi księgami”, w których odnotowane były nazwiska faktycznych i potencjalnych wrogów Niemiec i hitlerowców. W oparciu o te księgi selekcjonowano mieszkańców, kwalifikując ich do określonej kategorii. Najbardziej groźnych kwalifikowano do fizycznej likwidacji, innych do unieruchomionego już w dniu 2 września obozu w Stutthofie, a pozostałych – niegroźnych – zwalniano z myślą o ich wykorzystaniu jako siły roboczej dla Trzeciej Rzeszy.

W kolejnym etapie, tych ostatnich selekcjonowano na dwie grupy – na osoby przeznaczone wraz z rodzinami do wysiedlenia, do Wielkopolski i tworzonej właśnie Generalnej Guberni oraz na urodzonych w byłym zaborze pruskim, których zamierzono zgermanizować.

Te politykę germanizacyjną na terenie, wcielonego do Rzeszy, Pomorza realizował namiestnik Hitlera – Gauleiter Albert Forster. Ten fanatyczny hitlerowiec z gorliwością zmierzał do utworzenia z Pomorza i Wybrzeża Gdańskiego strefy wolnej od obcych, słowiańskich wpływów. Cel ten miał być osiągnięty w ciągu najbliższych 10 lat...

Jak wspomniano, obok germanizacji środkiem do tego celu miały być wysiedlenia. Na terenie Gdyni objęto nim 2/3 ludności, bowiem z 127 tys. mieszkańców miasta w 1939 roku wysiedlono około 80 tys. Osiągnięto to w ten sposób dwa cele - ,,oczyszczono” Gdynię z rdzennych Polaków oraz uzyskano mieszkania dla napływających z Rzeszy i Wolnego Miasta rodowitych Niemców.

Pozostawionych w mieście Polaków w ilości około 40 tys. zdecydowano się wykorzystać do prac w porcie i gospodarce komunalnej Gotenhafen, szczególnie do ciężkiej pracy fizycznej, a także jako fachowców w gospodarce morskiej (port, stocznie, rybołówstwo) oraz do prac niegodnych dla Niemców, ja zamiatanie ulic, odśnieżanie, ciężkie roboty ziemne i budowlane.

Osoby przewidziane do pozostania w mieście zewidencjonowano i początkowo skierowano do prac zastępczych. W miarę stabilizowania się niemieckiej gospodarki w mieście kierowano je do pracy zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami bądź z predyspozycjami. Obowiązkiem pracy ojęto wszystkich bez względu na stan zdrowia i płeć, w wieku od 14 do 65 lat. Ze zwolnień korzystały tylko kobiety wychowujące dzieci w wieku przedszkolnym.

Ewidencją siły roboczej i jej wykorzystywaniem zajmował się Arbetsamt czyli Urząd Pośrednictwa Pracy, który mieścił się na Grabówku przy ul. Morskiej 89 (przemianowanej przez Niemców na Albert Forster Strasse).

Praca na rzecz okupantów stała się odtąd jednym z elementów eksterminacji i terroru. Obowiązek pracy był przez Niemców regorystycznie przestrzegany, a uchylanie się od niego było karane skierowaniem do obozu Stutthof. Terror narodowościowy i polityczny inspirowało i nadzorowało Gestapo, które w Gdyni zagnieździło się na Kamiennej Górze przy ul. Korzeniowskiego (niemiecka nazwa ulicy Prinz Eugee Strasse). Panoszyła się tam również jednostka specjalna, której celem była eksterminacja, tak zwane Einsatzkommando 16. Jej gdyńskim oddziałem czyli Teilkommando kierował Friedrich Class. To ten oddział inicjował aresztowania, kierował selekcją mieszkańców, wyznaczał zakładników, a w dniu 11 listopada 1939 roku – w rocznicę uzyskania przez Polskę niepodległości – doprowadził do masakry patriotów pomorskich w lesie koło Wejherowa, w Piaśnicy.

Einsatzkomanndo 16 przybyło do Gdyni tuż za frontowymi oddziałami Niemców i rozpoczęło swoją działalność już 15 września. Jego działalność trwała do późnej jesieni 1939 roku. Po zaprzestaniu funkcjonowania internowania i selekcji w kościołach, kinach, kawiarniach i na stadionach, nadal działały zaimprowizowane więzienia w redłowskich koszarach (dziś tam mieści się Szpital Morski im. PCK) oraz w Etapie Emigracyjnym na Grabówku. Początkowo więziono tam gdynian, a w okresie późniejszym obrońców Oksywia i Helu (po 2 października 1939 roku) to jest po kapitulacji tej ostatniej reduty obrony Wybrzeża. Wtedy to znacznie wzrosła tam ilość jeńców często traktowanych jak więźniów.

Dokładna liczba osób internowanych i aresztowanych, a nawet zakładników nie jest do końca znana. Podjęte po wojnie próby ustalenia tych liczb nie powiodły się i maja charakter szacunkowy. W ostatnim czasie – od kilku lat – działa przy Towarzystwie Miłośników Gdyni zespól wolontariuszy, który próbuje zebrać dane dotyczące określenia ilości ofiar śmiertelnych wśród gdynian. Dotąd opublikowano kilka edycji broszury imiennej ofiar z podaniem daty i miejsca śmierci. Wykaz ten, obejmujący nazwiska poległych obrońców, ofiar nalotów alianckich, ofiar eksterminacji i więźniów zamordowanych w obozach, a także poległych na morzach i oceanach jest nadal uzupełniany, chociaż już dawno przekroczył tysiąc nazwisk. Nazwiska dalszych ofiar są nadal zgłaszane bądź odnajdywane w dokumentach.

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz