piątek, 20 kwietnia 2012

Droga wiodła przez Gdynię. Część 2.

Część 1.

Wprawdzie głównym celem działalności obu grup, nie były przerzuty osób do Szwecji, ale zdobyte materiały wywiadowcze były przekazywane do dalszej ,,obróbki” KG AK w Warszawie bądź kanałem kurierskim bezpośrednio z Gdyni wędrowały do Szwecji i dalej.

Jak wynika z zachowanych materiałów, zarówno Brytyjczycy jak i władze w Londynie bardzo interesowały się sytuacją na Wybrzeżu i w Gdyni. Świadczy o tym fakt regularnego, comiesięcznego przesyłania meldunków przez 2 Oddział KG AK o sytuacji w gdyńskim porcie i stoczni.

Tak więc, aby zweryfikować zebrany materiał, niezależnie od siebie zbieraniem informacji zajmował się zarówno wywiad Okręgu Pomorskiego AK, jak i wywiad Komendy Głównej, działający pod kryptonimem ,,Lombard”. Współpracował on z kolei z ,,Alfą”- wyspecjalizowaną morską agendą AK i Delegatury Rządu na Kraj.

Jak podają Chrzanowski i Gąsiorowski w swoim artykule ,,Alfa” - marynarka wojenna w konspiracji” (Rocznik Gdyński 1978/79), struktura ta stawiała sobie za główne zadanie ,,prowadzenie wywiadu morskiego, organizowanie dywersji w portach i na faszystowskich jednostkach pływających”.

W latach 1943 – 44 wywiad AK, pomimo licznych wsyp, penetrował ważniejsze zakłady przemysłowe i ośrodki gospodarczo – militarne na Wybrzeżu i w Gdyni. Interesowano się przede wszystkim stocznią i portem, zakładami torpedowymi w Babich Dołach, zakładami i lotniskiem w Rumi oraz montażownią samolotów Focke Wulf w Redłowie. Przedmiotem szczególnych zainteresowań była oczywiście baza gdyńska Kriegsmarine.

Poza działalnością wywiadowczą, dbano o sprawne funkcjonowanie szlaku kurierskiego. O jego drożności może świadczyć fakt, że tylko w 1943 roku Jan Nowak Jeziorański skorzystał z niego dwukrotnie.

Ale nie wszystkim kurierom i wywiadowcom wiodło się tak pomyślnie. Nie miał takiego szczęścia Leon Łaniecki, mieszkaniec Małego Kacka, który wiosną 1943 roku wraz ze swoim bratem Dominikiem zbiegł do Szwecji na statku ,,Ingeren”. Po dotarciu na miejsce przeszkolony został przez wywiad brytyjski i wiosną 1944 roku szwedzkim statkiem ,,Winder” przerzucony do Gdyni.
Jego zadaniem było zbieranie materiałów o flocie niemieckiej. Prawdopodobnie Łaniecki został namierzony przez gestapo już w momencie zejścia na ląd i odwiedzeniu przez niego ojca. Śledzony był cały czas – prawie w przeddzień powrotu do Szwecji – aresztowano go w Gdyni w lokalu przy ulicy Świętojańskiej 98. Po torturach w gdyńskim, a następnie gdańskim gestapo, Leon Łaniecki skierowany został do Stutthofu i tam zamordowany. Istnieją dwie wersje jego śmierci – według jednej został powieszony, według drugiej rozstrzelany.

W Roczniku Gdyńskim numer 5 znajduje się relacja Dominika Łanieckiego opublikowana przez Ryszarda Łanieckiego – bratanka obydwu zbiegłych do Szwecji braci Łanieckich. Znajdujemy tu szereg interesujących faktów ilustrujących sposób przeprowadzenia tej ucieczki. O ucieczce tej, jej powodach, sposobie przeprowadzenia, o powrocie Leona Łanieckiego i jego aresztowaniu pisze poza tym dość szczegółowo A. Męclewski we wcześniej już wspomnianej książce ,,Neugarten 27”.
Tu spotkać można dalsze fakty, wątpliwości i domysły, dotyczące głównie sprawy powrotu Leona Łanieckiego do Gdyni i jego działalności do czasu aresztowania.

Niejako przy okazji autor zwraca uwagę na stosowane przez gestapo metodę rozpracowywania i likwidację podziemia na terenach Pomorza – o czym nieco więcej poniżej.

Równolegle do działalności przerzutowej AK, działalność TOW ,,Gryf Pomorski”. Punkt przerzutowy ,,Gryfa” prowadzony był przez Jana Śledzia (Śleszyńskiego), który kierował poza tym komórką wywiadu. Grupa ta działała od września 1942 do sierpnia 1943 roku. Przypadkowo (a może nie?) punkt ten mieścił się również na ulicy Świętojańskiej 98 – a zatem w tym samym miejscu, gdzie za parę miesięcy aresztowano Leona Łanieckiego! Czy był to przypadek?

Duszą tego punktu był Polak, pracujący tam jako dozorca domu Franciszek Szwarc. Grupa ,,Śledzia”, do której należeli poza tym Maria Pytlówna i Franciszek Trepczyński – przerzuciła podobno w okresie swojej działalności około 350 osób (A. Męclewski podaje liczbę 150 do 250 osób). Moim zdaniem – obydwie te liczby są mocno przesadzone, oznaczałoby to bowiem, że praktycznie codziennie dokonywano jednego przerzutu, a to w okupacyjnych realiach było wręcz niemożliwe!

6 stycznia 1943 roku członkowie tej grupy zostali aresztowani. Po przesłuchaniach i torturach Maria Pytlówna trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, a mężczyźni Szwarc i Trepczyński – do Stutthofu.

Ciąg dalszy nastąpi...

1 komentarz:

  1. Przy ul.Władysława IV 57 znajduje się tablica upamiętniająca Jana Nowaka Jeziorańskiego.Stąd właśnie w 1943 r.został przerzucony do Szwecji.
    Pracując obok,pod numerem 59 w dawnym WSS "Społem" nie miałem o tym zielonego pojęcia.Dziękuję Panu za zebranie ciekawego materiału.

    OdpowiedzUsuń