Wprawdzie głównym celem
działalności obu grup, nie były przerzuty osób do Szwecji,
ale zdobyte materiały wywiadowcze były przekazywane do dalszej
,,obróbki” KG AK w Warszawie bądź kanałem kurierskim
bezpośrednio z Gdyni wędrowały do Szwecji i dalej.
Jak wynika z zachowanych materiałów,
zarówno Brytyjczycy jak i władze w Londynie bardzo
interesowały się sytuacją na Wybrzeżu i w Gdyni. Świadczy o tym
fakt regularnego, comiesięcznego przesyłania meldunków przez
2 Oddział KG AK o sytuacji w gdyńskim porcie i stoczni.
Tak więc, aby zweryfikować zebrany
materiał, niezależnie od siebie zbieraniem informacji zajmował się
zarówno wywiad Okręgu Pomorskiego AK, jak i wywiad Komendy
Głównej, działający pod kryptonimem ,,Lombard”.
Współpracował on z kolei z ,,Alfą”- wyspecjalizowaną
morską agendą AK i Delegatury Rządu na Kraj.
Jak podają Chrzanowski i Gąsiorowski
w swoim artykule ,,Alfa” - marynarka wojenna w konspiracji”
(Rocznik Gdyński 1978/79), struktura ta stawiała sobie za główne
zadanie ,,prowadzenie wywiadu morskiego, organizowanie dywersji w
portach i na faszystowskich jednostkach pływających”.
W latach 1943 – 44 wywiad AK,
pomimo licznych wsyp, penetrował ważniejsze zakłady przemysłowe i
ośrodki gospodarczo – militarne na Wybrzeżu i w Gdyni.
Interesowano się przede wszystkim stocznią i portem, zakładami
torpedowymi w Babich Dołach, zakładami i lotniskiem w Rumi oraz
montażownią samolotów Focke Wulf w Redłowie. Przedmiotem
szczególnych zainteresowań była oczywiście baza gdyńska
Kriegsmarine.
Poza działalnością wywiadowczą,
dbano o sprawne funkcjonowanie szlaku kurierskiego. O jego drożności
może świadczyć fakt, że tylko w 1943 roku Jan Nowak Jeziorański
skorzystał z niego dwukrotnie.
Ale nie wszystkim kurierom i
wywiadowcom wiodło się tak pomyślnie. Nie miał takiego szczęścia
Leon Łaniecki, mieszkaniec Małego Kacka, który wiosną 1943
roku wraz ze swoim bratem Dominikiem zbiegł do Szwecji na statku
,,Ingeren”. Po dotarciu na miejsce przeszkolony został przez
wywiad brytyjski i wiosną 1944 roku szwedzkim statkiem ,,Winder”
przerzucony do Gdyni.
Jego zadaniem było zbieranie
materiałów o flocie niemieckiej. Prawdopodobnie Łaniecki
został namierzony przez gestapo już w momencie zejścia na ląd i
odwiedzeniu przez niego ojca. Śledzony był cały czas – prawie w
przeddzień powrotu do Szwecji – aresztowano go w Gdyni w lokalu
przy ulicy Świętojańskiej 98. Po torturach w gdyńskim, a
następnie gdańskim gestapo, Leon Łaniecki skierowany został do
Stutthofu i tam zamordowany. Istnieją dwie wersje jego śmierci –
według jednej został powieszony, według drugiej rozstrzelany.
W Roczniku Gdyńskim numer 5 znajduje
się relacja Dominika Łanieckiego opublikowana przez Ryszarda
Łanieckiego – bratanka obydwu zbiegłych do Szwecji braci
Łanieckich. Znajdujemy tu szereg interesujących faktów
ilustrujących sposób przeprowadzenia tej ucieczki. O ucieczce
tej, jej powodach, sposobie przeprowadzenia, o powrocie Leona
Łanieckiego i jego aresztowaniu pisze poza tym dość szczegółowo
A. Męclewski we wcześniej już wspomnianej książce ,,Neugarten
27”.
Tu spotkać można dalsze fakty,
wątpliwości i domysły, dotyczące głównie sprawy powrotu
Leona Łanieckiego do Gdyni i jego działalności do czasu
aresztowania.
Niejako przy okazji autor zwraca uwagę
na stosowane przez gestapo metodę rozpracowywania i likwidację
podziemia na terenach Pomorza – o czym nieco więcej poniżej.
Równolegle do działalności
przerzutowej AK, działalność TOW ,,Gryf Pomorski”. Punkt
przerzutowy ,,Gryfa” prowadzony był przez Jana Śledzia
(Śleszyńskiego), który kierował poza tym komórką
wywiadu. Grupa ta działała od września 1942 do sierpnia 1943 roku.
Przypadkowo (a może nie?) punkt ten mieścił się również
na ulicy Świętojańskiej 98 – a zatem w tym samym miejscu, gdzie
za parę miesięcy aresztowano Leona Łanieckiego! Czy był to
przypadek?
Duszą tego punktu był Polak,
pracujący tam jako dozorca domu Franciszek Szwarc. Grupa ,,Śledzia”,
do której należeli poza tym Maria Pytlówna i
Franciszek Trepczyński – przerzuciła podobno w okresie swojej
działalności około 350 osób (A. Męclewski podaje liczbę
150 do 250 osób). Moim zdaniem – obydwie te liczby są mocno
przesadzone, oznaczałoby to bowiem, że praktycznie codziennie
dokonywano jednego przerzutu, a to w okupacyjnych realiach było
wręcz niemożliwe!
6 stycznia 1943 roku członkowie tej
grupy zostali aresztowani. Po przesłuchaniach i torturach Maria
Pytlówna trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, a
mężczyźni Szwarc i Trepczyński – do Stutthofu.
Ciąg dalszy nastąpi...
Przy ul.Władysława IV 57 znajduje się tablica upamiętniająca Jana Nowaka Jeziorańskiego.Stąd właśnie w 1943 r.został przerzucony do Szwecji.
OdpowiedzUsuńPracując obok,pod numerem 59 w dawnym WSS "Społem" nie miałem o tym zielonego pojęcia.Dziękuję Panu za zebranie ciekawego materiału.