środa, 18 kwietnia 2012

Droga wiodła przez Gdynię - część 1

W czasie drugiej wojny światowej podziemna działalność w Gdyni była bardzo złożona. Podobnie jak w Generalnej Guberni, w naszym mieście działały różne organizacje konspiracyjne. Prowadziły działalność propagandową, sabotażową, dywersyjną, ale także oświatową i humanitarną.

Działalność zbrojna i wywiadowcza (o wywiadzie przed wojną pisałem w poprzednich 3 postach: część 1, część 2, część 3) działa się niejako w ich tle, bowiem fakt inkorporacji Pomorza w skład Trzeciej Rzeszy, a w szczególności duże nasycenie rejonu Gdyni – jako baza Kriegsmarine – licznymi jednostkami wojskowymi i policyjnymi – narzucały specyfikę walki i określały jej charakter.

Jedna z form działalności podziemnej, w której Gdynia bezspornie przodowała, była działalność, polegająca na przemycaniu ludzi i dokumentów drogą morską do Szwecji i dalej na zachód.

Archiwalna dokumentacja w tym zakresie jest ze zrozumiałych powodów rzadkością. W tej sytuacji głównym ,,materiałem źródłowym”, w oparciu o który można prowadzić badania i sporządzać opracowania, są relacje świadków bądź nielicznych uczestników zdarzeń sprzed lat. Materiał ten często obrósł w mity, dotknięty został zawodnością ludzkiej pamięci. Słowem, jest zwykle bardzo subiektywny. Tym bardziej cenne są opracowania dokonane przez Bogdana Chrzanowskiego, prezentowane w mało dostępnej książce pt. ,,Organizacja sieci przerzutów droga morską z okupowanej Polski do Szwecji w latach okupacji hitlerowskiej 1939 – 1945”. którą zainteresowanym gorąco polecam, podobnie jak niektóre fragmenty książki A. Męclewskiego pt. ,,Neugarten 27”, z której między innymi przy pisaniu niniejszego opracowania korzystałem.

Pierwsze przerzuty osób przez Gdynię do Szwecji podjęte zostały już w grudniu 1939 roku, to jest z chwilą zawarcia układu pomiędzy Rzeszą a Królestwem Szwecji. Przedmiotem handlu pomiędzy wymienionymi państwami był eksportowany przez Niemców nasz śląski węgiel oraz importowana ze Szwecji ruda żelaza. Ten bałtycki szlak obsługiwały statki niemieckie, szwedzkie i sporadycznie fińskie. Pomimo wojennych zagrożeń – miny, torpedy, ataki alianckich samolotów, a później radzieckich okrętów podwodnych – szlak ten funkcjonował do sierpnia 1944 roku włącznie. W tym również okresie wykorzystywany był do działalności przerzutowej.

Z przerzutów tych korzystali zarówno kurierzy utrzymujący kontakty z władzami w Londynie, jeńcy – uciekinierzy z obozów, jak również osoby poszukiwane przez gestapo. Zatem przekrój społeczny uciekinierów był zróżnicowany, podobnie jak różne były organizacje podejmujące się przerzutu. Z uwagi na bezpieczeństwo osób przerzucanych i organizatorów przerzutu, działania te były głęboko zakonspirowane, co z drugiej strony uniemożliwiało koordynację. Poza KG – ZWZ – AK, Komendą Okręgu Pomorskiego AK, TOW ,,Gryf Pomorski” i w pewnym okresie Polską Armia Powstania, działalnością przerzutową w Gdyni zajmowały się doraźnie inne organizacje, a nawet osoby prywatne, które z racji swojego zatrudnienia w porcie miały takie możliwości.

Należał do nich kapitan ż.w. Antoni Sprung, który jako jeden z pierwszych – będąc zatrudniony w niemieckiej flocie handlowej – wykorzystał swoje możliwości i podjął się przerzucania osób poszukiwanych przez gestapo. Działalność tę prowadził przez prawie dwa lata – do roku 1941 – kiedy to pod zarzutem uprawiania tego procederu oraz prowadzenia działalności konspiracyjnej został aresztowany, osadzony w Stutthofie i po roku, w bliżej nieokreślonych okolicznościach, zamordowany.

Więcej szczegółów o osobie kapitana Sprunga znaleźć można w Roczniku Gdyńskim nr 3, w którym między innymi znajduje się artykuł Bogdana Chrzanowskiego pt ,, Przerzuty uciekinierów na trasie Gdynia - Szwecja w latach 1939 – 1945”. Poza tym znaleźć tu można interesujące fakty dotyczące organizacji przerzutów, zwłaszcza w latach 1942 – 43, jak też nazwiska osób z Chyloni, zaangażowanych w tę ryzykowną działalność. Autor podaje również nazwy szwedzkich statków (,,Jupiter”, ,,Scheineman 2”, ,,Wering”), których załogi uczestniczyły w tych przedsięwzięciach.

Według tego samego autora, chylońska komórka przerzutowa, powiązana była z PAP lub Komendą Okręgu Pomorskiego AK w Bydgoszczy (5 Oddział) i wyspecjalizowała się w przerzucie angielskich jeńców zbiegłych z niewoli. Poza tym komórka ta umożliwiła ucieczkę kilku polskim robotnikom zaangażowanym w sabotaż na terenie stoczni w Gdyni. Jej głównym bohaterem (a może nawet przywódcą) był Jan Kujawski. Uprzedzając swoje aresztowanie zbiegł tym samym szlakiem, który wcześniej wykorzystywał. Wcześniej zdążył przeprawić do Francji około 20 osób.

Dalsze szczegóły o działalności przerzutowej w Gdyni znajdują się w 4 numerze Rocznika Gdyńskiego, gdzie Chrzanowski wraz z Gąsiorowskim zamieścili artykuł pt. ,,Działalność wywiadowcza ZWZ – AK w Gdyni (1940 – 1945)”.

Jak podają autorzy, Podokręgiem Morskim kierował kapitan ż.w. Józef Olszewski. Rozbudował on znacznie sieć wywiadowczą na terenie Gdyni i najbliższych okolic. Punkt przerzutowo – kontaktowy mieścił się w szwedzkim zborze ewangelickim przy ulicy Jana z Kolna w Gdyni, a w pracę tego punktu zaangażowany był osobiście pastor tego kościoła D. Cederberg. Drugi punkt mieścił się nieopodal, przy ulicy Starowiejskiej, w piekarni Wojewódki. Punkt ten działał niezależnie od poprzednio wymienionego i wszystko wskazuje, że był powiązany z Oddziałem Drugim KG AK.

Grupa kapitana Olszewskiego była bardzo aktywna. Między innymi udało się jej zdobyć niemieckie plany zaminowania Zatoki Gdańskiej. Fakt ten miał duże znaczenie, bowiem zachodni alianci planowali w owym czasie w tym rejonie desant morski. Jak wiadomo, do takiego przedsięwzięcia nigdy nie doszło, a jesienią 1942 roku, niestety, nastąpiły masowe aresztowania wśród członków gdyńskiej sieci. Poprzedziła je letnia wsypa na terenie Bydgoszczy. W Gdyni aresztowano między innymi J. Olszewskiego, B. Myśliwka i L. Cylkowskiego. Wszyscy oni ponieśli śmierć! Kapitan Olszewski zażył truciznę w gdyńskim gestapo, Myśliwek został w czasie śledztwa zakatowany na śmierć, a Cylkowski zginął nieco później w Stutthofie...

Działalność konspiracyjna, wywiadowcza i przerzutowa w Gdyni, pomimo tej bolesnej straty, trwała nadal. Dowodzi tego zaistnienie grupy porucznika Jana Belaua. Rozpracowała ona teren Puck – Wejherowo – Gdynia pod kątem planowanego desantu morsko – lądowego, był więc wyraźnie kontynuatorem tego zadania rozpoczętego przez kapitana Olszewskiego. Grupa została rozbita przez gestapo dopiero w sierpniu 1944 roku. Wtedy nastąpiło aresztowanie porucznika Belaua, którego po dwóch miesiącach intensywnego przesłuchiwania i torturowania rozstrzelano.

Ciąg dalszy nastąpi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz