W czasie drugiej wojny światowej
podziemna działalność w Gdyni była bardzo złożona. Podobnie jak
w Generalnej Guberni, w naszym mieście działały różne
organizacje konspiracyjne. Prowadziły działalność propagandową,
sabotażową, dywersyjną, ale także oświatową i humanitarną.
Działalność zbrojna i wywiadowcza (o wywiadzie przed wojną pisałem w poprzednich 3 postach: część 1, część 2, część 3)
działa się niejako w ich tle, bowiem fakt inkorporacji Pomorza w
skład Trzeciej Rzeszy, a w szczególności duże nasycenie
rejonu Gdyni – jako baza Kriegsmarine – licznymi jednostkami
wojskowymi i policyjnymi – narzucały specyfikę walki i określały
jej charakter.
Jedna z form działalności
podziemnej, w której Gdynia bezspornie przodowała, była
działalność, polegająca na przemycaniu ludzi i dokumentów
drogą morską do Szwecji i dalej na zachód.
Archiwalna dokumentacja w tym zakresie
jest ze zrozumiałych powodów rzadkością. W tej sytuacji
głównym ,,materiałem źródłowym”, w oparciu o
który można prowadzić badania i sporządzać opracowania, są
relacje świadków bądź nielicznych uczestników
zdarzeń sprzed lat. Materiał ten często obrósł w mity,
dotknięty został zawodnością ludzkiej pamięci. Słowem, jest
zwykle bardzo subiektywny. Tym bardziej cenne są opracowania
dokonane przez Bogdana Chrzanowskiego, prezentowane w mało dostępnej
książce pt. ,,Organizacja sieci przerzutów droga morską z
okupowanej Polski do Szwecji w latach okupacji hitlerowskiej 1939 –
1945”. którą zainteresowanym gorąco polecam, podobnie jak
niektóre fragmenty książki A. Męclewskiego pt. ,,Neugarten
27”, z której między innymi przy pisaniu niniejszego
opracowania korzystałem.
Pierwsze przerzuty osób przez
Gdynię do Szwecji podjęte zostały już w grudniu 1939 roku, to
jest z chwilą zawarcia układu pomiędzy Rzeszą a Królestwem
Szwecji. Przedmiotem handlu pomiędzy wymienionymi państwami był
eksportowany przez Niemców nasz śląski węgiel oraz
importowana ze Szwecji ruda żelaza. Ten bałtycki szlak obsługiwały
statki niemieckie, szwedzkie i sporadycznie fińskie. Pomimo
wojennych zagrożeń – miny, torpedy, ataki alianckich samolotów,
a później radzieckich okrętów podwodnych – szlak
ten funkcjonował do sierpnia 1944 roku włącznie. W tym również
okresie wykorzystywany był do działalności przerzutowej.
Z przerzutów tych korzystali
zarówno kurierzy utrzymujący kontakty z władzami w Londynie,
jeńcy – uciekinierzy z obozów, jak również osoby
poszukiwane przez gestapo. Zatem przekrój społeczny
uciekinierów był zróżnicowany, podobnie jak różne
były organizacje podejmujące się przerzutu. Z uwagi na
bezpieczeństwo osób przerzucanych i organizatorów
przerzutu, działania te były głęboko zakonspirowane, co z drugiej
strony uniemożliwiało koordynację. Poza KG – ZWZ – AK, Komendą
Okręgu Pomorskiego AK, TOW ,,Gryf Pomorski” i w pewnym okresie
Polską Armia Powstania, działalnością przerzutową w Gdyni
zajmowały się doraźnie inne organizacje, a nawet osoby prywatne,
które z racji swojego zatrudnienia w porcie miały takie
możliwości.
Należał do nich kapitan ż.w. Antoni
Sprung, który jako jeden z pierwszych – będąc zatrudniony
w niemieckiej flocie handlowej – wykorzystał swoje możliwości i
podjął się przerzucania osób poszukiwanych przez gestapo.
Działalność tę prowadził przez prawie dwa lata – do roku 1941
– kiedy to pod zarzutem uprawiania tego procederu oraz prowadzenia
działalności konspiracyjnej został aresztowany, osadzony w
Stutthofie i po roku, w bliżej nieokreślonych okolicznościach,
zamordowany.
Więcej szczegółów o
osobie kapitana Sprunga znaleźć można w Roczniku Gdyńskim nr 3, w
którym między innymi znajduje się artykuł Bogdana
Chrzanowskiego pt ,, Przerzuty uciekinierów na trasie Gdynia -
Szwecja w latach 1939 – 1945”. Poza tym znaleźć tu można
interesujące fakty dotyczące organizacji przerzutów,
zwłaszcza w latach 1942 – 43, jak też nazwiska osób z
Chyloni, zaangażowanych w tę ryzykowną działalność. Autor
podaje również nazwy szwedzkich statków (,,Jupiter”,
,,Scheineman 2”, ,,Wering”), których załogi uczestniczyły
w tych przedsięwzięciach.
Według tego samego autora, chylońska
komórka przerzutowa, powiązana była z PAP lub Komendą
Okręgu Pomorskiego AK w Bydgoszczy (5 Oddział) i wyspecjalizowała
się w przerzucie angielskich jeńców zbiegłych z niewoli.
Poza tym komórka ta umożliwiła ucieczkę kilku polskim
robotnikom zaangażowanym w sabotaż na terenie stoczni w Gdyni. Jej
głównym bohaterem (a może nawet przywódcą) był Jan
Kujawski. Uprzedzając swoje aresztowanie zbiegł tym samym szlakiem,
który wcześniej wykorzystywał. Wcześniej zdążył
przeprawić do Francji około 20 osób.
Dalsze szczegóły o
działalności przerzutowej w Gdyni znajdują się w 4 numerze
Rocznika Gdyńskiego, gdzie Chrzanowski wraz z Gąsiorowskim
zamieścili artykuł pt. ,,Działalność wywiadowcza ZWZ – AK w
Gdyni (1940 – 1945)”.
Jak podają autorzy, Podokręgiem
Morskim kierował kapitan ż.w. Józef Olszewski. Rozbudował
on znacznie sieć wywiadowczą na terenie Gdyni i najbliższych
okolic. Punkt przerzutowo – kontaktowy mieścił się w szwedzkim
zborze ewangelickim przy ulicy Jana z Kolna w Gdyni, a w pracę tego
punktu zaangażowany był osobiście pastor tego kościoła D.
Cederberg. Drugi punkt mieścił się nieopodal, przy ulicy
Starowiejskiej, w piekarni Wojewódki. Punkt ten działał
niezależnie od poprzednio wymienionego i wszystko wskazuje, że był
powiązany z Oddziałem Drugim KG AK.
Grupa kapitana Olszewskiego była
bardzo aktywna. Między innymi udało się jej zdobyć niemieckie
plany zaminowania Zatoki Gdańskiej. Fakt ten miał duże znaczenie,
bowiem zachodni alianci planowali w owym czasie w tym rejonie desant
morski. Jak wiadomo, do takiego przedsięwzięcia nigdy nie doszło,
a jesienią 1942 roku, niestety, nastąpiły masowe aresztowania
wśród członków gdyńskiej sieci. Poprzedziła je
letnia wsypa na terenie Bydgoszczy. W Gdyni aresztowano między
innymi J. Olszewskiego, B. Myśliwka i L. Cylkowskiego. Wszyscy oni
ponieśli śmierć! Kapitan Olszewski zażył truciznę w gdyńskim
gestapo, Myśliwek został w czasie śledztwa zakatowany na śmierć,
a Cylkowski zginął nieco później w Stutthofie...
Działalność konspiracyjna,
wywiadowcza i przerzutowa w Gdyni, pomimo tej bolesnej straty, trwała
nadal. Dowodzi tego zaistnienie grupy porucznika Jana Belaua.
Rozpracowała ona teren Puck – Wejherowo – Gdynia pod kątem
planowanego desantu morsko – lądowego, był więc wyraźnie
kontynuatorem tego zadania rozpoczętego przez kapitana Olszewskiego.
Grupa została rozbita przez gestapo dopiero w sierpniu 1944 roku.
Wtedy nastąpiło aresztowanie porucznika Belaua, którego po
dwóch miesiącach intensywnego przesłuchiwania i torturowania
rozstrzelano.
Ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz