Podobnie jak molo w Sopocie, bulwar
ten znany jest w prawie całej Polsce. Dla stałych mieszkańców
jest ulubionym miejscem spacerów, biegów, jazdy na
rowerze i rolkach. Tu też z bliska obserwować można ptaki morskie
oraz statki na gdyńskiej redzie i manewry jachtów.
Bulwar – zwany też przez
mieszkańców deptakiem – ma długoletnią historię, jednak
na ogół mało znaną. W 63 rocznicę katastrofy budowlanej,
jaka dotknęła ten obiekt – warto przypomnieć jego barwne dzieje.
Aktualnie użytkowany bulwar jest
trzecią nadmorską trasą łączącą Gdynię z Redłowem. Jeszcze
wcześniej, ale to prehistoria - ,,dzikim brzegiem” chodziły
miejscowe Kaszubki z kipami na plecach, nosząc ryby na targ do
Zoppot, Oliwy, a nawet na Fischmarkt do Gdańska. Z Oksywia, Piasków
i Gdyni do Gdańska były dwie drogi – szosą Gdańską, a latem na
skróty – właśnie tędy wzdłuż Zatoki.
Gdy lokalizacja portu ,,przy Gdyni”
została już zdecydowana, a wsi Gdynia przyznano prawa miejskie,
rozważać zaczęto budowę ścieżki spacerowej dla kuracjuszy i
,,letników” - jak wtedy nazywano wczasowiczów.
Inicjatorem tego przedsięwzięcia i jego dobrym duchem stał się
Prezes Gdyńskiego Oddziału Ligi Morskiej i Rzecznej (nieco później
nazywanej Ligą Morską i Kolonialną) mgr Władysław Staniszewski.
Z początkiem roku 1929, gdy Prezes Staniszewski objął stanowisko
Starosty Gdyńskiego Powiatu Grodzkiego – prace przy budowie
ścieżki nadmorskiej nabrały tempa. Posadowiono tę ścieżkę na
niewielkim nasypie, umocniono darnią, a na cześć inicjatora
nazwano ,,ścieżką Staniszewskiego”. Korzystano z niej do 1934
roku – wtedy bowiem przystąpiono do budowy w to miejsce obiektu
betonowego nazwanego Bulwarem Szwedzkim.
Jak na tamte czasy prace zaplanowano
z rozmachem. Zatrudniono do tych robót bezrobotnych, których
w Gdyni było sporo. Na zachowanych fotografiach widzimy pracujących
w trybie tak zwanych robót publicznych mężczyzn, którzy
łopatami przy użyciu lorek planują zbocze nadmorskiego klifu pod
przyszły bulwar. Prace postępowały szybko. Już po dwóch
latach, w roku 1936, bulwar przekazano do użytkowania. Poza trasą
główną wybudowano na różnych poziomach klifu
ścieżki, trasy i łączące je schody. Sam Bulwar Szwedzki, którego
nazwa zachowała się do powojnia, rozciągał się na długości
około 2 kilometrów. Rozpoczynał się przy Skwerze
Kościuszki, a kończył przy Alei Marszałka Piłsudskiego,
nieopodal Domu Marynarza. Od strony wód Zatoki zabezpieczał
go wysoki na 80 cm betonowy falochron. Ścieżka spacerowa wysypana
była żwirem. Wieczorami i nocą oświetlały go liczne elektryczne
lampy zainstalowane na wysokich drewnianych słupach. Ścięte zbocze
Kamiennej Góry i klifu obsadzono krzewami i różnymi
drzewami, które zabezpieczały zbocze przed erozją. Wody
opadowe, które spływały ze zbocza, odprowadzały studzienki
burzowe i podziemne dreny. Urządzenia te na bieżąco kontrolowano i
konserwowano.
W tej postaci Bulwar Szwedzki
przetrwał do 1949 roku – 13 lat. Niemcy uciekając z Gdyni wiosną
1945 roku, nie zniszczyli bulwarowego falochronu. Specjalne oddziały
niszczycielskie saperów, zajęte były wysadzaniem nabrzeży
portowych, falochronu głównego osłaniającego port, a także
magazynów i urządzeń przeładunkowych. Poza jedną większą
wyrwą spowodowaną przypadkową bombą innych uszkodzeń bulwar nie
doznał.
Ciąg dalszy nastąpi...
panie Michale, przepraszam ze tak w komentarzach, ale nie ma do Pana maila na blogu. chciałbym się z Panem skontaktować w jednej sprawie. jesli mógłbym poprosić o podanie kontaktu mailem - mój adres: maciekherman@wp.pl
OdpowiedzUsuńdziekuję i pozdrawiam
Czytam pana wpisy, dla mnie bardzo ciekawe i nie widze wielu komentarzy. Pewnie ludzie czytaja, robia sie madrzejsi i zapominaja podziekowac za rzetelne wiadomosci i ogrom pracy. Ja dziekuje za wszystkich!
OdpowiedzUsuń