wtorek, 11 marca 2014

Widziane oczami zakonnicy...

Przy wejściu do „starego szpitala”, od strony Placu Kaszubskiego, tam gdzie w latach 30 – tych ubiegłego wieku znajdowała się przyszpitalna apteka, znajduje się niewielka tablica. Upamiętnia ona osobę siostry zakonnej przełożonej gdyńskich Szarytek – Franciszka Berek. To jedna z niewielu pamiątek po tej zasłużonej dla naszego miasta zakonnicy. Kolejną pamiątkę znaleźć możemy w nr 11 „Rocznika Gdyńskiego” z lat 1992 – 93. Tam na stronach 228 – 243 znajdują się notatki siostry Franciszki noszące tytuł „Notatki z dni wojny”. Te czynione na gorąco zapiski zamieścił w „Roczniku Gdyński” ówczesny jego redaktor Jerzy Niciński, zasłużony popularyzator wiedzy o Gdyni i sprawach naszego morza.

Notatki siostry Franciszki Berek obejmują okres od 1 września 1939 roku do 27 grudnia 1939 roku. Po uważnej lekturze tej publikacji zdecydowałem się na wybranie świeckich uwag i spostrzeżeń siostry Franciszki, z pominięciem akcentów religijnych, których, co oczywiste w zapiskach jest sporo. Szczególnie zainteresowały mnie notatki dotyczące pierwszych dni wojny, to jest okres od 1 września do 19 września 1939 roku, czyli do dnia całkowitego opanowania przez Niemców Kępy Oksywskiej. W zapiskach znalazłem sporo uwag i spostrzeżeń nie odnotowanych przez innych autorów piszących o tamtych wydarzeniach. Nie znalazłem ich we wcześniejszych moich lekturach zarówno w publicystyce, wspomnieniach jak też opracowaniach zawodowych historyków. To skłoniło mnie, aby te ciekawostki przytoczyć.

Jak podaje zakonnica, już w godzinach rannych 1 września 1939 roku, przywieziono do szpitala pierwsze ofiary niemieckich nalotów. Najpierw 5 cywilów, a następnie pierwszych kontuzjowanych żołnierzy. W tym pierwszym dniu wojny gdyński szpital przyjął aż 85 rannych. W drugim dniu wojny do naszego szpitala trafiają też ranni obrońcy Helu. Naloty niemieckich samolotów odbywają się codziennie, już we wczesnych godzinach porannych. Ich pojawienie ogłaszają syreny alarmowe. Autorka wspomina o zrzuceniu na miasto bomb zapalających. Tak między innymi zbombardowany został Dom Marynarza Szwedzkiego.

W dniu 4 wrześniu 1939 roku do szpitala trafia 6 rannych Niemców. Przyjmuje się ich do wydzielonych pomieszczeń na 5 piętrze.

Komendantem szpitala zostaje dr Cetkowski. Równocześnie do służby wojskowej powoływani są inni lekarze. Już 5 września 1939 roku w szpitalu pojawiają się trudności z lekami, a konkretnie braki materiałów opatrunkowych.

W dniu 6 września 1939 roku szpital przy Placu Kaszubskim jest przepełniony. Uruchomiony zostaje dodatkowy szpital w Domu Kolejarza. Tak więc poza szpitalem przy Placu Kaszubskim czynne są szpitale dodatkowe, w Szkole Morskiej, w Domu Kolejarza, przy Komendzie Portu Wojennego na Oksywiu i szpital na Babich Dołach w obiekcie kwarantanny.

Dnia 7 września 1939 roku, ewakuowanych zostanie 25 lżej rannych ze szpitala przy Placu Kaszubskim do szpitala w Szkole Morskiej. W następnym dniu do Szpitala trafia kilku rannych ze zbombardowanych okrętów na Zatoce Gdańskiej. Między innymi trafia tu ranny Stanisław Kosko, komendant zmobilizowanego statku żeglugi przybrzeżnej m/s „Gdynia”. Kapitan Stanisław Kosko umiera w wyniku odniesionych ran.

W dniu 9 września 1939 roku, w Gdyni wystąpiły braki chleba. Wprawdzie zboża jest w mieście pod dostatkiem, lecz miasto nie posiada własnego młyna. W mieście przed sklepami ustawiają się kolejki. Do szpitala trafiają ranni żołnierze spod Wejherowa i Kacka. Stan niektórych jest bardzo ciężki, kilku umiera.

W 10 dniu walki Niemcy zbliżyli się do przedmieść Gdyni. Widoczne były łuny w okolicach Redy i Rumi. Ponownie ewakuowano część rannych do Szpitala w Szkole Morskiej, a także przyjęto aż 50 rannych (w tym kobiety i dzieci), poszkodowanych przez bombę na Demptowie.

W dniu 11 września 1939 roku, sytuacja aprowizacyjna w mieście była katastrofalna. Brakowało chleba, mleka i mięsa. Zaopatrzenie szpitala było znośne z uwagi na pomoc władz miejskich i miejscowych przedsiębiorstw i instytucji. Przez cały dzień miał miejsce wzmożony napływ rannych. Wieczorem tego dnia dowieziono tu aż 66 rannych żołnierzy.

W kolejnym dniu nastąpił dalszy napływ rannych żołnierzy (55 osób). Siostra Berek odnotowuje bombardowanie Rumi, Chyloni i Grabówka. Szpital zaczyna piec chleb we własnym zakresie, z mąki uzyskanej od miasta.

13 września 1939 roku, podejmowane są próby uzyskanie mleka i warzyw z tzw. centrali miejskiej w Suchym Dworze. W tym dniu około godziny 16 wstrzymano dopływ prądu do szpitala. Powoduje to duże utrudnienia w pracy szpitala, między innymi unieruchomione są windy przewożące rannych. Do kierownictwa szpitala dochodzą wieści o zamiarze poddania miasta.

14 września 1939 roku, około godziny 8 zjawiają się Niemcy. Przeprowadzone są rewizje i lustracje pomieszczeń szpitalnych. Lżej rannych ewakuuje się do Szkoły Morskiej, a 3 i 4 piętro szpitala zajmują Niemcy. W tym dniu do Gdyni przybywa Gestapo.

W kolejnym dniu pojawiają się pierwsi niemieccy sanitariusze. Nadal brak prądu. Pojawiają się też problemy z wodą, bo wodociągi miejskie są częściowo uszkodzone.

Oksywie nadal walczy!

Niemcy już zmieniają nazwy ulic i placów w mieście. Oczekiwany jest przyjazd Hitlera do Gdyni, który przebywa już w Gdańsku.

Wzięci przez Niemców zakładnicy nadal przebywają w zamknięciu. Szpital oczekuje wizyty Hitlera, do czego jednak nie dochodzi.

Godziny popołudniowe 19 września 1939 roku kończą się walki na Kępie Oksywskiej.


W całej Gdyni panoszą się już Niemcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz