Zasiedlając jakiś teren nasi dalecy przodkowie zwracali uwagę
na dwa podstawowe czynniki – na urodzajność gleby i obecność wody. Tak było
przez wieki. Tezę tę potwierdza nawet powierzchowna znajomość historii i
pobieżny rzut oka na mapę.
W Polsce – przypomnijmy – jezioro Gopło i rzekę Wartę oraz
położone nad nim grody w Gnieźnie i Poznaniu, a także Wisłę – gdzie są Kraków,
Płock, Warszawa, Toruń i Gdańsk.
Prawidłowość tę dostrzegamy też w wymiarze regionalnym. I tak
w przypadku naszego miasta, wszystkie przylegające do starej Gdyni osiedla
(obecnie dzielnice) lokowały się przy miejscowych potokach, Kack i Orłowo przy
rzece Kaczej, przy Chylonce stara Chylonia (rejon ulic Młyńskiej i św.
Mikołaja), stara część Cisowej – Ćmirowo – przy potoku Cisowskim.
Wyjątek stanowiło tu Stare Oksywie, gdzie o lokalizacji
zdecydowały zapewne względy obronne, a także
średniowieczna Gdynia, licząca zaledwie kilka „dymów”. Tu potrzebne były
studnie, bowiem woda morska była nie przydatna do bytowania. Kopano więc
studnie, obsługiwane kołowrotkiem. W późniejszym okresie, już na przełomie XIX
i XX wieku, instalować zaczęto pompy. Praktycznie każda posesja wyposażona była
w to urządzenie, tylko niekiedy jedna pompa służyła kilku sąsiednim
gospodarstwom domowym.
Na gdyńskich przedmieściach, na których się wychowałem, pompa
była czymś nieodzownym. Korzystano z niej latem i zimą, chociaż w zimie bywało
różnie, bo pompy zamarzały. Aby tego uniknąć, przed zimą pompy „gacono”
ochraniając jej nadziemną część najczęściej robiono to słomą lub starymi
workami jutowymi. Gdy pomimo takich zabezpieczeń, w tęgie mrozy, woda w pompie
zamarzała – odmrażano ją na dwa sposoby – przy pompie palono ognisko lub z góry
wlewano do niej wrzątek. Niekiedy stosowano oba te zabiegi łącznie. Zwykle po
kilkunastu minutach pompa działała.
W Śródmieściu Gdyni istniały na pewno trzy pompy (tyle
zapamiętałem), które użytkowano jeszcze przez długie, powojenne lata.
Znajdowały się one: na początku ul. Starowiejskiej, przy Skwerze Kościuszki i
koło Urzędu Miejskiego. Do niedawna znajdowała się jeszcze pompa na ul.
Batorego, chociaż nie można było z niej korzystać.
W latach 60 – tych i 70 – tych w Gdyni była już prawie
wszędzie kanalizacja i bieżąca woda. Czerpanie wody ze studni lub pompy odeszło
do lamusa.
Pompy "gacono" .....SŁOMĄ, anie słomOM.
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy tekst. Pozdrawiam serdecznie autora.
Dziękuję, a błąd już został poprawiony.
UsuńŚwietna rzecz Panie Michale i mówię o całym Pana blogu nie tylko o tym wpisie .
OdpowiedzUsuńCzytam i nie mogę się oderwać ;-)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na więcej .
Wojtek , też Gdynianin , ale nie rodowity ... tylko z przekonania .
Jako dziecko mieszkałem na obłużu.. pamiętam zabawę pompą ręczną.. która działała
OdpowiedzUsuń