czwartek, 10 kwietnia 2014

Gdyński hurt spożywczy w PRL

Funkcjonowanie gdyńskiego hurtu spożywczego w czasie PRL – u jest mi dobrze znane. Kiedy pod koniec lat 50 – tych ubiegłego wieku, objąłem stanowisko zastępcy kierownika Wydziału Handlu w Prezydium MRN, któremu podporządkowany był uspołeczniony handel w naszym mieście, hurtownia Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Hurtu Spożywczego (WPHS później PHS) już funkcjonowała. Magazyny hurtowe mieściły się przy ul. Jana z Kolna 24/26/32, a jej dyrektorem był w owym czasie mgr Ryszard Chyliński – ekonomista. O ile dobrze pamiętam, państwowy hurt spożywczy powstał z Państwowej Centrali Handlowej, ta zaś powołana została pod koniec lat 40 – tych ubiegłego wieku, w ramach tzw. walki o handel, kiedy ówczesne władze przystąpiły do likwidacji handlu prywatnego. Wtedy to, przechodząc na „ręczne sterowanie” rynkiem oraz w ramach centralnego planowania, zaistniała potrzeba powołania scentralizowanego hurtu. Upaństwowiony i scentralizowany hurt zapewniał kontrolę nad rynkiem, przestrzeganie rozdzielników, przydziałów itp. działań. W hurcie tym możliwe było też tworzenie „rezerw wojskowych”, co w czasie zimnej wojny nie było obojętne.

W tym czasie w moim biurku znajdowała się specjalna teczka z dokumentami dotyczącymi WPHS, a w niej okresowe sprawozdania, protokoły z kontroli i inne dokumenty, pozwalające mi na dobry wgląd w sytuację tej firmy. Nieco później wybrano mnie na przewodniczącego Rady Nadzoru Społecznego tej hurtowni, co dodatkowo umożliwiało mi wgląd w wyniki ekonomiczne tej firmy, jej sprawy kadrowe, plany inwestycyjne itp. W tym też czasie zapoznałem się z bliska ze strukturą organizacyjną hurtowni.

Jak wyżej wspomniałem, magazyn główny hurtowni znajdował się przy ulicy Jana z Kolna. Jego ogólna powierzchnia wynosiła około 10 tys metrów kwadratowych, miał 4 kondygnacje nadziemne oraz piwnicę, również użytkowaną jako magazyn. W obiekcie wyposażonym w dwie windy towarowe o udźwigu 800 i 1200 kg, poza magazynami branżowymi, o których więcej poniżej, znajdowała się tu też kotłownia ogrzewająca obiekt, paczkarnia towarów sypkich, laboratorium oceniające jakość wprowadzonych na rynek towarów oraz palarnia kawy (w późniejszym czasie podporządkowana ZOSTI). Znajdowały się tu warsztaty naprawcze wózków widłowych i warsztat elektryczny. Pomieszczenia biurowe hurtowni mieściły się w murowanym baraku. Cały teren od strony ulicy i torów kolejowych ogrodzony był betonowym płotem. Na plac przed magazyn wjeżdżało się przez bramę od strony ulicy, którą otwierał portier, pracujący przez całą dobę, od tyłu znajdowała się bocznica kolejowa, na której jednorazowo mieściło się do 4 wagonów towarowych. Manipulacja wagonami odbywała się za pomocą tzw. podciągarek, znajdujących się po obu stronach bocznicy.

Zarówno od strony placu manewrowego jak i od strony bocznicy, magazyn wyposażony był w rampę przeładunkową. Wysokość rampy umożliwiała dogodny wyładunek wagonów i samochodów oraz ich załadunek. Rampa załadunkowa od strony bocznicy, często wykorzystywana była jako składowisko soli, była ona bowiem zadaszona, a dodatkowo sól taką okrywano brezentowymi płachtami. Dopiero w połowie lat 80 – tych ubiegłego wieku, na placu manewrowym, gdzie dziś jest ul. Wendy, wybudowano blaszany barak z przeznaczeniem na składowisko soli oraz tzw. opakowania zwrotne (dzisiaj w tym baraku jest sklep meblowy).

Rozmieszczenie towarów w poszczególnych magazynach przedstawiało się następująco: w piwnicy składowano przetwory warzywno – owocowe, cytrusy, drożdże, a w wydzielonych komorach chłodniczych – towary ulegające szybkiemu zepsuciu. Na parterze mieściła się tzw. hala spedycyjna, gdzie przygotowywano i wydawano drobne towary dla poszczególnych sklepów. Poza tym na parterze mieściła się paczkarnia cukru i mąki, magazyn tych towarów już zapaczkowanych, niewielka paczkarnia soli oraz pomieszczenia socjalne dla pracowników.

Na I piętrze mieścił się magazyn towarów sypkich, a także zsyp tych towarów, które grawitacyjnie podawano do maszyn paczkujących na parterze. W części tego magazynu odgrodzono skład na kartony z upaloną kawą. Ziarno surowe znajdowało się poza siatką i stąd przekazywane było do palarni kawy.

Piętro wyżej, w tzw. magazynie nr III składowano alkohole, głównie wódki, bowiem wina owocowe trafiały też niekiedy do magazynu z przetworami w piwnicy. Na ostatnim piętrze, składowano namiastki spożywcze, przyprawy oraz herbaty.

Olej, ocet i musztarda składowana była w oddzielnym magazynie naprzeciw Hali Targowej, który wybudowano dopiero w połowie lat 70 – tych ubiegłego wieku. Ten obiekt był parterowy i mieścił się w nim poza tym Dział Opakowań. Na placu przed magazynem, który również dysponował bocznicą kolejową, składowano opakowania zwrotne tj. transportery drewniane później plastikowe i butelki ze skupu przekazywane tu z detalu.

A wracając do magazynu głównego wspomnieć wypada również o placu składowym na opakowania. To tu później wybudowano wspomniany wcześniej blaszany barak na sól i opakowania.

Między tym placem, a bocznicą znajdowały się dwa obiekty, trzepalnia worków po mące, a pod ziemią, specjalne zbiorniki na olej opałowy dowożony przez cysterny.

Gdy już mowa o palarni kawy warto wiedzieć, że gotowy produkt, czyli upaloną kawę do sieci gdyńskich sklepów dowoziły samochody PTHW, a kartony kawy przechodziły przez wspomnianą Halę Spedycyjną. Kawę dla odbiorców spoza Gdyni wydawano ześlizgiem bezpośrednio z magazynu do samochodów, co znacznie odciążało windę.

W zasadzie Hurtownia pracowała bezawaryjnie. Zdarzały się jednak przypadki zakłóceń w wywozie towarów do sklepów spowodowane niewydolnością transportu PTHW. Ten monopolista transportowy w handlu, dysponował ograniczonym potencjałem. Brakowało części zamiennych do samochodów, brakowało kierowców i konwojentów. Gdy do tego w czasie zimy dochodziły utrudnienia spowodowane opadami śniegu, opóźnienia w dostawie towaru do sklepów znacznie się wydłużało.

Niekiedy wina opóźnień leżała po stronie Hurtowni. Wystarczyła awaria windy, lub jej kapitalny remont, a zaległości w wywozie narastały. Psuły się też wózki widłowe. Brakowało części, a w szczególności akumulatorów, po które organizowano wyprawy do Poznania.

W zasadzie Hurtownia pracowała dość sprawnie, a to głównie dzięki zaangażowaniu załogi, która choć nieliczna, około 120 osób, sprawowała się dzielnie, nawet w czasie powszechnych strajków. Dzięki postawie tej załogi, towary do sieci naszych sklepów trafiały w miarę regularnie, a Gdynia cieszyła się opinią dobrze zaopatrzonego miasta.

W połowie lat 70 – tych ubiegłego wieku, własną hurtownię spożywczą uruchomiło gdyńskie „Społem”. Magazyny zlokalizowano w podziemiach Hali Targowej. Asortyment ograniczono tam do przetworów owocowo – warzywnych. Tak więc nadal ciężar zaopatrzenia miasta w podstawową żywność spoczywał na PHS.

Od kilkunastu lat Hurtownia WPHS już nie istnieje. Pozostały magazyny wydzierżawione różnym użytkownikom.


Na gmachu głównym hurtowni, nadal widnieje napis PHS.

3 komentarze:

  1. W pamięci coś mi się kołacze, że na pustym obecnie "trawniku" przy ul. Wendy funkcjonowały również dwa baraki parterowe przedsiębiorstwa "Jubiler" - w okolicy kościoła oo Redemptorystów i Morskiej Agencji Gdynia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektórzy chwalą sobie czasy PRLu

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń