W latach 30 – tych ubiegłego wieku
telewizja nie wyszła poza studia doświadczalne, radio posiadały
tylko nieliczne rodziny, tak więc informacja i dezinformacja o tym
co dzieje się na frontach spadła na codzienną prasę. To ona
informowała, mitologizowała, a często wręcz kłamała – a
wszystko to „ku pokrzepieniu serc”, czyli podbudowania
patriotycznego ducha.
Obraz bohaterskich walk naszego wojska
i aliantów prezentowany przez ówczesną prasę napawał optymizmem,
wręcz sugerował rychły, zwycięski koniec wojny i totalną klęskę
Niemiec.
Teraz po latach, z perspektywy czasu,
zderzając ówczesne doniesienia prasowe z faktami, dochodzi się do
żenujących często wniosków.
Dziennik „Czas – 7 wieczór” z
dnia 2 września 1939 roku, na pierwszej stronie podaje: „100
czołgów, 34 samoloty zniszczyła wrogowi nasza bohaterska armia”
- to nagłówek. W trakcie notatki natomiast czytamy „...pierwszy
dzień wojny narzuconej nam przez Niemcy zakończył się pełnym
sukcesem naszej armii”. Tymczasem, jak wiadomo to właśnie w
pierwszym dniu wojny zarysowała się wyraźna przewaga wroga nad
naszą armią. Żelazne kleszcze już wtedy zaciskać zaczęły się
ze wszystkich stron. Zaatakowano Westerplatte, Tczew, Chojnice, a
pancerne dywizje zaatakowały z Prus Wschodnich w kierunku na Mławę
i przez przełęcze górskie ze Słowacji na Śląsk i Częstochowę.
Już wtedy – w nocy z 1 na 2 września prezydent Mościcki opuścił
Warszawę ewakuując się do Błot w okolicy Falenicy...
Z ociąganiem, w dniu 3 września,
wojnę Niemcom wypowiedziały Anglia i Francja. Jednakże Polska
nadal samotnie walczyła z najeźdźcą, gdyż akt ten był tylko
formalnością. „Ekspres Poranny” z dnia 4 września na pierwszej
stronie podaje – oto nagłówki: „Francja i Anglia u boku
Polski...”, „Wojska polskie ścigają wroga na terytorium Niemiec
w rejonie Leszna i Rawicza”. Także informacje o zbombardowaniu
Jasnej Góry oraz komunikat Sztabu Głównego Naczelnego Wodza nr 3 z
dnia 3 września 1939 roku. W komunikacie tym między innymi czytamy
„(...) W rejonie Gdyni i Gdańska przeciwuderzenie odebraliśmy
Orłowo i Kack. Załoga Westerplatte broni się nadal”.
Tymczasem 4 września Wybrzeże
Gdańskie odcięte zostało od reszty kraju, a z Warszawy do Paryża
i Londynu ruszyły dwie polskie delegacje, których celem było
zachęceniem aliantów do udzielenia nam militarnej pomocy poprzez
podjęcie działań ofensywnych na zachodzie.
Prezydent Mościcki kontynuował
ewakuację. W nocy z 5 na 6 września przeniósł się do Samoklęsk
koło Lubartowa. W następną noc z 6 na 7 września, Warszawę
opuścił także rząd i komendant Główny Policji Państwowej. Do
Brześcia nad Bugiem przemieścił się także Sztab Generalny WP. W
dniu 7 września skapitulowało Westerplatte, a na front pod
Wejherowem wyruszył z Oksywia „Smok Kaszubski” - zaimprowizowany
pociąg pancerny.
Tymczasem niemieckie dywizje pancerne
zmierzały do Warszawy. W rejonie Ochoty i Woli niemieckie czołgi
znalazły się już 8 września.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz