W książce pt. „Czuwaj Gdynio” pisze o nich Piotr Cieślawski.
Wzmianki na ich temat znajdziemy też w zbiorze relacji z września 1939 pt. „Gdynia
1939” opracowanych przez W.Tyma i A. Rzepniewskiego. I chociaż temat to nienowy
w jego prezentacji występuje szereg niedomówień, a niekiedy nieścisłości. Z
kilku wątkowej tematyki harcerskiej z tego okresu dobrze znana jest postać
bohaterskiego harcerza z Oksywia, Alfreda Dyducha oraz dzielnej harcerki
Dżannet Skibniewskiej i jej przełożonej Komendantki OPWK kpt. Aurelii
Łuszczykiewicz – Gontkiewicz. Wspomina się też niekiedy Bolesława Polkowskiego,
Harcerza Rzeczypospolitej, porucznika rezerwy WP, dowódcy kompanii karabinów
maszynowych w I batalionie Obrony Narodowej.
Temu ostatniemu, prof. B. Polkowskiemu, poświęciłem w maju
2008 roku artykuł, w dodatku do „Gazety Wyborczej – Moja Gdynia”, pt. „Pomóżmy
zidentyfikować osoby na zdjęciu”, bowiem wspomniany tekst zilustrowałem
fotografią B. Polkowskiego wraz z grupą harcerek i harcerzy.
Tak się złożyło, że osobiście znałem prof. Polkowskiego z
czasów mojej pracy w administracji gdyńskiego handlu. Wcześniej – jako
nauczyciela akademickiego na WSHM, go nie poznałem, gdyż w czasie gdy podjąłem
studia na Sopockiej uczelni, prof. Polkowski już nie wykładał. Wiedziałem
jednakże o nim, jako o statystyku i twórcy pierwszych gdyńskich przedwojennych
„Roczników Statystycznych”.
O losach Polkowskiego jako działacza harcerskiego i
żeglarskiego, a także jako oficera rezerwy i jego udziale w obronie naszego
miasta, dowiedziałem się już później, bowiem Profesor znany ze skromności,
zasługami swoimi się nie obnosił. A był postacią nietuzinkową. Z harcerstwem
związał się już w 1917 roku, i pozostał mu wiernym do końca swoich dni. Przez
lata awansował w tej organizacji od zwykłego harcerza, po członka Kwatery
Głównej. Do Gdyni sprowadził się w 1933 roku i wkrótce objął funkcję Komendanta
Hufca ZHP. Później działał w Harcerskim Ośrodku Morskim. Od 1934 roku, , do
kilku lat po wojnie, był też prezesem gdyńskiego oddziału PTTK. Równocześnie
redaguje roczniki statystyczne i prowadzi zajęcia jako instruktor żeglarski.
Zmobilizowany jako oficer rezerwy w stopniu porucznika, obejmuje
dowodzenie kompanią karabinów maszynowych w I Gdyńskim Batalionie Obrony
Narodowej dowodzonego przez mjr Stanisława Zauchę. Walczył w rejonie
Koleczkowa, Dobrzewina i Bojana. Tam zacięte walki trwają od 7 września. W
walkach tych porucznik Polkowski w dniu 9 września zostaje ranny w piersi. Rana
jest poważna i wymaga leczenia szpitalnego. Polkowski trafia do szpitala Sióstr
Miłosierdzia przy Placu Kaszubskim, a stąd do niemieckiej niewoli.
Zanim to nastąpiło, Polkowski zorganizował 21 osobową grupę harcerzy
– ochotników, gotowych do walki z agresorami. Zbiórka ochotników ma miejsce na
boisku szkoły nr 1 przy ul. 10 lutego. Stąd harcerze przewiezieni zostali
autobusem w rejon Koleczkowa. Major Zaucha świadomy ich bojowej przydatności
(nabyte umiejętności harcerskie – podchody, orientacja w terenie, umiejętności
obozowe, sprawności) przydziela harcerzy do poszczególnych pododdziałów, aby
wykorzystać ich jako szperaczy.
Ma to miejsce już po 9 września, gdy walki toczą się pod
Rogalewem. Tak więc włączeni do pododdziałów harcerze „rozmijają się” z por.
Polkowskim, wycofanym z pola walki, z powodu rany.
Jakie były dalsze losy tej grupy harcerzy nie ustaliłem. Nie
wiem też, jak potraktowali ich Niemcy?
Czy podobnie jak harcerzy z Wejherowa, którym odmówiono praw kombatanckich i
wymordowano? Nie udało mi się też ustalić nazwisk tych 21 ochotników. Znał je
zapewne Polkowski, ale On już od 25 lat nie żyje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz