sobota, 23 sierpnia 2014

Gdyńscy harcerze we wrześniu 1939 roku

W książce pt. „Czuwaj Gdynio” pisze o nich Piotr Cieślawski. Wzmianki na ich temat znajdziemy też w zbiorze relacji z września 1939 pt. „Gdynia 1939” opracowanych przez W.Tyma i A. Rzepniewskiego. I chociaż temat to nienowy w jego prezentacji występuje szereg niedomówień, a niekiedy nieścisłości. Z kilku wątkowej tematyki harcerskiej z tego okresu dobrze znana jest postać bohaterskiego harcerza z Oksywia, Alfreda Dyducha oraz dzielnej harcerki Dżannet Skibniewskiej i jej przełożonej Komendantki OPWK kpt. Aurelii Łuszczykiewicz – Gontkiewicz. Wspomina się też niekiedy Bolesława Polkowskiego, Harcerza Rzeczypospolitej, porucznika rezerwy WP, dowódcy kompanii karabinów maszynowych w I batalionie Obrony Narodowej.

Temu ostatniemu, prof. B. Polkowskiemu, poświęciłem w maju 2008 roku artykuł, w dodatku do „Gazety Wyborczej – Moja Gdynia”, pt. „Pomóżmy zidentyfikować osoby na zdjęciu”, bowiem wspomniany tekst zilustrowałem fotografią B. Polkowskiego wraz z grupą harcerek i harcerzy.

Tak się złożyło, że osobiście znałem prof. Polkowskiego z czasów mojej pracy w administracji gdyńskiego handlu. Wcześniej – jako nauczyciela akademickiego na WSHM, go nie poznałem, gdyż w czasie gdy podjąłem studia na Sopockiej uczelni, prof. Polkowski już nie wykładał. Wiedziałem jednakże o nim, jako o statystyku i twórcy pierwszych gdyńskich przedwojennych „Roczników Statystycznych”.

O losach Polkowskiego jako działacza harcerskiego i żeglarskiego, a także jako oficera rezerwy i jego udziale w obronie naszego miasta, dowiedziałem się już później, bowiem Profesor znany ze skromności, zasługami swoimi się nie obnosił. A był postacią nietuzinkową. Z harcerstwem związał się już w 1917 roku, i pozostał mu wiernym do końca swoich dni. Przez lata awansował w tej organizacji od zwykłego harcerza, po członka Kwatery Głównej. Do Gdyni sprowadził się w 1933 roku i wkrótce objął funkcję Komendanta Hufca ZHP. Później działał w Harcerskim Ośrodku Morskim. Od 1934 roku, , do kilku lat po wojnie, był też prezesem gdyńskiego oddziału PTTK. Równocześnie redaguje roczniki statystyczne i prowadzi zajęcia jako instruktor żeglarski.

Zmobilizowany jako oficer rezerwy w stopniu porucznika, obejmuje dowodzenie kompanią karabinów maszynowych w I Gdyńskim Batalionie Obrony Narodowej dowodzonego przez mjr Stanisława Zauchę. Walczył w rejonie Koleczkowa, Dobrzewina i Bojana. Tam zacięte walki trwają od 7 września. W walkach tych porucznik Polkowski w dniu 9 września zostaje ranny w piersi. Rana jest poważna i wymaga leczenia szpitalnego. Polkowski trafia do szpitala Sióstr Miłosierdzia przy Placu Kaszubskim, a stąd do niemieckiej niewoli.

Zanim to nastąpiło, Polkowski zorganizował 21 osobową grupę harcerzy – ochotników, gotowych do walki z agresorami. Zbiórka ochotników ma miejsce na boisku szkoły nr 1 przy ul. 10 lutego. Stąd harcerze przewiezieni zostali autobusem w rejon Koleczkowa. Major Zaucha świadomy ich bojowej przydatności (nabyte umiejętności harcerskie – podchody, orientacja w terenie, umiejętności obozowe, sprawności) przydziela harcerzy do poszczególnych pododdziałów, aby wykorzystać ich jako szperaczy.

Ma to miejsce już po 9 września, gdy walki toczą się pod Rogalewem. Tak więc włączeni do pododdziałów harcerze „rozmijają się” z por. Polkowskim, wycofanym z pola walki, z powodu rany.

Jakie były dalsze losy tej grupy harcerzy nie ustaliłem. Nie wiem też, jak potraktowali ich  Niemcy? Czy podobnie jak harcerzy z Wejherowa, którym odmówiono praw kombatanckich i wymordowano? Nie udało mi się też ustalić nazwisk tych 21 ochotników. Znał je zapewne Polkowski, ale On już od 25 lat nie żyje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz