wtorek, 26 sierpnia 2014

Oni dowodzili obroną Gdyni

Rozkaz udania się do Gdyni zastał go w Krynicy, gdzie wraz z żoną Ireną spędzał kilkudniowy urlop. Rozkaz brzmiał – udać się niezwłocznie do Gdyni i objąć stanowisko p.o. dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża. Już w dniu następnym, w niedzielę 23 lipca 1939 roku, płk Stanisław Dąbek znalazł się w naszym mieście. Po wielogodzinnej podróży znalazł się w mieście, o którym wiele słyszał, ale w którym nigdy przed tym nie był.

Wtedy, gdy z niewielką walizeczką zmierzał do Sztabu Obrony, mieszczącego się przy ul. Zgoda 4, nie zdawał sobie sprawy, że w tym nieznanym miastem zwiąże się na zawsze, że stanie się jego największym, wojennym bohaterem.

Gmach sztabu był pusty i cichy. Przywitał go pełniący służbę oficera dyżurnego, zaspany podporucznik uprzedzony o jego przyjeździe. Poza owym podporucznikiem i szoferem w sztabie nikogo nie było. Dyżurny oficer skomentował to tak: „Pogoda piękna, niedziela, więc wszyscy są z rodzinami na plaży...”, jednym słowem sielanka.

Kapral – kierowca zawiózł Pułkownika na kwaterę przy ul. Świętojańskiej. Tu przez najbliższe tygodnie kwaterować będzie Pułkownik wraz z żoną, która niebawem przybędzie w ślad za mężem.

Tymczasem Pułkownik skorzystał z propozycji kaprala – kierowcy i udał się na rekonesans, po najbliższej okolicy, lustrując teren, którego niebawem przyjdzie mu bronić. Trasa przejazdu wiodła od granicznej rzeczki Sweliny, szosą gdańską, przez przedmieścia Gdyni i dalej przez Rumię, Redę i Wejherowo, aż po Żarnowiec. Pochodzący z tych okolic kierowca objaśniał i informował Pułkownika o mijanych wsiach i miasteczkach. Płk Dąbek, patrząc na mijany teren oczami dowódcy i żołnierza, był coraz bardziej zaniepokojony, nie dostrzegł tu bowiem żadnych umocnień, schronów, bądź stanowisk ogniowych. Wokół rozciągały się pola i łąki – słowem sielanka.

Gdy następnego dnia zameldował się w dowództwie, podzielił się swoimi obawami, i wtedy to dowiedział się, że plany obrony Gdyni są dotąd niezatwierdzone, a więc i nie realizowane.

Dopiero w tydzień po przybyciu do Gdyni płk Dąbka, przyjechał do naszego miasta gen. Władysław Bortnowski, dowódca Armii „Pomorze”, któremu podporządkowana była Lądowa Obrona Wybrzeża. Na stałe gen. Bortnowski kwaterował w Toruniu, a jego pierwszy pobyt w Gdyni w dniach 31 lipca i 1 sierpnia, zakończył się przeglądem miejscowego garnizonu i defiladą. Na zatwierdzenie planów obrony trzeba było poczekać do kolejnego pobytu Generała, aż do 18 – 19 sierpnia...


Poza owymi opóźnieniami w akceptacji planów obrony opóźnienia miały też miejsce w kompletowaniu kadry oficerskiej. I tak, na przykład podpułkownik dyplomowany Marian Sołodkowski – szef sztabu LOW przybył do Gdyni dopiero pod koniec sierpnia. Podobnie był z wieloma innymi dowódcami poszczególnych formacji wojskowych w naszym mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz