W zasadzie natarcie Niemców na nasze Wybrzeże prowadzone było
z dwóch kierunków – od południa, od strony Wolnego Miasta Gdańska i od zachodu,
czyli od strony granicy z ówczesną Rzeszą. Kierunku południowego bronił nasz 2
MPS, zaś rubieży zachodniej 1 MPS zwany wejherowskim. Taki podział ról jest
oczywiście dużym uproszczeniem, pomija bowiem wszystkie inne pododdziały
działające na tych odcinkach obrony, a przedstawiam go tu dla jasności
prezentowanego obrazu.
Zadaniem naszej zachodniej rubieży była obrona kierunku
Wejherowo – Reda – Kępa Oksywska. Dowódcą całości był ppłk. dyplomowany
Kazimierz Pruszkowski. Odcinek broniony liczył 25 km w linii powietrznej. 1 MPS
składał się z 2 batalionów, wspierał go V batalion Obrony Narodowej, a także
wejherowski komisariat Straży Granicznej, wejherowski Komisariat Policji oraz
ochotnicy (Wejherowska Kampania Ochotnicza Harcerzy).
Łącznie na tej rubieży walczyło: 83 oficerów, około 2560
podoficerów i strzelców, 27 ckm, 2 działa 75 mm oraz 2 moździerze. Dorywczo
wspierał tę rubież pociąg pancerny „Smok Kaszubski”. Opór naszego wojska –
pomimo przewagi ilościowej i technicznej nieprzyjaciela – był na tyle
skuteczny, że dotarcie do Wejherowa zajęło Niemcom około 8 dni, a około
tygodnia, aby dotrzeć do Kamienia, Koleczkowa i zbliżyć się do Rumi.
Walki w rejonie Zbychowa, Reszek, Starej Piły i Łężyc zajęły
Niemcom kolejne cztery dni, aby podjąć walki o Rumię. Walki o tę wieś
rozpoczęły się już 9 września i trwały, ze zmiennym szczęściem do 12 września.
Pułkownik Dąbek planując wycofanie naszych wojsk na Kępę Oksywską
zainteresowany był powstrzymaniem nieprzyjaciela na zachodniej rubieży, bowiem
ewentualnie wcześniejsze wtargnięcie Niemców na Pradolinę Kaszubską i zajęcie
zachodniego obrzeża Kępy Oksywskiej przekreśliłoby nasze plany wycofania się na
Kępę i kontynuowania tam walki...
Już 10 września I batalion (bez jednej kompanii) przerzucono
z front południowego w rejonie Janowa. W tym czasie trwał silny ostrzał
artylerii niemieckiej na tereny wsi Rumia i okolice dworca kolejowego w tej
miejscowości. Wieczorem tego dnia batalion autobusami przetransportowano na
Pogórze.
W dniach 10, 11, i 12 walki w rejonie Rumi, Zagórza i Szmelty
nabrały na sile. Nieprzyjaciel wzmógł ogień artylerii, a także zaangażował do
walki lotnictwo. Jak podaje kapitan Wacław Tym we wstępie do Książki „Gdynia
1939” odcinek obrony w rejonie Rumi wzmocniono jednostkami przerzuconymi tu ze
składu OW „Redłowo”, a także batalionami Obrony Narodowej z terenu Rogalewa i
Cisowej. Całością dowodził ppłk. Sołodkowski. Te bataliony przeprowadziły dnia
12 września, we wczesnych godzinach popołudniowych przeciwnatarcie. Pomimo
zakłóceń w realizacji planu spowodowanego głównie brakiem sprawnej łączności i
koordynacji, o godz 18.00 doszło do kontrnatarcia z rejony Szmelty. Niemców
wyparto aż po Redę.
Przypomnijmy, że to właśnie w dniu 12 września zdecydowano o
wycofaniu się z Gdyni i z jej przedmieść na Kępę Oksywską. Manewr ten
przeprowadzono w nocy z 12 na 13 września. Zachodnia rubież zapewniła jego
wykonanie. 2 MPS wycofał się na Kępę Oksywską autobusami i przez kanały
portowe, w zasadzie bez strat. Osłaniał go 1 MPS i rumska reduta obronna – Góra
Markowca, a także wejherowscy harcerze, którzy do końca walczyli na rumskim
lotnisku.
REFLEKSJA
OdpowiedzUsuńTo jest dla nas przykre, ale warto dodać, jak koszmarne straty w ludziach ponosiły nasze oddziały wskutek nieudolnego dowodzenia.
Bohaterstwo skąpano we krwi.
Pomocnicze oddziały niemieckie zdziesiątkowały naszych najlepszych żołnierzy...