sobota, 27 września 2014

Wrzesień 1939 rok – na zachodniej rubieży

W zasadzie natarcie Niemców na nasze Wybrzeże prowadzone było z dwóch kierunków – od południa, od strony Wolnego Miasta Gdańska i od zachodu, czyli od strony granicy z ówczesną Rzeszą. Kierunku południowego bronił nasz 2 MPS, zaś rubieży zachodniej 1 MPS zwany wejherowskim. Taki podział ról jest oczywiście dużym uproszczeniem, pomija bowiem wszystkie inne pododdziały działające na tych odcinkach obrony, a przedstawiam go tu dla jasności prezentowanego obrazu.

Zadaniem naszej zachodniej rubieży była obrona kierunku Wejherowo – Reda – Kępa Oksywska. Dowódcą całości był ppłk. dyplomowany Kazimierz Pruszkowski. Odcinek broniony liczył 25 km w linii powietrznej. 1 MPS składał się z 2 batalionów, wspierał go V batalion Obrony Narodowej, a także wejherowski komisariat Straży Granicznej, wejherowski Komisariat Policji oraz ochotnicy (Wejherowska Kampania Ochotnicza Harcerzy).

Łącznie na tej rubieży walczyło: 83 oficerów, około 2560 podoficerów i strzelców, 27 ckm, 2 działa 75 mm oraz 2 moździerze. Dorywczo wspierał tę rubież pociąg pancerny „Smok Kaszubski”. Opór naszego wojska – pomimo przewagi ilościowej i technicznej nieprzyjaciela – był na tyle skuteczny, że dotarcie do Wejherowa zajęło Niemcom około 8 dni, a około tygodnia, aby dotrzeć do Kamienia, Koleczkowa i zbliżyć się do Rumi.

Walki w rejonie Zbychowa, Reszek, Starej Piły i Łężyc zajęły Niemcom kolejne cztery dni, aby podjąć walki o Rumię. Walki o tę wieś rozpoczęły się już 9 września i trwały, ze zmiennym szczęściem do 12 września. Pułkownik Dąbek planując wycofanie naszych wojsk na Kępę Oksywską zainteresowany był powstrzymaniem nieprzyjaciela na zachodniej rubieży, bowiem ewentualnie wcześniejsze wtargnięcie Niemców na Pradolinę Kaszubską i zajęcie zachodniego obrzeża Kępy Oksywskiej przekreśliłoby nasze plany wycofania się na Kępę i kontynuowania tam walki...

Już 10 września I batalion (bez jednej kompanii) przerzucono z front południowego w rejonie Janowa. W tym czasie trwał silny ostrzał artylerii niemieckiej na tereny wsi Rumia i okolice dworca kolejowego w tej miejscowości. Wieczorem tego dnia batalion autobusami przetransportowano na Pogórze.

W dniach 10, 11, i 12 walki w rejonie Rumi, Zagórza i Szmelty nabrały na sile. Nieprzyjaciel wzmógł ogień artylerii, a także zaangażował do walki lotnictwo. Jak podaje kapitan Wacław Tym we wstępie do Książki „Gdynia 1939” odcinek obrony w rejonie Rumi wzmocniono jednostkami przerzuconymi tu ze składu OW „Redłowo”, a także batalionami Obrony Narodowej z terenu Rogalewa i Cisowej. Całością dowodził ppłk. Sołodkowski. Te bataliony przeprowadziły dnia 12 września, we wczesnych godzinach popołudniowych przeciwnatarcie. Pomimo zakłóceń w realizacji planu spowodowanego głównie brakiem sprawnej łączności i koordynacji, o godz 18.00 doszło do kontrnatarcia z rejony Szmelty. Niemców wyparto aż po Redę.


Przypomnijmy, że to właśnie w dniu 12 września zdecydowano o wycofaniu się z Gdyni i z jej przedmieść na Kępę Oksywską. Manewr ten przeprowadzono w nocy z 12 na 13 września. Zachodnia rubież zapewniła jego wykonanie. 2 MPS wycofał się na Kępę Oksywską autobusami i przez kanały portowe, w zasadzie bez strat. Osłaniał go 1 MPS i rumska reduta obronna – Góra Markowca, a także wejherowscy harcerze, którzy do końca walczyli na rumskim lotnisku.

1 komentarz:

  1. REFLEKSJA
    To jest dla nas przykre, ale warto dodać, jak koszmarne straty w ludziach ponosiły nasze oddziały wskutek nieudolnego dowodzenia.
    Bohaterstwo skąpano we krwi.
    Pomocnicze oddziały niemieckie zdziesiątkowały naszych najlepszych żołnierzy...

    OdpowiedzUsuń