czwartek, 20 września 2012

Gdy świat wstrzymał oddech...

W październiku 1962 roku - a więc 50 lat temu - wywiad USA ustalił, że Rosjanie zainstalowali na Kubie 36 wyrzutni rakiet R-12 mogących razić  głowicami atomowymi cele na odległość do 2000 km. Zdjęcia tych wyrzutni, w dniu 16 października doręczono prezydentowi Stanów Zjednoczonych J.F. Kennediemu. Niebawem, bo 21 października, zdjęcia te opublikowała amerykańska prasa, a następnego dnia - 22 października - USA wprowadziły blokadę Kuby. W tymże dniu prezydent Kennedy w wygłoszonym oświadczeniu postawił wobec ZSRR żądanie - ultimatum - niezwłocznego wycofania z Kuby rakiet dalekiego zasięgu, samolotów i innego sprzętu wojskowego.

Równocześnie USA przystąpiły do intensywnego przygotowania inwazji na wyspę, którą zaplanowano na 26/27 października. Świat stanął na krawędzi katastrofy nuklearnej. Wybuch III wojny światowej wydał się nieunikniony.

Reakcją społeczeństwa gdyńskiego na zaistniały kryzys był masowy wykup towarów i tworzenie zapasów domowych. Główne uderzenie skierowane było na sklepy ogólnospożywcze. Wykupiono cukier, sól, mąkę, kaszę, makarony, olej, margarynę, wszelkie konserwy, a także spirytus i wódkę. Z kiosków "Ruchu" - nie wiadomo kiedy - zniknęły papierosy i zapałki, w aptekach wykupiono środki opatrunkowe, a ze sklepów drogeryjnych mydło, świece i naftę. Wykup ominął w zasadzie tylko sklepy Miejskiego Handlu Mięsem, w których już od dłuższego czasu brakowało towaru...

Przed sklepami omawianych branż już od świtu ustawiały się kolejki to bez względu na warunki atmosferyczne. W pierwszym okresie wykupu - dopóki był towar - dopchawszy się do lady kupowano ponad miarę, na zapas. To też wnet wprowadzono limitowanie dziennej sprzedaży, sprzedaż towarów w dwóch dziennych rzutach - rannym i popołudniowym - co miało umożliwić nabycie towarów osobom pracującym. Ograniczono też sprzedaż - do ilości detalicznych - jak to nazywano "do jednej ręki". Wszystkie te przedsięwzięcia, okazały się jednak spóźnione, bowiem półki sklepowe już świeciły pustkami.

Hurtownia WPHS próbowała zdobywać towary z przemysłu, ale było to działanie bez szans powodzenia, gdyż większość „masy towarowej” objęta była centralnym rozdzielnictwem, a poza tym priorytet miało wojsko, które w pośpiechu odbudowywało swoje rezerwy.

Poza paniką na rynku życie w mieście przebiegało spokojnie. Funkcjonowała komunikacja, z kranów płynęła woda, ulice nocami były oświetlone, a osoby dorosłe rano spieszyły do pracy. Czynne były też szkoły, przedszkola i żłobki.

Ów sztuczny spokój i normalność wynikały zapewne z braku rzetelnych informacji o zagrożeniu nuklearną apokalipsą, bowiem ówczesne środki masowego przekazu były cenzurowane i do społeczeństwa docierały tylko teki informacje jakie ówczesne władze uznały za stosowne.

Apogeum kryzysowego napięcia przypadło na sobotę 26 października. Tylko nieliczni mieszkańcy - ci którzy słuchali zachodnich rozgłośni radiowych zorientowani byli w powadze sytuacji. Również niedziela 27 października pomimo istniejącego napięcia była spokojna. Sprzyjała temu słoneczna i jak na październik ciepła aura. Aż trudno było uwierzyć, że nad światem zebrały się groźne chmury...

W poniedziałek - 28 października - świat odetchnął z ulgą. Radziecki przywódca Chruszczow zdecydował się wycofać z Kuby swoje rakiety, samoloty i cześć wojska. W zamian USA zrezygnowały 2 inwazji na wyspę oraz na wycofanie swoich rakiet „Jupiter” z Turcji. Ten rozsądny kompromis dał światu nadzieję pokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz