Nazwy ułani w przypadku gdyńskiego oddziału kawalerii nigdy
nie używano. Pododdział konnicy jaki utworzono z początkiem września 1939 roku zwano
Krakusami. Nazwa nie była niczym oryginalnym, tak bowiem nazwano to wojsko w
całym kraju, już od jego zarania, gdy pod koniec 1936 roku powołano do
istnienia oddziały Obrony Narodowej. Były to wojska terytorialne, piechota
przeznaczona do walk w miejscu zamieszkania. Przy dywizjach piechoty Obrony
Narodowej utworzono pododdziały konnicy zwane Krakusami. Ich celem było
rozpoznanie i osłona, czyli ubezpieczenie regularnych oddziałów, a także
pododdziałów Obrony Narodowej. Pododdziały Krakusów współdziałały więc na polu
walki z oddziałami frontowymi, były wobec nich służebne, chociaż cieszyły się
sporą samodzielnością w wykonywaniu powierzonych zadań.
Wiedza na temat gdyńskich Krakusów jest stosunkowo niewielka,
a prowadzona przeze mnie kwerenda ujawniła w tym zakresie sporo niejasności i
nieścisłości. Zacznijmy od tego, że nie znamy dokładnie czasu powstania tego
pododdziału. Jest prawie pewnym, że gdyńscy Krakusi zaistnieli dopiero u
schyłku lata 1939 roku. Wcześniej we wszelkich uroczystościach lokalnych i
ogólnokrajowych organizowanych w naszym
mieście miejscowa kawaleria nie uczestniczyła. Wiadomym jest, że najbliższe
jednostki kawalerii stacjonowały w Starogardzie, że szkoła kawalerii była w
Grudziądzu, a także to, że niekiedy ułani brali udział w obchodach Święta
Morza. Nigdzie jednak nie natrafiłem na pisemne wzmianki bądź fotografie
świadczące o istnieniu gdyńskiej kawalerii. Nie ma o niej najmniejszej wzmianki
w Encyklopedii II wojny światowej, a w tomie relacji opracowanej przez W. Tyma
i A. Rzepniewskiego pt. „Gdynia 1939 – relacje uczestników walk lądowych”
(wydawnictwo Morskie Gdańsk 1979 rok), pierwsze informacje o powstaniu
gdyńskich Krakusów dotyczą dopiero pierwszych dni września 1939 roku. Tu na
stronie 479 informacja (w przypisie), że pierwszym komendantem naszych Krakusów
był por. Mieczysław Budek, którego wkrótce zastąpił ppor. Wincenty Spyrłak. Ten
ostatni był wychowankiem szkoły kawalerii w Grudziądzu, i to zapewne
zdecydowało o powierzeniu mu tego stanowiska. Należy jednak przypuszczać, że
por. Budek jako organizator szwadronu pozostał na stanowisku zastępcy dowódcy.
To on zapewne zorganizował szwadron na polecenie Komisarza Rządu Franciszka
Sokoła (wiadomość mało prawdopodobna), przeprowadził rekwizycję koni i zdobył
uzbrojenie dla Krakusów. Z relacji wiadomo, że pomysł utworzenia szwadronu
Krakusów napotkał na sprzeciw admirała Unruga i dopiero interwencja dowódcy
armii „Pomorze” gen. Władysława Bortnowskiego, opór ten przełamała.
Punkt werbunkowy dla ochotników, a takimi byli gdyńscy
Krakusi, mieścił się przy ul. Zgoda 4. Podporucznik W. Spyrłak przechodząc z OW
„Redłowo”, gdzie pełnił obowiązki dowódcy plutonu, zabrał ze sobą kilku
ochotników znających się na specyfice kawalerii. Poza tym do szwadronu weszli
ochotnicy w wieku przedpoborowym.
Ppor. Spyrłak przejął dowodzenie Krakusami w dniu 6 września
1939 roku i pełnił je do 14 września, do przemieszczenia się pododdziału
Krakusów na Kępę Oksywską. O losach krakusów na Kępie Oksywskiej nic nie
wiadomo. W książce kmdr. dr Edmunda Kosiarza pt. „Obrona Kępy Oksywskiej”, nie
ma na ich temat najmniejszej wzmianki. Według kalendarium walk domniemywać
można, że Krakusi jako oddział spieszony wcielono do tworzącego się w dniach 13
– 14 września nowego batalionu ochotników, któremu dowodził kapitan
Jarzębowski.
Kmdr Kosiarz ujmuje to tak: „W dniu 14 września niektóre
oddziały polskie uzupełniały swe szeregi żołnierzami z rozbitych pododdziałów,
bądź nie mających do tej pory przydziału, a także ochotnikami”. Należy
przypuszczać, że Krakusi walczyli na Kępie Oksywskiej do końca to jest do 19
września. Wiadomo tylko, że ppor. W. Spyrłak wojnę spędził w oflagu w Murnau.
Po wojnie działał w ZBOWID, dosłużył się stopnia majora rezerwy i Krzyża
Virituti Militari. Zmarł w wieku 77 lat, w 1979 roku, został pochowany na
cmentarzu witomińskim.
A na zakończenie słów kilka o szlaku bojowym gdyńskich
Krakusów. Oddział liczył 50 szabel, druga wersja to 120 szabel i 4 oficerów.
Dysponował taczanką z CKM zamontowanym na bryczce oraz jednym wozem taborowym. Jego
bazą był tartak Dulki na Grabówku przy ul. Morskiej nieopodal tzw. Domów
Miejskich, dzisiaj jest tu „Lidl”. Stąd szwadron wyruszył dnia 7 września w
kierunku Luzina z zadaniem rozpoznania podjazdem. W rejonie dworu Bieszkowice
użyto szwadronu do ubezpieczenia taborów. Do tego celu użyto szwadronowej
taczanki. Następnie z rozkazu mjr Hochfelda szwadron prowadził rozpoznanie w
kierunku Wejherowa.
W dniu 9 września wąwozem Szmelty dotarł do Zbychowa, a
następnie przez Rumię na Grabówek. W następnym dniu, 10 września, szwadron
przez Chylonię i las w rejonie Pustek Cisowskich podążał w kierunku na Łężyce.
W Rogalewie natknął się na ogień nieprzyjaciela. Noc spędził szwadron w
Chyloni, w okolicy ul. Kartuskiej. Próbę zajęcia Łężyc w dniu następnym nie
powiodła się, gdyż wieś ta była już zajęta przez Niemców. Próbę odbicia Łężyc
ponowiono także w dniu 12 września rano. Szwadronowi nie udało się odbić Łężyc
z rąk Niemców. Użyto go więc do osłony odwrotu naszych wojsk spod Łężyc w rejon
Pustek Cisowskich. Żołnierze szwadronu noc z 12 na 13 września spędzili w
Gdyni, przy ul. Śląskiej.
13 września, szwadron podobnie jak inne nasze oddziały
wycofał się na Kępę Oksywską...
Mnie udało się znaleźć trochę informacji o gdyńskich Krakusach na stronie Towarzystwa Historycznego Lądowej Obrony Wybrzeża: http://www.2mps.ksu.pl/grh/index.php?option=com_content&task=view&id=98&Itemid=103
OdpowiedzUsuń