Zawsze byłem pod urokiem tego miejsca,
tej nadmorskiej polany, osłoniętej lesistymi pagórkami, z widokiem
na Zatokę, wymarzony teren na biwaki, letnie obozy lub stanicę.
Walory tego miejsca doceniono już przed laty – w latach 20 –
tych ubiegłego wieku, gdy tu corocznie organizowano obozy
harcerskie. Wiosną i jesienią snuły się tu parki zakochanych
poszukujące intymności, zaś zimą, gdy okolica tonęła w białym
puchu, można tu było spotkać początkujących narciarzy,
wykorzystujących pagórki jako „oślą łączkę”...
Lecz pełnią życia tętniła polanka
latem. Wtedy to pomieszkiwały tu kolejne turnusy harcerek i harcerzy
z całej Polski. Często trafiali tu skauci zza granicy, a także z
Wolnego Miasta Gdańska. Ich pierwszy pobyt odnotowano już w 1928
roku. Wspomina o tym K. Kubin w swoim opracowaniu pt.:„ Harcerstwo Polskie w Wolnym Mieście
Gdańsku”.
Ale nie tylko harcerze korzystali z
uroków tego miejsca. W tymże roku, w lipcu odbył się tu konkurs
jazdy konnej, w którym uczestniczyło 50 jeźdźców, najlepszych
polskich zawodników sportu hippicznego. Jednym z nich był rotmistrz
Henryk Dobrzański – późniejszy nasz bohater narodowy „Hubal”.
Od tego czasu zawody takie były tu organizowane prawie corocznie –
zwykle w lipcu.
Również w tym miesiącu, w 1932 roku,
odbył się na polance zlot Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”,
przy okazji oddania stadionu sportowego przy ul. Ejsmonda. Równie
ważnym wydarzeniem, które miało miejsce na Polance Redłowskiej,
była wizyta w obozie harcerek generała Roberta Baden–Powella –
twórcy światowego skautingu. Ta jednodniowa wizyta odbyła się 16
sierpnia 1933 roku, co upamiętnia ustawiony na polance głaz z
okolicznościową tablicą.
Jak podaje Eugeniusz Stanek w swoich
wspomnieniach pt. „Harcerstwo w moim życiu” (patrz książka
„Czuwaj Gdynio”, w latach 40 – tych ubiegłego wieku na polance
odprawiano msze święte. Ołtarz ustawiony był pod klifem między
dwiema brzózkami, w tym miejscu gdzie znajduje się głaz
upamiętniający pobyt w Gdyni w sierpniu 1933 roku generała Baden –
Powella.
Nieco później, na przeciwległym
stoku powstał kompleks basenów (pisałem o nim na blogu tutaj).
Ostatnio opublikowano plan budowy nowego stadionu z trybuną kryta projekt pochodzi z 1971 r - górne boisko powyzej stadionu ARKI
OdpowiedzUsuńZnam i to miejsce,ponieważ zwiedzałem miasto pieszo,nie pojazdami czy komunikacja miejską.Oczywiste jest,że do Sopotu,czy Gdanska jechałem kolejką lub trolejbusami,które powinny zostać na zawsze,nie smrodzą spalinami,nie są tak głosne jak autobusy.Znam Gdynię dość dobrze i zawsze dobrze tam się czułem,służył mi jod,nie odczuwałem zmęczenia.W Orłowie przy Alei Zwycięstwa stoi moje dzieło,4 kondygnacyjny dom naprzeciw baru nazywanego okrąglakiem za względu na jego kształt.Budowę nadzorowała p.mgr.inz arch.Wołoszyn,kierowniczka bydowy Teatru Muzycznego w Gdyni i kilka innych domow w rejonie ul.Sląskiej i Warszawskiej.Miałem swoją firme budowlaną i tam znalazłem dużo pracy dlatego byłem ponad 2 lata i żałuję,że żona nie chciała się tam przeprowadzić.Szkoda.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie,
OdpowiedzUsuńjestem studentką historii na Uniwersytecie Wrocławskim, obecnie przygotowuję pracę magisterską poświęconą karierze jeździeckiej majora Henryka Dobrzańskiego - Hubala. Tak jak wspomniał Pan w swoim wpisie, w 1928 roku wziął on udział w konkursach hippicznych organizowanych na Polance Redłowskiej (nawiasem mówiąc, na tych zawodach wystąpił już w stopniu majora, a nie rotmistrza). Informacji na temat wyników osiągniętych przez przyszłego Hubala na gdyńskich zawodach dostarcza prasa fachowa. Nie chciałabym jednak, aby moja praca ograniczała się wyłącznie do suchej faktografii. Dlatego zwracam się do Pana jako osoby zajmującej się historią Gdyni. Czy natrafił Pan na relacje osób, które pod koniec lat dwudziestych brały udział lub obserwowały gdyńskie konkursy? Nie muszą one w swych wspomnieniach wymieniać Dobrzańskiego; odwołując się do ich wspomnień chciałabym odtworzyć atmosferę tamtych dni, ducha sportowej rywalizacji. Będę Panu ogromnie wdzięczna za wskazanie, gdzie mogłabym znaleźć interesujące mnie wspomnienia.
Łączę wyrazy szacunku,
Ewa Pawlus
zolnierka@gmail.com