W Gdyni są trzy żołnierskie
nekropolie. Jest kwatera żołnierska na cmentarzu witomińskim, jest
wojenny cmentarz w Redłowie. I najstarszy – bo pochodzący z 1936
roku wojskowy cmentarz na Oksywiu. Ten ostatni usytuowano przy ul.
Muchowskiego, na klifie wysokim na około 34 m, skąd jest widok na
Zatokę.
Nieopodal cmentarza, w czasie gdy go
sytuowano, znajdowała się jedyna gdyńska latarnia morska, od 1933
roku wyłączona (o latarni morskiej pisałem tutaj).
Aktualnie cmentarz jest zadbany, a
przecież jeszcze przed kilkoma laty porastały go chwasty i
samosiejki. Wtedy zaniedbany cmentarz służył pobliskiej jednostce
wojskowej za plac ćwiczeń, rodzaj lokalnego poligonu.
Gdy go uruchamiano, odbywało się to z
pełną galą. W obecności ówczesnego Prezydenta RP Ignacego
Mościckiego i licznych dostojników. Uroczystość miała miejsce 20
lipca 1936 roku – gdy jako pierwszego na tym cmentarzu chowano
ofiarę tragedii lotniczej, gen. Gustawa Orlicz – Dreszera (więcej o generale).
Pogrzeb ten odbył się z zachowaniem
wojskowej ceremonii, z udziałem oddziałów gdyńskiego garnizonu,
miejscowej ludności oraz delegacji Ligi Morskiej i Kolonialnej z
całego kraju – bowiem zmarły był Prezesem Zarządu Głównego
tej organizacji.
Nieco później dla zmarłego Generała
wybudowano mauzoleum, do którego przeniesiono zwłoki. Po zajęciu
Kępy Oksywskiej przez hitlerowców – mauzoleum to rozebrano, a
trumnę przeniesiono w nieznane dotąd miejsce. Zrównano z ziemią
także cały cmentarz...i w tym stanie pozostawał on aż do
schyłkowych lat PRL.
Reaktywacja cmentarza nastąpiła
dopiero w wyniku starań kmdr. Edwarda Obertyńskiego i Koła Starych
Gdynian. Udało się także ustalić nazwiska osób, które tu
pochowano jeszcze przed wojną (łącznie 60 mogił), niestety
pogrzebanych tu poległych we wrześniu 1939 roku obrońców Oksywia
nie udało się zidentyfikować.
Osobiście z cmentarzem tym łączy
mnie usłyszane od rodziców, kiedy to mieszkańcami Oksywia i Obłuża
wstrząsnął tragiczny wypadek balonu obserwacyjnego. Gdy 1 sierpnia
1936 roku z jasnego nieba uderzył piorun w czaszę balonu (tak
opowiadano). Śmierć poniosło dwóch żołnierzy – kpr. pchor.
Jerzy Wiaderny lat 22 i jego rówieśnik Higinus Kazimierz Kojtka –
obaj z 1 Batalionu Balonowego z Torunia.
To własnie oni jako kolejni spoczęli
obok mogiły Generała.
Dziś, po latach, grobów na tym
żołnierski cmentarzu są już dziesiątki.
Czytając nagrobne epitafia mimo woli
powraca się do wspomnień sprzed lat, a także do tych, którzy w walkach na Kępie Oksywskiej oddali
swoje życie.
Faktycznie jeszcze w latach 80-tych jako rezerwiści mieliśmy tam strzelnicę,na której zaliczliśmy strzelanie.Obok były ćwiczebne przeszkody oraz okręt jako prawdziwy,ćwiczebny rekwizyt.
OdpowiedzUsuń