środa, 11 lipca 2012

Marynarski cmentarz.


W Gdyni są trzy żołnierskie nekropolie. Jest kwatera żołnierska na cmentarzu witomińskim, jest wojenny cmentarz w Redłowie. I najstarszy – bo pochodzący z 1936 roku wojskowy cmentarz na Oksywiu. Ten ostatni usytuowano przy ul. Muchowskiego, na klifie wysokim na około 34 m, skąd jest widok na Zatokę.

Nieopodal cmentarza, w czasie gdy go sytuowano, znajdowała się jedyna gdyńska latarnia morska, od 1933 roku wyłączona (o latarni morskiej pisałem tutaj).

Aktualnie cmentarz jest zadbany, a przecież jeszcze przed kilkoma laty porastały go chwasty i samosiejki. Wtedy zaniedbany cmentarz służył pobliskiej jednostce wojskowej za plac ćwiczeń, rodzaj lokalnego poligonu.

Gdy go uruchamiano, odbywało się to z pełną galą. W obecności ówczesnego Prezydenta RP Ignacego Mościckiego i licznych dostojników. Uroczystość miała miejsce 20 lipca 1936 roku – gdy jako pierwszego na tym cmentarzu chowano ofiarę tragedii lotniczej, gen. Gustawa Orlicz – Dreszera (więcej o generale).

Pogrzeb ten odbył się z zachowaniem wojskowej ceremonii, z udziałem oddziałów gdyńskiego garnizonu, miejscowej ludności oraz delegacji Ligi Morskiej i Kolonialnej z całego kraju – bowiem zmarły był Prezesem Zarządu Głównego tej organizacji.

Nieco później dla zmarłego Generała wybudowano mauzoleum, do którego przeniesiono zwłoki. Po zajęciu Kępy Oksywskiej przez hitlerowców – mauzoleum to rozebrano, a trumnę przeniesiono w nieznane dotąd miejsce. Zrównano z ziemią także cały cmentarz...i w tym stanie pozostawał on aż do schyłkowych lat PRL.

Reaktywacja cmentarza nastąpiła dopiero w wyniku starań kmdr. Edwarda Obertyńskiego i Koła Starych Gdynian. Udało się także ustalić nazwiska osób, które tu pochowano jeszcze przed wojną (łącznie 60 mogił), niestety pogrzebanych tu poległych we wrześniu 1939 roku obrońców Oksywia nie udało się zidentyfikować.

Osobiście z cmentarzem tym łączy mnie usłyszane od rodziców, kiedy to mieszkańcami Oksywia i Obłuża wstrząsnął tragiczny wypadek balonu obserwacyjnego. Gdy 1 sierpnia 1936 roku z jasnego nieba uderzył piorun w czaszę balonu (tak opowiadano). Śmierć poniosło dwóch żołnierzy – kpr. pchor. Jerzy Wiaderny lat 22 i jego rówieśnik Higinus Kazimierz Kojtka – obaj z 1 Batalionu Balonowego z Torunia.

To własnie oni jako kolejni spoczęli obok mogiły Generała.

Dziś, po latach, grobów na tym żołnierski cmentarzu są już dziesiątki.

Czytając nagrobne epitafia mimo woli powraca się do wspomnień sprzed lat, a także do tych, którzy w walkach na Kępie Oksywskiej oddali swoje życie.

1 komentarz:

  1. Faktycznie jeszcze w latach 80-tych jako rezerwiści mieliśmy tam strzelnicę,na której zaliczliśmy strzelanie.Obok były ćwiczebne przeszkody oraz okręt jako prawdziwy,ćwiczebny rekwizyt.

    OdpowiedzUsuń