Rejs ten rozpoczął w Gdyni –
osiemdziesiąt lat temu, w dniu 8 lipca 1932 roku. Gdy podejmował
się tego zadania liczył niespełna 20 lat (urodził się we
wrześniu 1912 roku). Niewiele wiadomo o jego przygotowaniu do
żeglarstwa. Gdzie i kiedy zdobył potrzebną wiedzę i umiejętności,
które pozwoliły mu zmierzyć się z tak ambitnym zadaniem.
Nie wiadomo też kto go sponsorował, skąd czerpał środki na zakup
łodzi, jej wyposażenia i zaopatrzenia w żywność. Wiadomo tylko,
że dobrawszy sobie jako załoganta swego rówieśnika Rudolfa
Korniowskiego, wyruszył w świat. Wyprawę rozpoczął na starym, 9
metrowym jachcie z ożaglowaniem typu slup (powierzchnia żagli 30
metrów kwadratowych), o nazwie „Zjawa”.
Jak podaje Jerzy Niciński w „Archiwum
Neptuna” - trasa rejsu wiodła z Bałtyku, przez morze Północne,
Kanał La Manche, Zatokę Biskajską do Casablanki i dalej ku Wyspom
Kanaryjskim. Stamtąd jednym skokiem przez Atlantyk do Brazylii, a
stąd wzdłuż Ameryki Południowej do Panamy. Tu „Zjawa” sterana
swoimi wyczynami kończy żywot.
Wagner nie rezygnuje ze swoich planów.
Znajduje odpowiedni kadłub jachtu i poddaje go remontowi korzysta z
finansowego wsparcia Polonii Amerykańskiej. Nowa łódź jest
znacznie większa. „Zjawa 2” - bo tak ją nazwał, ma 100 metrów
kwadratowych żagli i trzyosobową załogę. Jest rok 1934, gdy jacht
na holu „Daru Pomorza”, odbywającego swój rejs dookoła
świata, przepływa Kanał Panamski i wpływa na Ocean Spokojny. Ten
etap podróży trwa niestety krótko, bo kończy się na
Wyspach Fidżi. Kadłub jachtu nie nadaje się do dalszej żeglugi.
Odpowiedniego jachtu szuka nawet w
Australii – bowiem ani mu w głowie rezygnacja ze swoich planów.
Wreszcie decyduje się na budowę jachtu, który będzie
spełniał jego wymagania. Budowę „Zjawy 3” podejmuje w Ekwadorze.
Ten nowy jacht typu jol ma prawie 16 m
długości i 114 metrów kwadratowych żagla. Wreszcie ten
statek sprawdza się pod każdym względem. Szczęśliwie przepływa
na nim Pacyfik, płynie wzdłuż Australii, dalej na Ocean Indyjski i
Kanał Sueski, dociera na Morze Śródziemne. Stąd już blisko
na kontynent europejski. Zawija do Portugalii i dalej do Anglii.
Zmierza w kierunku Bałtyku, do Gdyni,
której nie widział od prawie siedmiu lat. Jest sierpień 1939
roku. Wybuch wojny niweczy jego plany. Do Polski, do Gdyni, już
nigdy nie dotarł.
Po latach tułaczki imania się różnych
zajęć osiedla się w USA, gdzie umiera w Winter Park w stanie
Floryda na dwa dni przed swoimi 80 – tymi urodzinami – w dniu 15
wrześniu 1992 roku.
Na wysepce Bellamy Cay w styczniu br.odsłonięto tablicę poświęconą p.W.Wagnerowi.Szkoda,że w naszej Gdyni nie znaleziono malutkiego placyku na podobną tablicę.W 100 lecie urodzin tego żeglarza może warto o tym pomyśleć???
OdpowiedzUsuń