Okazję do napisania tego tekstu
stworzyło zamknięcie „Delikatesów” przy ul. Władysława IV.
Sklep ten przetrwał w naszym mieście prawie 53 lata, początkowo
jako jeden z dwóch sklepów przedsiębiorstwa „Delikatesy”,
następnie jako jedna z wielu placówek Przedsiębiorstw Handlu
Spożywczego (połowa lat 70 – tych ubiegłego wieku), następnie
po reorganizacji w handlu latem 1976 roku, jako sklep PSS „Społem”,
a ostatnio jako placówka „Admir”.
Bez względu na szyld i organizacyjne
porządkowanie, dla gdynian były to zawsze „Delikatesy”, chociaż
towar w nich sprzedawany, w niektórych okresach, daleki był od
delikatesów.
Delikatesy otwarto (jak zwykle) z
okazji 22 lipca 1960 roku, poza istniejącymi „Delikatesami” przy
ul. Świętojańskiej róg Żwirki i Wigury. Na zapleczu tego nowego
sklepu umieszczono magazyny, a także biura tej firmy, które
poprzednio mieściły się w mieszkaniu na I piętrze domu Orłowskich
przy Żwirki i Wigury 6.
Nowe „Delikatesy” zajmowały około
850 metrów kwadratowych i mieściły aż 8 stoisk różnych branż.
Ambicją dyrekcji było, aby wzorem gdańskich „Delikatesów”
przy ul. Rajskiej, uruchomić w tej nowej placówce probiernię win.
Po uzyskaniu stosownych zezwoleń miejscowych władz, po kilku
miesiącach od momentu otwarcia, działalność taką uruchomiono.
Probiernię tę zlokalizowano mniej
więcej w połowie długości sklepu, w miejscu, gdzie wiodły drzwi
na zaplecze. Składała się ona ze stoiska wyposażonego w ekspres
do kawy oraz ścienne regały, na których eksponowano wina, koniaki
i likiery. Po przeciwnej stronie tego stoiska, przy ścianie
umieszczono dość długą, polerowaną deskę z popielniczkami. Kawę
sprzedawano po kosztach, zaś alkohol serwowano na kieliszki po
cenach detalicznych. Klienci obsługiwali się sami. Kawę bądź
kieliszek alkoholu zanosili od stoiska na przyścienną deskę we
własnym zakresie. Po spożyciu napojów, personel uprzątał puste
naczynia, opróżniał popielniczki oraz wycierał deskę. Konsumpcja
odbywała się na stojąco, brak było bowiem miejsca na ustawienie
barowych stołków. Pomimo tego w tej części sklepu panował
znaczny ścisk, bo spragnieni konsumenci już od rana gromadzili się
tu by leczyć kaca, lub napić się taniego alkoholu.
Z czasem probiernię tę nazwano
„ścianą płaczu”, kojarząc ją z historyczną ścianą w
Jerozolimie. Po kilkunastu miesiącach stoisko to zlikwidowano,
okazało się ono deficytowe.
Mniej więcej w tym samym czasie
podobną „degustatornię” uruchomiono w „Samie” przy ul.
Starowiejskiej 12, umieszczono ją po prawej stronie od wejścia pod
oknami, ale nie nazywano jej już „ścianą płaczu”. Nazwa ta
dotyczyła wyłącznie stoiska w „Delikatesach”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz