czwartek, 8 sierpnia 2013

„Ściana płaczu” w Gdyni

Okazję do napisania tego tekstu stworzyło zamknięcie „Delikatesów” przy ul. Władysława IV. Sklep ten przetrwał w naszym mieście prawie 53 lata, początkowo jako jeden z dwóch sklepów przedsiębiorstwa „Delikatesy”, następnie jako jedna z wielu placówek Przedsiębiorstw Handlu Spożywczego (połowa lat 70 – tych ubiegłego wieku), następnie po reorganizacji w handlu latem 1976 roku, jako sklep PSS „Społem”, a ostatnio jako placówka „Admir”.

Bez względu na szyld i organizacyjne porządkowanie, dla gdynian były to zawsze „Delikatesy”, chociaż towar w nich sprzedawany, w niektórych okresach, daleki był od delikatesów.

Delikatesy otwarto (jak zwykle) z okazji 22 lipca 1960 roku, poza istniejącymi „Delikatesami” przy ul. Świętojańskiej róg Żwirki i Wigury. Na zapleczu tego nowego sklepu umieszczono magazyny, a także biura tej firmy, które poprzednio mieściły się w mieszkaniu na I piętrze domu Orłowskich przy Żwirki i Wigury 6.

Nowe „Delikatesy” zajmowały około 850 metrów kwadratowych i mieściły aż 8 stoisk różnych branż. Ambicją dyrekcji było, aby wzorem gdańskich „Delikatesów” przy ul. Rajskiej, uruchomić w tej nowej placówce probiernię win. Po uzyskaniu stosownych zezwoleń miejscowych władz, po kilku miesiącach od momentu otwarcia, działalność taką uruchomiono.

Probiernię tę zlokalizowano mniej więcej w połowie długości sklepu, w miejscu, gdzie wiodły drzwi na zaplecze. Składała się ona ze stoiska wyposażonego w ekspres do kawy oraz ścienne regały, na których eksponowano wina, koniaki i likiery. Po przeciwnej stronie tego stoiska, przy ścianie umieszczono dość długą, polerowaną deskę z popielniczkami. Kawę sprzedawano po kosztach, zaś alkohol serwowano na kieliszki po cenach detalicznych. Klienci obsługiwali się sami. Kawę bądź kieliszek alkoholu zanosili od stoiska na przyścienną deskę we własnym zakresie. Po spożyciu napojów, personel uprzątał puste naczynia, opróżniał popielniczki oraz wycierał deskę. Konsumpcja odbywała się na stojąco, brak było bowiem miejsca na ustawienie barowych stołków. Pomimo tego w tej części sklepu panował znaczny ścisk, bo spragnieni konsumenci już od rana gromadzili się tu by leczyć kaca, lub napić się taniego alkoholu.

Z czasem probiernię tę nazwano „ścianą płaczu”, kojarząc ją z historyczną ścianą w Jerozolimie. Po kilkunastu miesiącach stoisko to zlikwidowano, okazało się ono deficytowe.

Mniej więcej w tym samym czasie podobną „degustatornię” uruchomiono w „Samie” przy ul. Starowiejskiej 12, umieszczono ją po prawej stronie od wejścia pod oknami, ale nie nazywano jej już „ścianą płaczu”. Nazwa ta dotyczyła wyłącznie stoiska w „Delikatesach”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz