czwartek, 16 stycznia 2014

Kolegium do spraw wykroczeń

Wydział, w którym pracowałem sąsiadował z Wydziałem Spraw Wewnętrznych, później przemianowanym na Wydział Spraw Społeczno – Administracyjnych. Zajmował on kilka pomieszczeń na II piętrze Urzędu Miejskiego (wcześniej Prezydium MRN), czyli gmachu byłego Komisariatu Rządu.

Jednym z referatów tego wydziału, obok spraw ewidencji ludności, spraw wojskowych oraz kartoteki ludności i dowodów osobistych, był pion kolegium do spraw wykroczeń. Zadaniem tego pionu zwanego potocznie kolegium, było karanie osób, które dopuściły się na terenie Gdyni wykroczeń. Trafiały tu więc sprawy drobne, których nawał zakłóciłby normalny tok spraw sądu, a które władza nie zamierzała pozostawić bezkarnie.

Kolegium korzystało z konsultacji prawników, jednakże samo prowadzenie rozpraw leżało w gestii amatorów, czyli tzw. czynnika społecznego, oddelegowanego do tych spraw przez organizacje społeczne, zawodowe i inne.

Według spisu telefonów Urzędu Miejskiego z września 1979 roku, będącego w moim posiadaniu, w Kolegium zatrudniano: radcę prawnego, inspektora ds. wykroczeń, kilkunastu referentów ds. wykonawstwa kar. Poza tym same posiedzenie obsługiwał protokolant na pełnym etacie. Sam skład kolegium orzekającego, czyli przewodniczący oraz dwóch ławników było aktywistami społecznymi, nisko płatnymi od każdego posiedzenia, bez względu na ilość i ciężar gatunkowy spraw rozpatrywanych w danym dniu. Oskarżycielem publicznym był z reguły milicjant w stopni starszego sierżanta, który wraz ze składem zasiadał przy stole.

Sala rozpraw mieściła się w suterynie (pokoje nr 2, 4) przy czym mniejsze pomieszczenie znajdujące się na zapleczu, było salą narad. Okratowane okna z tych pomieszczeń wychodziły na ul. Bema.

Wnioski do kolegium kierowała głównie milicja, ale także straż pożarna, PIH, terenowa inspekcja sanitarna i inne. Wnioski były sporządzane na znormalizowanych formularzach. W inspektoracie do spraw wykroczeń były one  przy udziale radcy prawnego opracowywane i kwalifikowane oraz opisywano je pod względem prawnym wyznaczając paragrafy, według których należało orzekać.

Tak przygotowane wnioski w dziennych porcjach, po 6 – 8 kompletów dokumentów, trafiały pod orzeczenie. Wnioski te dotyczyły spraw porządkowych, zakłócania porządku publicznego, udziału w zbiegowiskach, niszczenie mienia, przechodzenie przez jezdnię nie na pasach, brak książeczek zdrowia w placówkach handlowych, brak wentylacji i inne.

Kolegium posiadało ograniczony zakres karania. Stosowane były kary grzywny, grzywny z zamianą na areszt do 3 miesięcy oraz kara aresztu do 3 miesięcy. W czasie świąt państwowych był tryb przyspieszony w orzekaniu kar, za burdy lub pijaństwo, kary były orzekane w trybie natychmiastowym. Zdarzało się, że oskarżony prosto z posiedzenia kolegium trafiał do aresztu.

2 komentarze:

  1. ...a ja za mało czytelne oznakowanie przydatności do spożycia ORANŻADY, /brak urządzeń do datowania/,która "schodziła " nawet przed dostarczeniem do sklepu w latach 80-tych zostałem ukarany grzywną taką samą jak za zakłócanie porządku,niszczenie mienia czy pijaństwo - czyli 100 zł. plus koszty postępowania ok 150 zł.Dzisiaj to zrozumiałem dlaczego tak musiało być,ale wtedy??? Dobrze,że nie trafiłem za kratki...oj statystyka,statystyka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po maturze dorabiałam sobie jako nieetatowa protokolantka na posiedzeniach kolegium. Większość spraw to były nudy ale czasem zdarzały się ciekawe :). Pamiętam dowód osobisty pewnej starszej pani z wpisem adresowym: ulica Św. Jańska i numer. Skład orzekający to był przewodniczący i dwóch ławników oraz oskarżyciel publiczny - milicjant :).

    OdpowiedzUsuń