czwartek, 28 lutego 2013

Dom Marynarza w Gdyni.


Zwykle gdynianin zapytany o Dom Marynarza wskaże budynek położony przy Alei Piłsudskiego nieopodal ul. B. Prusa, natomiast zapytany o Dom Rybaka zamilknie, bądź zdziwi się, że taka placówka w naszym mieście istnieje. Tymczasem obydwa te budynki, chociaż położone od siebie w znacznej odległości – w zupełnie różnych rejonach miasta – łączy wspólna historia. Dom Rybaka leżący po sąsiedzku Konsulatu Szwedzkiego, przy Jana z Kolna 27, był bowiem przez długie lata – od czasów przed wojennych, Domem Marynarza i dopiero w 1947 roku przeniesiony został na miejsce, gdzie obecnie się znajduje. Tak więc Dom Marynarza oddano do użytku w 1934 roku, przez 13 lat mieścił się przy ul. Jana z Kolna, natomiast przy Alei Piłsudskiego znajdował się tzw. Dom Zdrojowy – po wojnie zajęty przez Marynarkę Wojenną. Jakie były losy obydwu obiektów w czasie wojny nie zdołałem ustalić.

„Dziennik Bałtycki” z lipca 1949 roku poinformował Gdynian, że z okazji Święta Odrodzenia (22 lipca) rybacy otrzymali własny dom o 50 miejscach noclegowych, ze świetlicą i doskonałym wyposażeniem. Po datach sądząc „przenosiny” Domu Marynarza do nowej siedziby i urządzeniu w tym obiekcie Domu Rybaka trwały aż dwa lata. Zaiste zawrotne tempo...

Przypatrzmy się jednak Domowi Marynarza w jego poprzednim, przed wojennym „wcieleniu”. Placówka mieściła się w pięciokondygnacyjnym budynku zbudowanym z czerwonej cegły (bez tynków do dziś). Kształt bryły, pomimo upływu lat jest nadal nowoczesny. Na parterze budynku mieściło się mieszkanie służbowe kierownika Stefana Sterkowicza, którego syn w tekście pt. „Gdyński Dom Marynarza” zamieszczonym w „Roczniku Gdyńskim” nr 6 podaje szereg szczegółów dotyczących życia lokatorów budynku, jego funkcjonowania i roli jaką spełnił w środowisku przedwojennych marynarzy floty handlowej, korzystających z gdyńskiego portu i czasowo mieszkających w naszym mieście. Zainteresowanych bliżej tą tematyką odsyłam do w/w tekstu obfitującego w interesujące szczegóły. Autor ten podaje między innymi ceny serwowanych posiłków, rozrywki jakim zajmowali się mieszkańcy, koszty najmu lokum, a nawet plagę pluskiew jakie nękały mieszkańców.

Szczegóły te to tzw. wiadomości z pierwszej ręki, gdyż Autor w domu tym zamieszkiwał z rodzicami przez ostatnie pięć przed wojennych lat. W tej sytuacji moje dywagacje w tym zakresie należałoby traktować jak rodzaj profanacji.

Ciekaw jednak jestem, jak funkcjonował ten obiekt jako Dom Rybaka, a więc po 1949 roku, a także jak funkcjonuje dziś – gdy nasze dalekomorskie rybołówstwo przestało istnieć...

1 komentarz: