niedziela, 24 lutego 2013

Szwedzi w Gdyni.

Formalnie Szwedzi w Gdyni goszczą od 1934 roku, kiedy to Gdyński Urząd Morski przekazał Szwedzkiemu Zarządowi Opieki nad Marynarzami plac przy ul. Jana z Kolna 25. Na tym placu, o powierzchni 1000 m kw, stanął niebawem budynek o dwóch kondygnacjach, mieszczący konsulat tego państwa oraz ewangelicki zbór dla skandynawskich marynarzy. Obiekt ten w ostatnich latach nieco poszerzony stoi do dziś i spełnia wyznaczoną mu funkcję. Oglądany z ulicy robi wrażenie niezamieszkałego, cichy i spokojny jak na kościół przystało. Tylko wieczorami oświetlone okna świadczą, że mieszkają tu ludzie, że ktoś w nim przebywa, że komuś służy.

Nie zawsze było tu tak spokojnie. Pisałem już o tym w moim tekście pt. „Droga wiodła przez Gdynię” (na blogu w kwietniu 2012 roku - część 1, część 2, część 3), gdzie nieco informacji o działalności tej placówki w czasie minionej wojny. Okazuje się bowiem, że mieszkający tu Szwedzi, z narażenie życia angażowali się w przerzuty do swojego kraju uciekinierów i emisariuszy z Polski, wykorzystując w tym celu statki przypływające do naszego postu z rudą żelaza i węgla.

Nie była to jedyna pomoc świadczona Polsce i Polakom przez gdyńskich szwedów. Zaraz po wojnie ruszyła wielopłaszczyznowa pomoc. Szwedzi zorganizowali pomoc dla wojennych sierot, udzielili gościnności wygłodzonym więźniom obozów koncentracyjnych, zaangażowali się w walkę z gruźlicą, która nękała nasze wygłodzone społeczeństwo.

Osobiście wspominam z okresu tuż po wojnie, że pierwsze zeszyty i ołówki jakie otrzymaliśmy w szkole pochodziły ze szwedzkich darów. Z tych darów pochodziły witaminy w tabletkach i niechętnie przez nas dzieci pity tran, a także przez nich zorganizowane badania i szczepienia przeciw gruźlicy, którymi objęto wszystkich uczniów gdyńskich szkół.

O ile dobrze pamiętam pomoc ta dotarła do miasta zanim ruszyła UNRRA. Gdynia w tych szwedzkich działaniach nie była odosobniona. Pomoc Szwedów objęła cały nasz kraj, a także naszych obywateli, których losy wojny rzuciły na obczyznę.

Nie raz zastanawiam się co Szwedami powodowało? Czy chrześcijański altruizm, czy wyrzuty sumienia, że w czasie wojny utrzymywali stosunki handlowe z hitlerowskimi Niemcami? A może był to rodzaj rewanżu z wyrządzone nam krzywdy sprzed 350 laty, gdy ich wojsko plądrowało nasze ziemie, ich morska flota blokowała wody Zatoki Gdańskiej (lato 1627 roku i następnie w latach 1655 – 56), a szwedzkie ciury wyprawiali się na Pomorze nie tylko po wodę pitną, ale też pustoszyli kaszubskie wsie między innymi Gdynię.

Ale to już odległa historia, bo jeśli chodzi o historię najnowszą, to nasi sąsiedzi zza morza zasługują na naszą wdzięczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz