wtorek, 9 kwietnia 2013

W gdyńskim handlu afery nie było

W połowie lat 60 – tych ubiegłego wieku, po kilku latach rządów Gomułki, PRL – em wstrząsnęły liczne afery gospodarcze, często „dęte” - robione na siłę przez organa ścigania, wręcz „pod publiczkę”. Pogłębiający się marazm władza próbowała usprawiedliwiać działalnością spekulantów, aferzystów i tym podobnych szkodników społecznych utrudniających marsz ku świetlanej przyszłości. Początek fali afer dała afera warszawska, w której skazano dyrektora Miejskiego Handlu Mięsem (MHM). Zapadł wyrok śmierci, który wykonano.

Inspirowana przez partię rozprawa z aferzystami objęła Polskę w sposób zorganizowany. Pierwszym etapem działania była tzw. weryfikacja pracowników handlu, a następnie na jej podstawie organa ścigania organizowały różnego rodzaju afery. Stało się wręcz ambicją poszczególnych miast i gmin ujawnianie kolejnych afer. Świadczyło to o czujności aparatu władzy, o jego oddaniu dla sprawy socjalizmu, a osobom ujawniającym taką aferę zapewniano premię, awans i odznaczenia.

W szeroko pojętym gdyńskim handlu afery nie było, lecz i tu nie obyło się bez wyroków długoletniego więzienia. Z nakazu władz wojewódzkich w przedsiębiorstwach powołano do życia komisje weryfikacyjne, w skład których weszli dyrektorzy, sekretarze partii, przedstawiciele związków zawodowych, organizacji kobiecych i młodzieżowych. Nadzór nad pracą tych komisji sprawowała komisja miejska składająca się z prokuratora rejonowego, przedstawiciela PZPR, oficera milicji i administracji miejskiej. Komisji tej przewodniczył tzw. resortowy przedstawiciel Prezydium MRN w randze Wiceprzewodniczącego Prezydium, któremu podlegały sprawy handli i usług.

W pierwszej kolejności Komisja Miejska dokonała weryfikacji członków komisji działających w przedsiębiorstwach, głównie dyrektorów. Analizowano stan posiadania weryfikowanych osób zakładając, że wszelkie posiadane przez pracownika handlu dobra materialne – jak samochody, domki jednorodzinne, działki budowlane lub rekraacyjne - pochodzą z działalności przestępczej. Zadaniem osoby weryfikowanej było udowodnić, że środki na ich nabycie były legalne np. pochodzą ze spadku, z posagu żony lub zakupione zostały przed wojną. Osoby, które nie dysponowały odpowiednimi dokumentami stawały się podejrzane i znajdowały się w bardzo kłopotliwym położeniu – mogły nie tylko stracić pracę lecz zostać aresztowane do czasu wyjaśnienia sprawy.

W Gdyni najwięcej osób poszkodowanych znalazło się w Gdyńskich Zakładach Gastronomicznych. Wprawdzie ujawnione przez MO i PIH przypadki nie posiadały żadnego „wspólnego mianownika”, który kwalifikowałoby je jako działalność aferalną (czyli działanie w tzw. grupie przestępczej – inaczej, przestępczości zorganizowanej), to w sztuczny sposób je połączono, a całość sprawy przekazano do bydgoskiej milicji w celu uniknięcia mataczenia. Aresztowano, a następnie skazano na lata więzienia kierownika restauracji „Morskie Oko”, kierownika kawiarni „Grand Cafe”, kierownika baru przy ul. Starowiejskiej i bufetową z restauracji „Bristol”. Z dyrekcji GZG aresztowano dyrektora, jego zastępcę i kierowniczkę działu kadr.

W Miejskim Handlu Mięsem nie dopatrzono się aferzystów. Firmę tę włączono do MHM w Gdańsku, a dyrektora zdegradowano mianując go w Gdańsku zastępcą. Aresztowano tylko jednego kierownika sklepu mięsnego mianowicie pana Sz. Za nieprawidłowości przy zaopatrywaniu stołówek w jego sklepie.

Jak więc widać, w Gdyni afery – szczególnie afery mięsnej – nie wykryto i po kilkumiesięcznej burzy, prób jej wywołania zaniechano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz