sobota, 20 kwietnia 2013

Wiesia

Redaktor Wiesława Kwiatkowska zwana przez znajomych Wiesią, zmarła w 2006 roku, czyli siedem lat temu. Wśród znajomych i przyjaciół pozostawiła wspomnienie osoby ciepłej i życzliwej ludziom. Pozostawiła też kilka książek i artykułów napisanych osobiście bądź wspólnie z córką Małgorzatą Sokołowską. Wszystkie traktują o Gdyni, o jej najnowszej historii, o Grudniu 70, o Sierpniu 80, o pierwszej „Solidarności”.

Do napisania niniejszych wspomnień, a właściwie o niewielkim epizodzie z życia Redaktor Wiesi dotyczących mojej osoby skłoniła mnie książka M. Sokołowskiej pt. „Wiesława Kwiatkowska - Gdynianka”, która ostatnio wpadła mi do rąk. Lektura tej książki, to kronika wydarzeń i osobistych przeżyć red. Kwiatkowskiej, ciekawie zaprezentowanych i zilustrowanych przez córkę M. Sokołowską, a także kawałek gdyńskiej historii.

Osobiście red. Kwiatkowską poznałem w redakcji filii „Dziennika Bałtyckiego” przy ul. Starowiejskiej róg ul. Władysława IV. Miało to miejsce jesienią 1996 roku, gdy przyniosłem tam jeden z moich pierwszych tekstów z prośbą o publikację. Tekst dotyczył wydarzeń grudniowych 1970 roku na terenie naszego miasta i zawierał nieco wspomnień i refleksji, co wydawało mi się interesujące dla czytelników „Dziennika Bałtyckiego”.

Moim tekstem zainteresowała się red. Kwiatkowska, która jak się okazało zna doskonale tematykę Grudnia 70, jest autorką publikacji z tego zakresu i zasłużoną działaczką tzw. pierwszej „Solidarności”. Pomimo że było to nasze pierwsze spotkanie, nie odczuwałem żadnego dystansu ze strony pani redaktor. Rozwinęła się dyskusja na temat wydarzeń grudniowych i wtedy okazało się, że nasze poglądy w tej kwestii są identyczne. Redaktor Kwiatkowska zdefiniowała naszą nową znajomość tak: „Nadajemy na tych samych falach”, co też było prawdą.

Mój tekst pt. „Podwyżka cen jako detonator” ukazał się w nr 294 „Dziennika Bałtyckiego” w dniu 17 grudnia 1996 roku, a więc w rocznicę tragicznych grudniowych wydarzeń.

Przy kolejnej wizycie w redakcji pani Wiesia wypożyczyła mi swoją książkę pt. „Grudniowa Apokalipsa”, a także podała mi numer swojego domowego telefonu.

18 marca 1997 roku w „Dzienniku Bałtyckim” ukazał się mój kolejny tekst dotyczący najnowszych dziejów Marynarki Wojennej pt. „Stan wojenny przemilczany”, polemizujący z tekstem kmdr Jerzego Przybylskiego pt. „Miejsce Marynarki Wojennej w dziejach Gdyni”, który ukazał się w „Roczniku Gdyńskim” nr 12.

Jesienią 1997 roku nawiązałem współpracę z redakcją „Wiadomości Gdyńskich”. Pierwsze moje teksty, a były ich dziesiątki ukazały się w tym miesięczniku w styczniu 1998 roku. Mniej więcej od tego czasu moje układy z redaktor Wiesią rozluźniły się i ograniczyły do sporadycznych rozmów telefonicznych.

Ostatni raz widziałem i krótko rozmawiałem z panią redaktor w autobusie linii 141. Był chyba 2005 rok. Kilka kobiet w tej liczbie redaktor Kwiatkowska jechało na cmentarz witomiński, na pogrzeb kogoś znajomego. Rozmowa była krótka, bo kobiety wysiadły przy cmentarzu, a ja jechałem do domu, na Witomino.

Po kilku miesiącach dotarła do mnie wieść o śmierci Wiesławy Kwiatkowskiej. Zdziwiło mnie to bardzo, wszak była ode mnie o dwa lata młodsza...

1 komentarz:

  1. Dodam, że Pani Wiesława została odznaczona w 2002 roku Medalem im. Eugeniusza Kwiatkowskiego "Za wybitne zasługi dla Gdyni"

    OdpowiedzUsuń