Powszechnie znane są losy naszych
okrętów wojennych w czasie wojny. Natomiast mniej znane są losy
naszej floty handlowej. Zatrzymam się zatem tylko na dwóch
epizodach tamtych wydarzeń, na uniknięciu zajęcia naszych statków
przez hitlerowców oraz na przedstawieniu działań naszego
pasażerskiego statku m/s „Sobieski”, który w czasie wojny
służył jako transportowiec.
Jak podaje Stanisław Darski w książce
pt. „W służbie żeglugi”, już w kwietniu 1939 roku, władze
nasze poczyniły przygotowania w celu uniknięcia zaboru naszej floty
przez Niemców w przypadku wybuchu wojny. Powołano Komitet
Transportowy, który miał, w przypadku wojny, zapewnić Polsce
dopływ surowców drogą morską. Nieco później, kapitanom statków
handlowych wręczono zalakowane koperty, zawierające polecenie
szukania schronienia w Wielkiej Brytanii. Koperty te należało
otworzyć na hasło podane kodem.
Procedury te sprawiły, że 1 września
1939 roku statki płynące na Bałtyk zmieniły kursy i udały się
do Anglii, bądź Francji. To uchroniło je przed hitlerowskim
rabunkiem i umożliwiło służbę w obozie zachodnich aliantów.
Nieco inny był początek naszego
transatlantyka m/s „Sobieski”. Statek ten w przed dzień wybuchu
wojny znajdował się w gdyńskim porcie i szykował się do rejsu
przez Atlantyk do Ameryki Południowej. Aby uniknąć zablokowania
statku na wodach Bałtyku i ewentualny jego zabór przez agresora,
zdecydowano o jego przed terminowym wypłynięciu z Gdyni, pomimo
braku kompletu pasażerów.
Prof. dr B. Kasprowicz w książce pod
redakcją prof. A. Bukowskiego pt. „Gdynia sylwetki ludzi...” na
stronie 35, tak o tym wydarzeniu pisze: „Gdy w sierpniu 1939 roku
stało się aż nazbyt widoczne, że wojna może wybuchnąć za
kilka dni, podjął Ocioszyński decyzję zasadniczej wagi (...)
zarządził Ocioszyński wcześniejsze wyjście „Sobieskiego z
Gdyni...”
W ten sposób nasz transatlantyk został
uratowany od służby w niemieckiej flocie w czasie wojny, a Tadeusz
Ocieszyński został po 1956 roku Wiceministrem Żeglugi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz