środa, 1 stycznia 2014

O wędzeniu ryb

W czasie gdy rodziło się w Gdyni miasto, do dobrego tonu należało, aby wracający znad morza letnik przywiózł dla krewnych i znajomych drewnianą skrzynkę wędzonych szprotek. Niektóre takie skrzynki trafiały również na miejscowe lady. Pamiętam te skrzynki, skonstruowane z cienki sosnowych deseczek, w których równymi rzędami ułożone były złociste rzędy szprotek. Tuż obok na ladzie pływały w occie moskaliki, a obok lady, w beczce pławiły się solone śledzie, w gęstej solance.

Tak było w Gdyni i na jej przedmieściach, bo ryby sprzedawano wtedy między innymi w tak zwanych „sklepach kolonialnych”. Ryby świeże, głównie morskie, dowoził na osiedle wozak (o innych "dziwnych" zawodach pisałem tutaj). Odbywało się to zwykle w czwartki, z wyprzedzeniem, żeby gospodynie domowe miały czas na przygotowanie postnego obiadu piątkowego. Cen ryb nie znam, ale wydaje mi się, że musiały być niewysokie ponieważ dosyć często gościły u nas w domu na stole.

Wracając do ryb wędzonych przypomnieć należy, że na początku ubiegłego wieku, na terenach przyległych do Zatoki Gdańskiej (z wyjątkiem Gdańska) czynnych było około 20 wędzarni. Większość z nich mieściła się na Półwyspie Helskim. W Gdyni wędzenie na większą skalę nastąpiło dopiero w latach 20 – tych ubiegłego wieku. Wtedy to powstało kilka tego typu obiektów w rejonie portu rybackiego i w Chyloni przy ul. Puckiej. Wcześniej wędzenie miało charakter chałupniczy, wędzeniem zajmował się często sam rybak, bądź członkowie jego rodziny. Początkowo wędzono na własne potrzeby zabezpieczające w ten sposób nadwyżki połowowe przed zepsuciem. Wędzenie bowiem było jednym ze sposobów konserwacji, podobnie jak solenie i marynowanie. Tak było przez długie lata, gdy nasi rybacy parali się wyłącznie rybołówstwem przybrzeżnym. Później, już przed I wojną światową, gdy na kutrach posiadających pokłady zainstalowano maszyny parowe, a także zaczęto stosować udoskonalone narzędzia połowowe. Wtedy zaczęto penetrować dalsze łowiska, a tym samym uzyskiwano znaczne nadwyżki połowowe, gdy obnośny handel ryb świeżych po najbliższych wsiach i miastach, nie był w stanie wchłonąć oferowanej ilości ryb, zwiększono ich konserwację poprzez solenie i wędzenie. Nie stosowano u nas tylko suszenia dorszy na tzw. sztokfisze popularne w Skandynawii.

1 komentarz:

  1. Przedwojenne zdjęcia z Półwyspu helskiego:

    Jastarnia:
    http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-2058.jpg

    Suszenie fląder w Helu:
    http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-2051.jpg

    Wędzarnia w Helu:
    http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-2053.jpg

    Hel:
    http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-2052.jpg

    Hel:
    http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-2056.jpg

    Jastarnia:
    http://img.audiovis.nac.gov.pl/PIC/PIC_1-G-2057.jpg

    Itd., itp.

    OdpowiedzUsuń