poniedziałek, 29 października 2012

Nieproszony gość, czyli Hitler w Gdyni.

W Gdyni Hitler był dwa razy. W obydwóch przypadkach był tu nieproszony, a okoliczności owych wizyt były różne. Pierwsza wizyta miała miejsce już w dwa dni po kapitulacji Kępy Oksywskiej – w dniu 21 września 1939 roku. Na wybrzeże Gdańskie Hitler przybył dwa dni wcześniej i zamieszkał w sopockim „Grand Hotelu”. Wcześniej też uczestniczył w wielkiej hitlerowskiej gali w Gdańsku, jaką miejscowi naziści urządzili z okazji „powrotu Gdańska do macierzy”, czyli do Trzeciej Rzeszy.

W dniu wizyty w Gdyni, Hitler i towarzyszące mu osoby zlustrowały pole bitwy na Kępie Oksywskiej, która jak wiadomo skapitulowała w godzinach popołudniowych dnia 19 września. Mógł więc Hitler napawać się zwycięstwem, sycić wzrok pobojowiskiem, a więc odświeżyć wspomnienia frontowe z czasu 1 wojny, w której uczestniczył jako gefreiter.

O ile mi wiadomo świeżego grobu płk. Dąbka w Babich Dołach Hitler nie odwiedził – co i lepiej, bo byłoby to rodzajem profanacji miejsca pochówku naszego bohatera.

W tym również dniu dokonał przeglądu wojsk zgromadzonych w naszym mieście na Alei Piłsudskiego. Z pobytu tego zachowało się zdjęcie Hitlera i jego świty na tle gdyńskiego Komisariatu Rządu – już we władaniu hitlerowców.

Druga wizyta odbyła się prawie dwa lata później – 5 maja 1941 roku i miał zupełnie inny charakter. Tym razem celem wizyty była lustracja pancernika „Bismarck”, chluby Kriegsmarine, który od pewnego czasu przebywał na wodach Zatoki Gdańskiej. Na redę gdyńskiego portu, gdzie wtedy kotwiczył „Bismarck”, Hitler popłynął na pokładzie tendra „Hela”. Jak zwykle towarzyszyła mu świta dygnitarzy, między innymi feldmarszałek Keitel i adiutanci do spraw marynarki wojennej i lotnictwa. Hitler spędził na pancerniku 4 godziny, zwiedzając okręt oprowadzany przez jego dowódcę Ernsta Lidemanna.

„Bismarck” szykował się do atlantyckiego, bojowego rejsu, w który wyruszył za niecałe dwa tygodnie – 18 maja. Już 27 maja, a więc w trzy tygodnie po wspomnianej wizycie pancernik zatonął, po bitwie morskiej stoczonej z siłami brytyjskimi.

Ten potężny pancernik (wyporność ponad 53 tys ton) stał się grobem dla 2106 niemieckich marynarzy. Tak więc wizyta Hitlera w Gdyni i na tym okręcie, była rodzajem wizyty pożegnalnej. Należy przypuszczać, że odtąd Gotenhafen kojarzyła się Hitlerowi dość boleśnie – z utratą „Bismarcka”.

Faktem jest, że do naszego miasta już nigdy nie przybył, chociaż jak twierdzą niektórzy, spiesząc do Prus Wschodnich, do swojego „Wilczego Szańca”, przez Gdynię kilkakrotnie przejeżdżał.  

1 komentarz:

  1. Panie Michale jak zawsze ciekawy temat ; do tej pory wiedziałem,że Hitler w Gdyni był tylko raz a tu kolejny wątek do dalszego "szperania".Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń