poniedziałek, 1 października 2012

Samy, supersamy, pawilony, markety... część 1


Braki towarowe PRL-owskiego rynku od lat popaździernikowych próbowano tuszować różnego typu działaniami organizatorskimi - często pozornymi. Reorganizowano struktury organizacyjne handlu przez tworzenie nowych firm, wydzielanie z już istniejących nowych, łączenie kilku w jedną, rzekomo bardziej prężną, łączenie hurtu z detalem, przekazywanie firm państwowych spółdzielniom itp. Wszystkie te działania w praktyce nie miały istotnego wpływu na tzw. rynek, czyli na zwiększenie podaży towarów. Przyczyny rynkowego niedowładu leżały bowiem gdzie indziej - w sferze produkcji, w centralnym planowaniu, ręcznym sterowaniu gospodarką, wreszcie w formach własności , a więc w samej istocie tzw. realnego socjalizmu.

Reorganizowano więc handel. W skali makro reorganizacje te generowały koszty i burze personalne (chociaż wobec tzw. karuzeli stanowisk "kadra kierownicza", czyli osoby będące w nomenklaturze PZPR zwykle "zagospodarowywano" przesuwając "zasłużonych" towarzyszy do innych branż lub resortów), zaś w skali mikro, często nie patrząc na koszty, tworzono struktury, które merytorycznie nic lub prawie nic na rynku - od strony podaży  -  nie zmieniały.

I tak, nad niedotowarowanymi sklepami zabłysły neony, zaczęto "pikassowskim" wystrojem wnętrz sklepowych mamić klienta, w garmażerniach wprowadzono do sprzedaży półprodukty kulinarne (faszerowane ryżem gołąbki, pierogi nadziewane kapustą, bigos itp.), które miały ułatwić życie "kobiecie pracującej". Na tej samej fali powstawać zaczęły bary samoobsługowe (w Warszawie słynny Bar "Praha") i sklepy samoobsługowe, w których sprzedawano ten sam towar co w sieci tradycyjnej, ale klient mógł sam włożyć towar z regału do koszyka. Od działań tych nie przybywało towaru, ale niekiedy koncentrowano towar w nielicznych samach kosztem innych sklepów, pozorując obfitość "masy towarowej" stwarzało się pozory poprawy zaopatrzenia. A przecież między innymi o to chodziło, było to wręcz działanie polityczne.

W Gdyni największe zasługi w tej materii miały dwa przedsiębiorstwa handlu detalicznego - MHD Artykułami Spożywczymi i Miejski Handel Mięsem. Pierwsze było MHD, które wystartowało z tą nową forma sprzedaży w lutym 1958 roku, przebranżawiając dotychczasowy sklep tradycyjny na samoobsługowy. Sklep ten znajdował się, i nadal znajduje, przy ul. Świętojańskiej róg Kopernik. Do jego uruchomienia doszło za czasów  dyrektorstwa Antoniego Muszyńskiego, ale główne zasługi przypisać należy jego zastępcy do spraw handlowych Czesławowi Piotrowskiemu. To właśnie on wraz z kierownikiem działu administracyjnego Zbigniewem Bańkowskim (późniejszym kierownikiem salonu "Moda Polska" przy Skwerze Kościuszki) włożyli najwięcej wysiłku i pokonali najwięcej barier na drodze do otwarcia pierwszego gdyńskiego samu.

A barier i przeszkód było sporo. Zdobyć trzeba było kasy fiskalne, różnego typu regały (przyścienne i typu gondola, na których po środku sali sprzedażowej tworzono "wyspy" z towarem), przeszklone gabloty chłodnicze do ekspozycji mleka i jego przetworów. Nawet koszyki niezbędne w samie dostępne były "na przydział", a więc limitowane i nabyte zostały aż na Śląsku.

Poza tym pokonać trzeba było trudności "typu administracyjnego" - zalecenia Straży Pożarnej, Sanepidu, BHP, a co najważniejsze przeprowadzić liczne zabiegi i negocjacje z dostawcami - od WPHS poczynając, przez OMS "Kosakowo", dostawcami napojów, na garmażu itp. kończąc. Problemem były nawet dostawy świeżego pieczywa, które codziennie przed otwarciem sklepu musiało być dowiezione. 

Wiem, że uczestniczyłem w otwarciu tego sklepu wraz z innymi oficjelami, ale samego otwarcia nie pamiętam. Nie zapamiętałem też nazwiska kierownika tego pierwszego gdyńskiego samu. Już po tej uroczystości pan Czesław Piotrowski - hobbysta fotografik - dostarczył mi kilka zdjęć z tego "wydarzenia". Na zdjęciach tych (które przechowuję w moich zbiorach do dziś) poza oficjelami (Wiceprzewodniczący MEN Zygmunt Mroczkiewicz, Sekretarz Prezydium Miejskiej Rady Narodowej mgr Zdzisław Łukasiewicz - późniejszy dyr. GUM, dyr. Banku Chudecki, wspomniany Z. Bankowski i dyrektorem MHD A. Muszyńskim) był także kierownik sklepu (w fartuchu) oraz starsza pani, pierwsza klientka, którą zwyczajowo obdarowano "koszem delikatesowym" i kwiatami.

Kolejnym samoobsługowym sklepem tej firmy był sklep nr 1 przy ul. Świętojańskiej róg ul. Zygmuntowskiej. Tu kierownikiem był pan Czerwiński a jego zastępcą rodzony brat wspomnianego wcześniej Czesława Piotrowskiego, Bolesław Piotrowski.

Kilka miesięcy później pierwszy sklep samoobsługowy branży mięsnej przy ul. Morskiej 13 (wtedy ul. Czerwonych Kosynierów) uruchomił MHM.

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz