Samoobsługowy sklep mięsny MHM, uruchomiony
został za czasów dyrektora Piotra Starczewskiego, a jego kierownikiem został
Michał Boczkowski. Kolejny sklep samoobsługowy tej branży uruchomiono niebawem
przy ul. Świętojańskiej vis a vis przystanku kolejki elektrycznej Wzgórze
Nowotki (obecnie Wzgórze św. Maksymiliana). Kierownikiem tego drugiego sklepu
został Władysław Moraczewski, wcześniej pracownik działu handlowego MHM.
Uruchamianie sklepów samoobsługowych branży mięsnej
było sprawa kłopotliwą i trudną. Trudności te wynikały z przydziałów urządzeń
chłodniczych, przeszklonych lad, chłodniczych regałów przyściennych, odkrytych
lad chłodniczych tzw. bonetek (o ile jestem dobrze zorientowany import z
Francji z firmy Bonete), a nawet kloców do rąbania mięsa. Również eksploatacja
takich sklepów była znacznie trudniejsza niż sklepów ogólnospożywczych. W tych ostatnich eksponowano towar
już popakowany przez hurtownie WPHS lub producenta (konserwy, słoje,
butelki itp.), podczas gdy dostarczane przez Zakłady Mięsne wędliny, wyroby
wędliniarskie, a w szczególności mięso, wymagało dalszej obróbki. Poszczególne
elementy trzeba było poporcjować, zważyć, opisać na metce i zapakować. Wymagało
to licznego personelu zatrudnionego na zapleczu, który te czynności wykonywał.
Wystarczyło, że do sklepu dostarczono wołowinę mrożoną w ćwierćtuszach, a już
zaczynały się trudności i zakłócenia w pracy takiego sklepu. Niekiedy
perturbacje powodowane były innymi bardziej przyziemnymi przyczynami
wystarczyły braki „pakowizny” np. papieru pakowego lub pergaminu.
W branży przemysłowej pierwszym sklepem
samoobsługowym (nazywano je sklepami preselekcyjnymi) był sklep obuwniczy MHD przy
ul. Świętojańskiej na przeciwko Urzędu Miejskiego (jego dokładnej lokalizacji
dziś już nie pamiętam). Sklep ten uruchamiał dyrektor Stefan Kopeć i jego
zastępca Władysław Tomaszewski (wcześniej Wiceprzewodniczący Prez. MRN w
Gdyni).
W latach 60. uruchamiano kolejne samy różnych branż. Ambicją każdej firmy
było posiadanie kilku sklepów tak funkcjonujących. Nie bez znaczenia były tu też otrzymywane przez dyrekcje premie, za
kolejne sklepy samoobsługowe, wypłacane przez WZPH
(Wojewódzkie Zjednoczenie Przedsiębiorstw Handlowych w
przypadka firm państwowych, lub jednostek nadrzędnych szczebla wojewódzkiego bądź centralnego w
przypadku innego podporządkowania.
Prawdziwy boom w uruchamianiu
sklepów samoobsługowych nastąpił jednak dopiero za Gierka - w połowie
lat 70. Najpierw zaczęto sprowadzać z NRD pawilony
handlowe typu Kaufhalle o powierzchni ogólnej około 1400 m2, a
następnie przystąpiono do montażu dużych pawilonów produkcji krajowej o jeszcze
większych gabarytach.
Jedna z Kaufhall sprowadzona
przez PHS z NRD z przeznaczeniem na działalność handlową, dla Chyloni (przy ul.
Wiejskiej) została przez władze zadysponowana na tzw. Targi Rybne przy ul.
Waszyngtona i przez kilka lat pełniła funkcję hali wystawowej Muzeum Miasta
Gdyni. Inne bardzo liczne zaczęto lokalizować w wielu dzielnicach miasta. Nie
zachowując chronologii wymienić tu należy pawilony w Cisowej przy ówczesnej
pętli trolejbusowej (kierownik Lehmannowa), przy dworcu PKP w Chyloni
(kierownik A. Szczechowa), w Chyloni przy domu Vossa (kierownik A.
Guźlinska), na Demptowie (kierownik M. Bednarczyk) na Grabówku przy Zakręcie na
Oksywie (kierownik Jekiel), na Obłużu (kierownik Widaski), na Oksywiu
(kierownik Czapiga), na Pogórzu (kierownik Steinowa), na Witominie (początkowo
kierownik M. Bednarczyk, później przeniesiona na Demptowo).
Tak wiec poza śródmieściem i Orłowem (gdzie istniało
dobre zagęszczenie sieci handlowej) prawie we wszystkich dzielnicach powstały
duże pawilony handlowe. Ogromne zasługi miało w tym PSS „Społem” w Gdyni, które
w tym czasie dominowało na gdyńskim rynku, a także prezesa tej organizacji
Józefa Ciemnego. Podkreślić przy tym należy, że wszystkie wyżej wymienione
pawilony uruchamiane były w systemie samoobsługowym. Tylko niektóre stoiska w
tych pawilonach działały w sposób tradycyjny (np. stoiska mięsno-wędliniarskie,
monopolowe itp.). Po transformacji ustrojowej z początkiem lat 90. ruszyła
budowa pawilonów handlowych finansowanych przez kapitał zagraniczny. Pojawił
się „Klif”, „Hit”, „Geant” i inne hipermarkety oraz w późniejszym czasie
kolejne galerie handlowe, o nowoczesnych i estetycznych rozwiązaniach
funkcjonalnych. Gdyński handel wkroczył do Europy.
Oj ten nasz gdyński handel nie wkroczył do Europy.Oddaliśmy rynek hipermarketom,nie potrafiliśmy dysponując małymi środkami dorównać nawet w 50% "Klifowi""Hitowi" czy "Geantowi".My musiliśmy płacić duże podatki a "oni" byli za inwestycje zwolnieni przez kilka lat.Dlaczego te zmiany nazw hipermarketów??? Dzisiaj w miejscu wymienionych przez Pana supersamów mamy "Biedronki" a jednak z polską załogą - o co tu chodzi???
OdpowiedzUsuń