środa, 3 października 2012

Samy, super samy, pawilony, markety... część 2

Samoobsługowy sklep mięsny MHM, uruchomiony został za czasów dyrektora Piotra Starczewskiego, a jego kierownikiem został Michał Boczkowski. Kolejny sklep samoobsługowy tej branży uruchomiono niebawem przy ul. Świętojańskiej vis a vis przystanku kolejki elektrycznej Wzgórze Nowotki (obecnie Wzgórze św. Maksymiliana). Kierownikiem tego drugiego sklepu został Władysław Moraczewski, wcześniej pracownik działu handlowego MHM.

Uruchamianie sklepów samoobsługowych branży mięsnej było sprawa kłopotliwą i trudną. Trudności te wynikały z przydziałów urządzeń chłodniczych, przeszklonych lad, chłodniczych regałów przyściennych, odkrytych lad chłodniczych tzw. bonetek (o ile jestem dobrze zorientowany import z Francji z firmy Bonete), a nawet kloców do rąbania mięsa. Również eksploatacja takich sklepów była znacznie trudniejsza niż sklepów ogólnospożywczych. W tych ostatnich eksponowano towar już popakowany przez hurtownie WPHS lub producenta (konserwy, słoje, butelki itp.), podczas gdy dostarczane przez Zakłady Mięsne wędliny, wyroby wędliniarskie, a w szczególności mięso, wymagało dalszej obróbki. Poszczególne elementy trzeba było poporcjować, zważyć, opisać na metce i zapakować. Wymagało to licznego personelu zatrudnionego na zapleczu, który te czynności wykonywał. Wystarczyło, że do sklepu dostarczono wołowinę mrożoną w ćwierćtuszach, a już zaczynały się trudności i zakłócenia w pracy takiego sklepu. Niekiedy perturbacje powodowane były innymi bardziej przyziemnymi przyczynami wystarczyły braki „pakowizny” np. papieru pakowego lub pergaminu.

W branży przemysłowej pierwszym sklepem samoobsługowym (nazywano je sklepami preselekcyjnymi) był sklep obuwniczy MHD przy ul. Świętojańskiej na przeciwko Urzędu Miejskiego (jego dokładnej lokalizacji dziś już nie pamiętam). Sklep ten uruchamiał dyrektor Stefan Kopeć i jego zastępca Władysław Tomaszewski (wcześniej Wiceprzewodniczący Prez. MRN w Gdyni).

W latach 60.  uruchamiano kolejne samy różnych branż. Ambicją każdej firmy było posiadanie kilku sklepów tak funkcjonujących. Nie bez znaczenia były tu też otrzymywane przez dyrekcje premie, za kolejne sklepy samoobsługowe, wypłacane przez WZPH (Wojewódzkie Zjednoczenie Przedsiębiorstw Handlowych w przypadka firm państwowych, lub jednostek nadrzędnych szczebla wojewódzkiego bądź centralnego w przypadku innego podporządkowania.

Prawdziwy boom w uruchamianiu sklepów samoobsługowych nastąpił jednak dopiero za Gierka - w połowie lat 70. Najpierw zaczęto sprowadzać z NRD pawilony handlowe typu Kaufhalle o powierzchni ogólnej około 1400 m2, a następnie przystąpiono do montażu dużych pawilonów produkcji krajowej o jeszcze większych gabarytach.

Jedna z Kaufhall sprowadzona przez PHS z NRD z przeznaczeniem na działalność handlową, dla Chyloni (przy ul. Wiejskiej) została przez władze zadysponowana na tzw. Targi Rybne przy ul. Waszyngtona i przez kilka lat pełniła funkcję hali wystawowej Muzeum Miasta Gdyni. Inne bardzo liczne zaczęto lokalizować w wielu dzielnicach miasta. Nie zachowując chronologii wymienić tu należy pawilony w Cisowej przy ówczesnej pętli trolejbusowej (kierownik Lehmannowa), przy dworcu PKP w Chyloni (kierownik A. Szczechowa), w Chyloni przy domu Vossa (kierownik A. Guźlinska), na Demptowie (kierownik M. Bednarczyk) na Grabówku przy Zakręcie na Oksywie (kierownik Jekiel), na Obłużu (kierownik Widaski), na Oksywiu (kierownik Czapiga), na Pogórzu (kierownik Steinowa), na Witominie (początkowo kierownik M. Bednarczyk, później przeniesiona na Demptowo).

Tak wiec poza śródmieściem i Orłowem (gdzie istniało dobre zagęszczenie sieci handlowej) prawie we wszystkich dzielnicach powstały duże pawilony handlowe. Ogromne zasługi miało w tym PSS „Społem” w Gdyni, które w tym czasie dominowało na gdyńskim rynku, a także prezesa tej organizacji Józefa Ciemnego. Podkreślić przy tym należy, że wszystkie wyżej wymienione pawilony uruchamiane były w systemie samoobsługowym. Tylko niektóre stoiska w tych pawilonach działały w sposób tradycyjny (np. stoiska mięsno-wędliniarskie, monopolowe itp.). Po transformacji ustrojowej z początkiem lat 90. ruszyła budowa pawilonów handlowych finansowanych przez kapitał zagraniczny. Pojawił się „Klif”, „Hit”, „Geant” i inne hipermarkety oraz w późniejszym czasie kolejne galerie handlowe, o nowoczesnych i estetycznych rozwiązaniach funkcjonalnych. Gdyński handel wkroczył do Europy.

1 komentarz:

  1. Oj ten nasz gdyński handel nie wkroczył do Europy.Oddaliśmy rynek hipermarketom,nie potrafiliśmy dysponując małymi środkami dorównać nawet w 50% "Klifowi""Hitowi" czy "Geantowi".My musiliśmy płacić duże podatki a "oni" byli za inwestycje zwolnieni przez kilka lat.Dlaczego te zmiany nazw hipermarketów??? Dzisiaj w miejscu wymienionych przez Pana supersamów mamy "Biedronki" a jednak z polską załogą - o co tu chodzi???

    OdpowiedzUsuń