środa, 31 października 2012

Gdyńskie kopcowiska czyli jak przechowywano ziemniaki i marchew w czasach PRL – u.

Dziś tylko nieliczni gdynianie pamiętają, że w latach powojennych przy obecnej ul. Władysława IV znajdowały się kopcowiska. Wynikało to z faktu, że teren pomiędzy ówczesną ul. Abrahama a torami PKP leżał odłogiem, więc go zagospodarowano. Tak więc teren ten, w śródmieściu należy do najpóźniej zabudowany, bowiem nastąpiło to dopiero w latach 1954 – 1960.

Wcześniej – jako pozostałość po okupacji – znajdowały się tu „ogródki” na których uprawiano w sposób chałupniczy warzywa, a od wczesnych lat powojennych urządzano tam wspomniane wyżej kopce.

Inicjatywę ich utworzenia w tym miejscu podjęła Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Zgoda” (późniejsza PSS „Społem”), która jako pierwsza uspołeczniona firma, tuż po wojnie, podjęła się trudnego zadania zaopatrywania ludności naszego miasta w żywność. Na tak zwanym rynku dominował handel prywatny – z halą targową i liczną siecią prywatnych sklepików we wszystkich dzielnicach Gdyni.

Po 1948 roku, po umocnieniu się komuny w wyniku zjednoczenia PPR i PPS przystąpiono wnet do tak zwanej „bitwy o handel” - szykanując prywatnych kupców domiarami, nakazami opuszczenia Gdyni jako „strefy przygranicznej”, zabieraniem lokali handlowych itp.

W tej sytuacji na PSS „Zgoda” scedowano główny ciężar zaopatrzenia miasta. Na tej fali Spółdzielnia ta wybudowała w pobliżu Rzeźni Miejskiej przy ul. Puckiej dwie tak zwane „ziemiaczarki” o pojemności po 800 ton ziemniaków każda, skomunikowane bocznicą kolejowa oraz dogodnym dojazdem samochodowym. Wnet jednak okazało się, że magazyny te sprawy rezerw zimowych nie rozwiązują, tym bardziej, że jedną ziemiaczarkę przekazano nowo utworzonemu przedsiębiorstwu państwowemu PP „Warzywa i Owoce”. Przedsiębiorstwu temu przekazano też wspomniane kopcowiska w śródmieściu.

Z okien wyjeżdżających z Gdyni pociągów widoczne były sterty słomy, kopce, szopy – baraki, a także uwijające się przy kopcach kobiety, konne furmanki niczym w PGR.

PSS „Zgoda” zachowała jedynie teren po drugiej stronie torów, przy ul. Podolskiej, gdzie również pozostały kopce, w których gromadzono lód służący własnym sklepom i gastronomi, wynikało to z braku lodówek i chłodni.

Tymczasem rozwijająca się Gdynia potrzebowała dla ludności i na zaopatrzenie statków coraz więcej owoców i warzyw. Zdecydowano się więc budować przy ul. Hutniczej na Chylońskich Łąkach nowoczesny magazyn. Był 1958 rok. Teren pod budowę okazał się trudny – torfiasty i podmokły, wystąpiły też trudności materiałowe. Przekraczając kosztorys o kilka milionów ówczesnych złotych, magazyn po trzech latach oddano do użytkowania. Obiekt był rzeczywiście nowoczesny, podpiwniczony, wyposażony częściowo w komory chłodnicze o temperaturze do + 4 stopni C, a więc optymalnej do składania owoców. Bocznica kolejowa była kolejnym udogodnieniem, a że teren przyległy do magazynu był spory zlokalizowano tam kiszarnię ogórków, zakład bednarski, garaże dla własnego transportu, a także kopce dla przechowywania warzyw smakowych.

Nieco wcześniej zlikwidowano kopce przy ul. Abrahama, przenosząc kopcowisko na teren położony przy ul. Północnej w Cisowej – w sąsiedztwie Meksyku. Decyzję taką spowodował fakt zagospodarowania terenu przy ul. Abrahama, którą skrócono do numeru posesji 86 (podwórze dawnego sklepu dla dzieci „Tomcio Paluch”) oraz wytyczeniu przedłużonej ul. Władysława 4 biegnącą odtąd po ówczesne Wzgórze Nowotki, aby tam połączyć się z Aleją Zwycięstwa.

Z chwila przystąpienia do urządzania ul. Władysława 4 , a następnie jej zabudowy, pojawił się problem zagospodarowania nadmiaru ziemi pochodzącej z wykopów fundamentowych. Były jej tysiące metrów sześciennych. Wtedy to zdecydowano, aby wysypywać ją w pobliżu torów, utworzyć w ten sposób wał, który po zadrzewieniu osłoni tę część miasta od dymu parowozów i hałasu. Obniżono w ten sposób także koszt budowy – bowiem transport ziemi był krótki i bardzo efektywny. Wnet przy nasypie tym zlokalizowano szereg szkół i pszedszkole oraz żłobek, traktując ten obszar jako przyszłą rezerwę terenów budowlanych.

Tymczasem kopcowisko przy ul. Północnej okazało się bardzo kosztowne, głównie z powodu braku bocznicy kolejowej. Powodowało to konieczność rozładunku wagonów z ziemniakami i ziemiopłodami na stacji w Chyloni i ich przewóz samochodami bądź ciągnikami na kopcowisko. Powstające tak koszty były ogromne. W ówczesnych realiach innego wyjścia nie było. Gdynia potrzebowała ziemniaków, więc koszty były nieistotne.

1 komentarz:

  1. PSS Zgoda nadal istnieje w Płocku. O ile się orientuję to ostatnie miasto, w którym się ostała (de facto już tylko z nazwy oczywiście).

    OdpowiedzUsuń