Wcześniej – jako pozostałość po
okupacji – znajdowały się tu „ogródki” na których uprawiano
w sposób chałupniczy warzywa, a od wczesnych lat powojennych
urządzano tam wspomniane wyżej kopce.
Inicjatywę ich utworzenia w tym
miejscu podjęła Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Zgoda”
(późniejsza PSS „Społem”), która jako pierwsza uspołeczniona
firma, tuż po wojnie, podjęła się trudnego zadania zaopatrywania
ludności naszego miasta w żywność. Na tak zwanym rynku dominował
handel prywatny – z halą targową i liczną siecią prywatnych
sklepików we wszystkich dzielnicach Gdyni.
Po 1948 roku, po umocnieniu się komuny
w wyniku zjednoczenia PPR i PPS przystąpiono wnet do tak zwanej
„bitwy o handel” - szykanując prywatnych kupców domiarami,
nakazami opuszczenia Gdyni jako „strefy przygranicznej”,
zabieraniem lokali handlowych itp.
W tej sytuacji na PSS „Zgoda”
scedowano główny ciężar zaopatrzenia miasta. Na tej fali
Spółdzielnia ta wybudowała w pobliżu Rzeźni Miejskiej przy ul.
Puckiej dwie tak zwane „ziemiaczarki” o pojemności po 800 ton
ziemniaków każda, skomunikowane bocznicą kolejowa oraz dogodnym
dojazdem samochodowym. Wnet jednak okazało się, że magazyny te
sprawy rezerw zimowych nie rozwiązują, tym bardziej, że jedną
ziemiaczarkę przekazano nowo utworzonemu przedsiębiorstwu
państwowemu PP „Warzywa i Owoce”. Przedsiębiorstwu temu
przekazano też wspomniane kopcowiska w śródmieściu.
Z okien wyjeżdżających z Gdyni
pociągów widoczne były sterty słomy, kopce, szopy – baraki, a
także uwijające się przy kopcach kobiety, konne furmanki niczym w
PGR.
PSS „Zgoda” zachowała jedynie
teren po drugiej stronie torów, przy ul. Podolskiej, gdzie również
pozostały kopce, w których gromadzono lód służący własnym
sklepom i gastronomi, wynikało to z braku lodówek i chłodni.
Tymczasem rozwijająca się Gdynia
potrzebowała dla ludności i na zaopatrzenie statków coraz więcej
owoców i warzyw. Zdecydowano się więc budować przy ul. Hutniczej
na Chylońskich Łąkach nowoczesny magazyn. Był 1958 rok. Teren pod
budowę okazał się trudny – torfiasty i podmokły, wystąpiły
też trudności materiałowe. Przekraczając kosztorys o kilka
milionów ówczesnych złotych, magazyn po trzech latach oddano do
użytkowania. Obiekt był rzeczywiście nowoczesny, podpiwniczony,
wyposażony częściowo w komory chłodnicze o temperaturze do + 4
stopni C, a więc optymalnej do składania owoców. Bocznica kolejowa
była kolejnym udogodnieniem, a że teren przyległy do magazynu był
spory zlokalizowano tam kiszarnię ogórków, zakład bednarski,
garaże dla własnego transportu, a także kopce dla przechowywania
warzyw smakowych.
Nieco wcześniej zlikwidowano kopce
przy ul. Abrahama, przenosząc kopcowisko na teren położony przy
ul. Północnej w Cisowej – w sąsiedztwie Meksyku. Decyzję taką
spowodował fakt zagospodarowania terenu przy ul. Abrahama, którą
skrócono do numeru posesji 86 (podwórze dawnego sklepu dla dzieci
„Tomcio Paluch”) oraz wytyczeniu przedłużonej ul. Władysława
4 biegnącą odtąd po ówczesne Wzgórze Nowotki, aby tam połączyć
się z Aleją Zwycięstwa.
Z chwila przystąpienia do urządzania
ul. Władysława 4 , a następnie jej zabudowy, pojawił się problem
zagospodarowania nadmiaru ziemi pochodzącej z wykopów
fundamentowych. Były jej tysiące metrów sześciennych. Wtedy to
zdecydowano, aby wysypywać ją w pobliżu torów, utworzyć w ten
sposób wał, który po zadrzewieniu osłoni tę część miasta od
dymu parowozów i hałasu. Obniżono w ten sposób także koszt
budowy – bowiem transport ziemi był krótki i bardzo efektywny.
Wnet przy nasypie tym zlokalizowano szereg szkół i pszedszkole oraz
żłobek, traktując ten obszar jako przyszłą rezerwę terenów
budowlanych.
Tymczasem kopcowisko przy ul. Północnej
okazało się bardzo kosztowne, głównie z powodu braku bocznicy
kolejowej. Powodowało to konieczność rozładunku wagonów z
ziemniakami i ziemiopłodami na stacji w Chyloni i ich przewóz
samochodami bądź ciągnikami na kopcowisko. Powstające tak koszty
były ogromne. W ówczesnych realiach innego wyjścia nie było.
Gdynia potrzebowała ziemniaków, więc koszty były nieistotne.
PSS Zgoda nadal istnieje w Płocku. O ile się orientuję to ostatnie miasto, w którym się ostała (de facto już tylko z nazwy oczywiście).
OdpowiedzUsuń